„Rembrandt, wojna i dziewczyna z kabaretu”, tytuł mówi sam za siebie.
Czas okupacji, wrzesień 1939 roku. Irenka Górecka, dziewczyna z kabaretu, właścicielka boskich nóg i serca wielkiego od morza do Tatr, dziwnym i niepodziewanym zrządzeniem losu, zostaje obarczona tubą z Rembrandtem. Przedmiot przymusowej troski nie jest, ani bezpiecznym towarem, ani pożądany przez Irenkę, jednak dziewczyna czuje się zobowiązana wypełnić prośbę hrabiny Łęskiej, a właściwie pośrednią prośbę, gdyż o tubę miał zadbać Kiersnowski, sąsiad Irenki, niestety w wyniku bombardowania i powstałego z tym zamieszania, musieli opuścić swój automobil (którym zamierzali opuścić tereny objęte wojna i wyjechać do bezpiecznej Szwajcarii),
Irenka w swojej sukience w czerwone maki i białych pantofelkach, wylądowała wraz z tubą w kartoflisku, ratując tym swoje życie, niestety Kiersnowski poniósł śmierć na miejscu. Od tej chwili nasza bohaterka musi borykać się z trefnym towarem i ciężkimi realiami życia. Żeby nie było za łatwo, po drodze natrafia na samotnego żydowskiego chłopczyka , no a że to uczuciowa i dobra kobieta, to w ten czas niedoli przygarnia dzieciaka. Czeka ich wiele perypetii i niespodziewanych zdarzeń, jakich?, koniecznie trzeba przeczytać.
Manula Kalicka, to pisarka i dziennikarka, jest autorką bestsellerowych powieści „Tata, one i ja”, „Szczęście za progiem”, „Wirtualne zauroczenie”. Do napisania powieści „Rembrandt, wojna i dziewczyna z kabaretu”, przyłożyła się nie lada. W posłowi książki, informuje czytelników, że podczas pisania, korzystała z wielu źródeł, pamiętników, wspomnień i opracowań naukowych, chwała jej za to, dzięki temu opisywana Warszawa, Kraków i inne miejsca akcji tchną życiem i prawdą.
Naszej bohaterki Irenki, nie sposób nie pokochać, to samica alfa, pełna seksapilu, temperamentu, optymizmu a pomysłowości mógłby jej pozazdrościć sam Dobromir. Ta postać to skarbnica sprytu, zabójczej namiętności i gorących uczuć. Powiedzmy sobie szczerze, w tej powieści nie ma nijakich bohaterów, są albo źli osobnicy, albo dobrzy. W książce występuje plejada niesamowicie interesujących postaci.
Kalicka dokładnie opisuje realia wojenne, w swoich opisach wykorzystuje detale, grę słów, która wpływa na nasze odczucia. Czytając, śmiejemy się, żeby za chwilę poczuć ciężar okupacyjnego nastroju i sytuacji mrożących krew w żyłach. Poznajemy, metody radzenia sobie w tym trudnym czasie, organizowanie rozrywek, działań kolaboracyjnych.
Autorka posługuje się prostym językiem, dialogi są humorystyczne, trafne i rozbrajające, co nie oznacza, że książka ta, jest tylko słodziutkim tekstem do pośmiania. Te dialogi to odzwierciedlenie szarej, trudnej rzeczywistości, gdzie humor zastępował bolące serce i płaczącą duszę.
Pomimo, że w tej książce tłem do rozgrywających się wydarzeń jest wojna, to w powieści nie brakuje optymizmu, radości i nadziei. To opowieść o prawdziwej przyjaźni, oddaniu i wierności własnym przekonaniom. Dzięki połączeni tych cech, jesteśmy w stanie przetrwać każdy zły czas.
Polecam książkę każdemu, nie ma żadnych ograniczeń, może ją czytać siostra, mama, babcia, ze stryjecznym wujkiem włącznie.