Pojęcie Zombie wywodzi się z voodoo i rzadko jest z tym kultem kojarzone. Kultura masowa przedstawia zombie jako osobę martwą, powstającą z grobu i starającą się zaspokoić żądzę krwi poprzez konsumpcję świeżego ludzkiego mięsa lub mózgu. Znawcy filmu, bądź literatury obstają raczej przy drugim obrazie. Dlatego w książce Maxa Brooksa 'World War Z’ możemy doświadczyć spotkania pierwszego stopnia z krwiopijczyni żywymi umarlakami.
Gdy pojawiają się pierwsze przypadki odkrycia zarazy, której nie da się określić słowami, wybucha wielka panika. Dziwne bestie, pożerając wszystko na swojej drodze, doprowadzają społeczeństwo do kompletnego chaosu. Ludzie nikomu nie ufają, nie potrafią walczyć wspólnie, a w dobie globalnego zagrożenia prowokują do przejawów agresji wobec siebie. Państwo nic na to nie może poradzić. Wojsko? Walczy, ale bezskutecznie. Czy świat poradzi sobie z plagą, na pierwszy rzut oka nie do pokonania?
Wielki kryzys, Lata Ciemności, Chodząca Zaraza, Światowa Wojna Z, I wojna Z . Ile ludzi tyle określeń. ‘World War Z’ to sprawozdanie z walki, jaką świat prowadzi z 'dziwną bakterią', zamieniająca ludzkość w zombie. Max Brooks do światowej literatury wprowadził, naturalistyczny, bardzo egzystencjalny obraz ludzkości zawładniętej przez żywych, a prawie umarłych ludzi. Całość jego dzieła to reportaż powstały na podstawie wspomnień ocalałych.
Narracja zasługuję na pochwałę, z kilku powodów. Po pierwsze jest profesjonalnym odzwierciedleniem, tego co przeżyli ludzie, w stopniu bardzo zaawansowanych, bez owijania w bawełnę. Po drugie, zagłębiając się w Zombieland, odczuwamy strach i dyskomfort, ponieważ relacja doprowadza naszą podświadomość do momentu, kiedy zaczynamy wierzyć, że to co przeżyli bohaterowie działo się naprawdę. A przecież od początku wiemy, że to tylko fikcja literacka. Dobra fikcja literacka potrafi wprowadzić czytelnika w stan, kiedy tak naprawdę nie wie, czy to co się dzieję jest rzeczywiste czy wyimaginowane. Po trzecie wprowadzona wulgarność, podkreślającą emocje szargające relacjonującymi ludźmi. Ramy czasowe w zwierzeniach bohaterów nie nachodzą na siebie, a osoby komentujące nie są ze sobą w żaden sposób skoligacone. Różne kraje, narodowości, religie dodają sprawozdaniu jeszcze większego charakteru, ponieważ staje się ona punktem widzenia wielu z nas, z odmiennymi zwyczajami i obrządkami. Każdy radzi sobie inaczej z panującym zagrożeniem.
Ogół wybornie skonstruowany, zasługujący na milion pochwał. Dobrze stworzona fikcja plus otaczająca rzeczywistość doprowadziły autora i jego Zombiaków do osiągniecia tytułu bestsellera ‘New York Timsa’, Usa Today’ oraz ‘Wall Street Journal’.
Wyróżnienie jak najbardziej zasłużone. Jednakże muszę wspomnieć, że sam kunszt pisarski oraz niezła fabuła nie spowodowały mojego całkowitego uwielbienia. Fakt, faktem były chwile kiedy krew w żyłach była lodowata, ale momentalnie dostawała temperatury dodatniej, dokładnie wtedy, kiedy zaczynały się relacje czysto polityczne, wojskowe, przyćmiewające mój horror. Właściwie, bardziej nastawiłam się tylko i wyłącznie na krwiopijczą walkę zombie ze społeczeństwem, a nie na wplecone relacje z funkcjonowania państwa od wewnątrz. Sama sobie jestem winna.
Zawód, zawodem nie istotne. ‘World War Z’ to pozycja ambitna, warta zainteresowania, niebanalna, rozwijająca przed autorem nowe horyzonty, całościowo zasługująca na piątkę z plusem. Chcesz poczuć pulsująca w żyłach adrenalinę? Biegnij do księgarni. Gwarantuję Ci, że Max Brooks zapewni nie bywałych wrażeń.