Mat recenzja

❤Recenzja❤



Premiera 01.06.2022



„Mat” – Anna Szafrańska



Pierwsze spotkanie z autorką i od razu pełne emocji, od pierwszych stron. Historia pełna bólu, łez, cierpienia, braku możliwości wyboru i przemocy. Czuję się mocno po niej przeczołgana emocjonalnie. Łzy lały się strumieniami, a usta wykrzywione były w grymasie bólu. Tyle ile te dzieci musiały przejść, to przechodzi ludzkie pojęcie.

Mat, niby ma wszystko, bogatych rodziców, nie musi się o nic martwić, ale gdy się temu bliżej przyjrzeć to ma coś co nikt nigdy nie chciałby przejść i nawet najgorszemu wrogowi by tego nie życzył. Jego ojciec używa przemocy wobec mamy, a wobec niego tej psychicznej. Wmawia mu, że jest nic nie wart. Mateusz ma już wytuczoną ścieżkę co ma robić i kim być. To co on przeżywał i musiał patrzeć boli jak diabli. Ale ma w sobie na tyle siły żeby się temu przeciwstawić. Chociaż taka decyzja nie była łatwa. A potem i tak pozostaje mu długa rehabilitacja po takiej przemocy. Na codzienna chaotyczny, gburowaty i zadziorny ale przy Lilianie próbuje pohamować swoje zapędy.

Liliana, młoda dziewczyna, która przeszła na własnej skórze przemocy. Złamana i bojąca się o wiele rzeczy, ale miała tak samo siłę jak Mat żeby wyrwać się z tego piekła. W końcu miała dla kogo to zrobić. Teraz uczy się życia na nowo. Stara się zakryć blizny zarówno psychiczne jak i skórne.

On miał jej tylko zrobić tatuaż, ona chciała zakryć swoje blizny. Nawet nie wiedzieli, że ich życia były podobne. Znaleźli wspólny język, długo to trwało, ale nareszcie się udało.

Bardzo trudna historia o przemocy, odnalezieniu siebie od nowa i swojej drogi oraz o niewinnej miłości, która rozkwita między dwójką zranionych ludzi. Autorka w perfekcyjny i bardzo dosadny sposób ukazała przemoc domową. To jak ludzie sobie z nią radzą. Czasem tego nie rozumiemy, bo myślimy czemu taka osoba po prostu nie odejdzie, ale to nie jest takie proste. Taka decyzja wymaga wiele siły i odwagi. A gdy jest się zastraszonym to jeszcze gorzej idzie podjęcie takiej decyzji.

Wiele razy miałam łzy w oczach, w sumie od pierwszych stron mi towarzyszyły. Oczywiście nie zabraknie uśmiechu, bo poboczni bohaterowie to takie małe szczęścia, dzięki którym chce się żyć i nawet uśmiechać.
Miłość, która potrzebuje akceptacji zarówno swojej własnej jak i tej drugiej osoby. Miłość która leczy najgłębsze rany i daje siły na lepsze jutro.
Po tak dobrej lekturze, którą wciąga się na raz, koniecznie muszę zapoznać się z pierwszymi tomami tej serii. Ta książka jest tak emocjonująca, że koniecznie musicie mieć przy niej paczkę chusteczek albo lepiej dwie.
10/10 🔥