„[…] -Wingardium leviosa. - Grand machnął ręką jakby trzymał w niej różdżkę.
- Mówi się leviosaa – przedrzeźniał Rino, na co tradycyjnie wtrącił się Shade:
- Wara mi od Hermiony, jest moja. - Był jej psychofanem.”[…]
Intrygująca, zapierająca dech w piersiach, momentami przerażająca z nutką niebezpieczeństwa i zwycięstwa miłości nad „pracą” jaką się wykonuje.
Oto historia Katji Ragnatelli, córki bossa mafijnego Victora, który w środowisku innych ludzi jawił się jako poważny biznesmen i wspaniały inwestor. Był po prostu na szczycie. I Jaydenie. Żołnierzu Victora, rzecz by można jego prawej ręki. Do czasu. Katja i Jay byli jak ogień i woda, nienawidzili się, przez przeszłość. Przeszłość, która sprawiła, że Katja wylądowała w odległej Kanadzie, bo tak było bezpiecznie. Myślała, że to właśnie Jayden stał za tym wszystkim i dlatego ojciec podjął taką decyzję. W momencie w którym Jay zostaje przydzielony do jej ochraniania, zaczyna się totalna jazda bez trzymanki, wiele tajemniczych rzeczy wychodzi na jaw, a niedawna nienawiść pomiędzy bohaterami przemienia się w miłość. Jak to mówią „Zakazany owoc kusi najbardziej”
Przyznam się szczerze, że z początku postać Katji irytowała mnie nieziemsko. Normalnie czasami aż miałam ochotę ją zabić za to co wyczyniała, za to co mówiła i jak się zachowywała. Wiedziałam doskonale, że była księżniczką, ale czasami normalnie zachowywała się jak urażona pannica i rozkapryszone dziecko. Dziwiłam się, że chłopaki, a zwłaszcza Jay i Rino wytrzymywali z nią. Jednakże czytając ową powieść, z każdą stroną zmieniałam o niej zdanie. Na moich oczach nagle z rozwydrzonej księżniczki z nosem wysoko w chmurach, przemieniła się w kobietę walczącą o swoje i pokazującą prawdziwe emocje. Byłam i jestem normalnie w szoku. Jestem z niej dumna. Natomiast Jayden, mój idol. Chciałabym mieć takiego anioła stróża. Na początku wydawał się trochę oschły w stosunku do Katji, ale rozumiałam go. Był żołnierzem Victora, kreowany na jego prawą rękę, a do tego „Pająkiem”. Rodzinie, w której zasady były święte. Jednakże zaimponował mi na sam koniec. Nawet poleciało mi kilka łez. Co się tam wydarzyło? Przekonajcie się sami. A co więcej jeszcze jeden pajączek mnie uwiódł. A był to Rino. Gościu cudowny i nie z tej ziemi. Normalnie prawdziwy kumpel.
Akcja od samego początku mnie wciągnęła i porwała. Czułam się jak w prawdziwym wirze. To było istne tsunami emocji. Był płytki oddech w momentach grozy, łzy smutku i śmiechu, miłe łaskotanie w podbrzuszu z powodu intymnych scen pomiędzy naszymi bohaterami. Muszę się przyznać, że zgadzam się z opinią o książce. „To nie jest lukrowana historia o miłości. W tej historii strzela amor, ale też strzelają gangsterzy” O tak dokładnie. Ta groza, to niebezpieczeństwo powodowało, że miejscami przestawałam oddychać. Czułam potężną dawkę adrenaliny, której nie sposób było rozładować. Z każdą stroną pragnęłam dowiedzieć się więcej i więcej. A zakończenie? Totalnie mnie wbiło w fotel i przyznam się szczerze, już myślę kiedy drugi tom, bo nie wytrzymam. Coś czuje, że autorka zrzuci na mnie bombę w kolejnej części. A będzie to bomba dużego kalibru.
Bardzo polecam zapoznać się z tą pozycją. Ona ukazuje nie tylko zakazaną miłość pomiędzy dwojgiem osób i ich walkę o to żeby być razem, ale również co to znaczy posiadać i mieć rodzinę. Co znaczy walczyć o każdego człowieka i stanąć za nim murem nawet jeśli popełni błąd. Tak jak to zrobili przyjaciele Jay. Oni byli, będą zawsze razem. Nieważne co się stanie. To właśnie jest rodzina. I o taką rodzinę warto zabiegać i walczyć.
Autorko dziękuję Ci za tą fantastyczną historię. Bardzo mi się podobała i czekam na kolejny tom, a pająków nadal nie lubię chociaż w książce były przedstawione inaczej :) a dziękuję za możliwość udziału w tym booktourze. Świetnie się bawiłam i niech książka idzie dalej w świat