Nigdy nie uważałem się za umysł ścisły, ale szeroko pojęta nauka zawsze mnie fascynowała. To jak działa świat i jak najtęższe umysły potrafią chociażby sprowadzić mechanizmy jego funkcjonowania do skomplikowanych równań. W szkole nauka fizyki nie przychodziła mi łatwo, ale było w niej coś przyciągającego. Ten magnetyzm nauki w ciekawy i bardzo oryginalny sposób prezentuje nam w książce Straszliwa zieleń Benjamin Labatut.
Chilijski pisarz zabiera nas w niezwykłą podróż do świata nauki, w której fakty łączą się z fikcją. Zaczyna się ona dosyć niepozornie. Poznajemy sylwetki wielkich uczonych XX wieku. Od Einsteina, przez Heisenberga, aż po Schrödingera. W zwięzły, nieraz zabawny, a co najważniejsze interesujący sposób autor zaznacza ich wielkie osiągnięcia. Daje nam do zrozumienia jak istotny wpływ na ludzkie życie miały ich teorie. Jednocześnie nie czujemy się przytłoczeni, ani przerażeni naukową stroną książki.
Straszliwa zieleń z początku jest dla nas sporą zagwozdką. Zastanawiamy się o co tutaj tak właściwie chodzi. Dlaczego Labatut wykorzystuje postaci świata nauki, czerpiąc z ich biografii, a zarazem nieco je koloryzując. Z czasem dostrzegamy jednak pewien wzór, jeśli można tak to ująć. Historia w bardzo oryginalny sposób daje nam do zrozumienia jak te wielkie, skomplikowane teorie z jednej strony obciążały umysły i sumienie naukowców, a z drugiej, nieraz przyczyniły się do najmroczniejszych chwil w dziejach ludzkości jak choćby powstanie bomby atomowej.
Autor nie mówi nam o tym wprost. Gdzieś między wierszami, z każdą kolejną stroną uwalnia się coraz więcej mroku. Przy tym opisywani tu bohaterowie i ich podkręcone życiorysy wciągają nas po całości. Czytając książkę człowiek zamyka się w jej niezwykłym świecie, odcinając się od swojej rzeczywistości. Jest to bowiem tego rodzaju tytuł, który albo zaangażuje was w 100%, albo w ogóle was nie zainteresuje. Jedynym jego mankamentem w moich oczach jest fakt, że czyta się go naprawdę błyskawicznie i po jednym dniu mamy jego lekturę za sobą. Myśli zostają jednak w nas na długo.
Dla wielu osób wspomnieni przeze mnie wcześniej Einstein, czy Heisenberg, a także inni naukowcy tacy jak Fritz Haber, czy Karl Schwarzschild mogliby wydać się nudziarzami. Po przeczytaniu ich biografii i próbach zrozumienia ich pracy naukowej zapewne tym bardziej. Jednakże, Straszliwa zieleń doskonale umieszcza to co w ich przypadku skomplikowane, z tym co jest jak najbardziej ludzkie. Taka mieszanka, nawet jeśli autor posługuje się elementami fikcji literackiej (o czym sam wyjaśnia na końcu ksiażki), jest niezwykle atrakcyjna dla czytelnika.
Nie jest to książka o kwestiach zabawnych i prozaicznych, choć znajdziecie tu odpowiednio stopniowane dawki humoru. To tytuł refleksyjny. Widzimy na jego kartach drogę przez okrucieństwa II wojny światowej takie jak komory gazowe, czy broń nuklearna. Dostrzegamy ludzkie cierpienie, a wręcz pogrążenie się w pewnym chaosie. Przede wszystkim daje nam ona do zrozumienia jak wiele bohaterowie byli w stanie poświęcić w imię swoich idei oraz odkryć. Zastanawiamy się czy te wyrzeczenia mają sens, jeśli owe teorie mogą zostać wykorzystane w imię zniszczenia, a nie tworzenia. Warto przeczytać choćby dlatego by samemu się nad tą myślą pochylić.