Hejka, ręką w górę kto uwielbia historię Romeo i Julii ?
Bo dzisiaj mamy dla was bombę. A dokładniej pozycje dla wszystkich czytelników, którzy chcą spojrzeć inaczej na historię tej dwójki.
Zapraszamy na recenzję książki "Córka z Werony."
Ta książka to niczym zagubiona latorośl, która uparcie pnie się w bok, odrzucając prostą ścieżkę, jaką wyznaczyła jej literatura klasyczna. Nie chce być tym, czym powinna – ani dramatem, ani typowym romansem, ani pełnokrwistym kryminałem – ale jednocześnie nie może oderwać się od swoich korzeni. Jest piękna w swojej wyniosłości, nieoczywista, zaskakująca i nasączona humorem, który rozlewa się po stronach, przywodząc na myśl błyskotliwą sztukę teatralną. Dokładnie tak samo jak główna bohaterka, której wam zaraz wspomnimy.
Fabuła? Rosalina Monteki, córka Romea i Julii, zostaje wplątana w intrygę kryminalną, która rozpoczyna się od morderstwa jej narzeczonego, niesławnego księcia Stefano. Młoda kobieta, choć naznaczona ciężarem rodu i własnym uporem, nie zamierza być biernym pionkiem. Rozpoczyna śledztwo, które prowadzi ją przez świat szesnastowiecznej Werony – świat pełen tajemnic, intryg, rozgrywek politycznych, ale także absurdalnych sytuacji i ciętych ripost.
Rosalina to postać pełna sprzeczności. Jest bystra, ale bywa też impulsywna. Odważna, choć czasami jej brawura graniczy z lekkomyślnością. Jej cięty język i ironiczne podejście do rzeczywistości nadają powieści lekkości, choć momentami można odnieść wrażenie, że autorka chciała jej nadać więcej błyskotliwości, niż faktycznie udało się osiągnąć. Niemniej, trudno jej nie kibicować – to bohaterka, której losy śledzi się z przyjemnością, nawet jeśli czasami podejmuje decyzje ocierające się o szaleństwo. I mamy do niej ogromnie mieszane uczucia.
Klimat książki to mieszanka renesansowego splendoru i współczesnej lekkości. Niektórym może zabraknąć autentyczności epoki – dialogi są nazbyt nowoczesne, a bohaterowie poruszają się po świecie z pewną nonszalancją, jakby konwenanse były jedynie tłem, a nie istotnym elementem fabularnym. To może wybijać z rytmu, zwłaszcza tych, którzy oczekiwali pełnokrwistej podróży do XVI wieku.
Mocną stroną książki jest humor. Autorka bawi się konwencją, wplata absurdalne sytuacje, pozwala bohaterom rzucać kąśliwe uwagi i brawurowo lawirować między śmiercią a romansem. Jest tu błyskotliwa satyra na ówczesne społeczeństwo i subtelne podkreślenie pozycji kobiet w świecie, który nie dawał im zbyt wielu możliwości wyboru.
Czy warto sięgnąć po "Córkę z Werony"? Jeśli szukasz książki, która dostarczy ci lekkiej rozrywki, sprawi, że parę razy się zaśmiejesz, a przy tym nieco wciągniesz w renesansową intrygę – zdecydowanie tak. To lektura dla tych, którzy lubią opowieści z przymrużeniem oka, nie stronią od ciętych ripost i akceptują fakt, że historyczna poprawność nie zawsze idzie w parze z dobrą zabawą. Jeśli jednak oczekujesz głębokiego zanurzenia w epokę i stylizacji oddającej ducha XVI wieku, możesz poczuć się lekko rozczarowany. Niestety jest to ogromny minus książki.
Podsumowując – "Córka z Werony" to książka, która, jak jej główna bohaterka, nie do końca pasuje do żadnej kategorii, ale dzięki temu wyróżnia się na tle innych. Jest lekka, dowcipna, z wciągającą intrygą, choć momentami brakuje jej konsekwencji w budowaniu świata. To jak renesansowa komedia – nie do końca wierna historii, ale pełna uroku i zaskakujących zwrotów akcji.
Książkę otrzymałyśmy z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl za co ogromnie dziękujemy ❤️