Przyznamy się bez bicia, że niespecjalnie lubimy czytać książki historyczne lub książki, które z historią są związane. Jednak tę książkę musiałyśmy przeczytać i mamy ku temu dwa powody. Książka, którą dzisiaj będziemy dla was omawiać to „Blask ukrytego złota. Dolnośląskie tajemnice wojenne” od Wydawnictwa Replika i Leszka Adamczewskiego.
Po pierwsze książka dotyczy Dolnego Śląska w którym mieszamy całe życie, tutaj się wychowałyśmy i zapewne będziemy mieszkać jeszcze tutaj długo, więc warto liznąć trochę wiedzy na temat tych terenów.
Po drugie odkąd pamiętamy nasi dziadkowie opowiadali nam o niemieckich ciężarówkach, które wjechały w głąb góry w Stroniu Śląskim i nigdy więcej z niej nie wyjechały, jak również o podziemnych korytarzach i dziwnym zdarzeniu o którym lepiej nie mówić głośno.
No i przede wszystkim byłyśmy ciekawe gdzie mogą być ukryte te wszystkie skarby dolnego śląska.
To może opowiemy wam trochę o fabule. Autor przedstawia w książce kilkanaście miejscowości, w których prawdopodobnie zostały ukryte skarby równego rodzaju, są to oczywiście miejsca znajdujące się na Dolnym Śląsku. Wszystko to opowiedziane zostało na historycznych zdarzeniach, w których każdy szczegół ma znaczenie.
Książka z pewnością przypadnie do gustu osobą, które uwielbiają książki historyczne, wydaje nam się, że z przyjemnością przeczytają ją też osoby mieszkające w tym województwie, gdyż wiadomo ciekawie się czyta o rzeczach związanych z twoim regionem, bądź osoby, które interesują się tutejszą okolicom. No i wreszcie sądzimy, że przyda się ludziom, którzy skarbów tych poszukują, bowiem każda informacja jest przecież cenna. Nawet sam autor co jakiś czas posiłkuje się innymi źródłami, które pomagają w rozwiązaniu zagadki ze skarbami.
Co nam się bardzo podobało to to, że autor opiera się na faktach i jest bardzo dobrze obeznany z tym tematem, gdyż w swoim życiu się tym zajmował, był w tych miejscach osobiście i ukazuje jak to naprawdę wygląda. Wydaje nam się plusem, że ktoś piszący o takim wątku, sam na własną rękę to sprawdził, a nie tylko o tym pisał. Fantastyczna sprawa.
Jeżeli ktoś jest zainteresowany tematem, to książkę czyta się naprawdę przyjemnie, chociaż niemieckie nazwy miejscowości dziwnie, a czasem zabawnie się czyta. Szczególnie jeżeli słyszysz, że Ząbkowice Śląskie nazywały się kiedyś Frankenstein. Znajduje się w niej wiele ciekawostek, o których jedna z nas często mówiła drugiej, a druga miała już czasem dość. Wiecie jak to bywa gdy czyta się coś co się zna, a szczególnie jeśli się mieszka kilka kilometrów dalej od wymienionych miejsc.
Książka to istna skarbnica wiedzy o tajemnicach, taka trochę mapa do ukrytego skarbu.
Interesująca również było to, że pan Adamczewski, pokazuje, że nie wszystkie informacje są zawsze prawdziwe i zdarzają się kłamstwa, które później przeistaczają się w plotki na temat skarbów. Jednak niestety nie da się tego sprawdzić, bądź udowodnić gdyż większość cennych rzeczy zostało zakopanych i zasypanych albo po prostu nie istnieją. A odkrycie ich jest czasem niemożliwe czy też inwestycja w coś takiego jest to bardzo kosztowna i nieopłacalna.
Podsumowując jeżeli jesteście ciekawi gdzie mogą znajdować się ukryte skarby na dolnym śląsku lub po prostu jesteście ciekawi tej książki to polecamy wam ją serdecznie, nam bardzo przypadła do gustu. Miłego dnia kochani.