„Kroniki rodzinne” Tony’ego Parsons to całkiem zgrabnie napisana powieść obyczajowa, której tematem przewodnim jest rodzicielstwo. Fabuła utworu koncentruje się na opowiedzeniu historii trzech sióstr: Cat, Jessici oraz Megan. Bohaterki zostały w dzieciństwie porzucone przez matkę, ich wychowywaniem zajął się cały szereg mniej lub bardziej kompetentnych niań - w gruncie rzeczy siostrami opiekowała się jedenastoletnia Cat. Ojciec dziewczynek, będący przedstawicielem starej szkoły wychowania, która dom zostawiała w rękach kobiet, a zarabianie pieniędzy zrzucała na barki mężczyzny, nie umiał zająć się swoimi pociechami, nie rozumiał, że oprócz zapewnianych przez niego dóbr materialnych potrzebują one jeszcze jego czułości.
Odejście matki wywarło ogromny wpływ na rozwój bohaterek. Cat, która pełniła rolę matki zastępczej dla swoich sióstr, w wieku trzydziestu sześciu lat nie chce nawet słyszeć o dzieciach, czy stałym związku – postrzega te elementy, jako zagrożenie dla swej wolności, którą wreszcie zdobyła. Będąc nastolatką nie zaznała beztroskiego życia wolnego od trosk i odpowiedzialności i teraz, kiedy uzyskała niezależność, nie chce jej utracić.
Jessica jest całkowitym przeciwieństwem starszej siostry. W swym dorosłym życiu trzydziestodwulatka nie pragnie niczego więcej, jak stworzenia idealnej rodziny, której nie miała będąc dzieckiem. Jessica jest szczęśliwą mężatką, do osiągnięcia pełni brakuje jej tylko dziecka, ma jednak ogromne problemy z zajściem w ciążę. Mąż bohaterki, prowadzący niewielki biznes, jest gotów na wszystko by uszczęśliwić swą ukochaną, jednak nie odczuwa tak silnej potrzeby posiadania biologicznego potomka. Paulo kocha swą dwuosobową rodzinę i jest w stanie zaakceptować możliwość, że on i Jessica nigdy nie zostaną rodzicami.
Megan najmłodsza z sióstr stoi u progu kariery. Dwudziestoośmiolatka ukończyła właśnie szkołę medyczną i odrabia obecnie staż w jednej z londyńskich przychodni. Megan z przerażeniem odkrywa że jest w ciąży. Dziecko, będące rezultatem jednej szalonej nocy z obcym mężczyzną może całkowicie zniszczyć jej karierę i plany na przyszłość. Młoda pani doktor nie wyobraża sobie, że w tej chwili mogłaby zostać matką.
Cat, Jessica i Megan nie są jedynymi bohaterkami powieści, które muszą zdecydować jak ma wyglądać ich rodzina, i jaką rolę w ich życiu mają pełnić dzieci, które mają się dopiero pojawić, lub które mimo usilnych starań nie chcą przyjść na świat.
Michael brat Paula, ma prześliczną żonę i córeczkę, którą ubóstwia, a mimo to szuka szczęścia poza domowymi pieleszami. Po tym, jak na świat przyszła Chloe, córka zajęła centralne miejsce w życiu Naoko. Micheal czuje się zbędnym elementem rodziny, który wypełnił swą rolę dawcy materiału genetycznego.
W życie Megan wkracza ponownie ojciec jej dziecka, który będzie próbował ułożyć sobie życie z bohaterką, jednak jego natura playboya nie do końca zgra się z rolą odpowiedzialnej głowy rodziny.
W „Kronikach rodzinnych” Parsons ukazał różne podejścia do macierzyństwa i ojcostwa. Dla jednych bohaterów posiadanie dziecka jest życiową misją, dla innych to przekleństwo. Bardzo podobał mi się fakt, że autor uczynił bohaterami swej powieści przeciętnych reprezentantów angielskiej klasy średniej. Bohaterowie powieści to zwykli ludzie, którzy muszą ciężko pracować na swój sukces i swoje szczęście – w powieści brak jest idealizowania i słodzenia, co wpływa bardzo pozytywnie na całość dzieła. Rodzicielstwo zostaje ukazane z wielu stron i to jest najmocniejsza strona tej powieści.
Jedyną rzeczą, która nie podobała mi się w „Kronikach rodzinnych", było zakończenie, w którym ostatecznie okazuje się, że największym pragnieniem kobiety jest jednak posiadanie potomstwa, a zaprzeczanie temu jest jedynie blagą. Powiedzmy, że autor zadbał o psychologiczne umotywowanie zmiany poglądów jednej z bohaterek, jednak robiąc to wywołał we mnie poczucie, że lekceważy kobiety, które świadomie, z różnych powodów zrezygnowały z macierzyństwa. Brakuje mi w literaturze bohaterki, która od początku do końca trwałaby w swoim postanowieniu bezdzietności, nie ulegając opinii społecznej.
„Kroniki rodzinne” polecam wszystkim czytelnikom, którzy mają ochotę na dobrą powieść obyczajową poruszająca problematykę rodzicielstwa. Parsons doskonale ukazał wszelkie bolączki bycia rodzicem bez idealizowania i przekonywania czytelnika, że niemowlęta to słodkie, uśmiechnięte bobaski rodem z reklam telewizyjnych. Ta książka ukazuje bardzo realistyczne spojrzenie na macierzyństwo i ojcostwo. Polecam.