Absurdy peerelowskiej rzeczywistości, ponura egzystencja dyktowana pustymi hasłami, liczenie pensji od pierwszego do pierwszego, szare budynki, bure kolory, stagnacja i wszechobecna korupcja. A w tym wszystkim oni. Niespokojne duchy z żyłką do interesów. Zawsze eleganccy, pachnący, jeżdżący samochodami, które w Polsce Ludowej traktowane były jako zjawisko na skalę wręcz kosmiczną. Niebieskie ptaki. Bo to o nich mowa. Cinkciarze, złodzieje, karciarze, alfonsi, prostytutki, handlarze. Gdy robotniczy kwiat socjalizmu pracował w pocie czoła a potem wracał do swych klitek w domach z betonu, niebieski ptaki żyły. Pełnią życia. I oddychały. Pełną piersią.
O nich właśnie jest książka, którą z wielką przyjemnością czytałam przez ostatnie dni. Czyli autobiograficzna spowiedź Piotra Wojasza, pod nader wymownym tytułem "Niebieski ptak". Napisana w formie pierwszoosobowej opowieści, jest swoistym pamiętnikiem autora, który opowiada o swoim dzieciństwie, potem młodości, służbie w MarWoju, czyli w Marynarce Wojennej, a następnie o karierze cinkciarza, typowego "chłopca z miasta". Książka obfituje w szereg humorystycznych scen, jest także niezłą lekcją historii i specyficznym instruktażem, jak przekręcić "bojka". Mnóstwo tutaj slangowego słownictwa, którym posługiwali się ludzie z miasta. Opowieść obfituje w dosyć wyraziste opisy seksualnych podbojów bohatera, czasami tak sugestywne i prostolinijne, że co wrażliwszy czytelnik może się poczuć zniesmaczony. Mi jednakże cała treść i forma bardzo przypadły do gustu, książka wciąga, nie pozwala się oderwać, jest napisana zgrabnym ujmującym językiem, poszczególne opowieści są przedstawione żartobliwie, z humorem i realizmem. Niejednokrotnie podczas lektury "Niebieskiego ptaka" parskałam śmiechem lub kręciłam z niedowierzaniem głową. Lektura ta jest lekką historią człowieka, który żył pełnią życia i nawet w niezbyt sprzyjających okolicznościach i w tłamszącym jednostkę ustroju, potrafił czerpać całymi garściami. Osobnym dywagacjom pozostawiam ocenę jego uczciwości. moralności czy sumienia. To jeden z tych, ktory wybrał taką drogę, a nie inną i starał się być najlepszy w tym, co robił. A że przy tym się świetnie bawił? W końcu... życie jest takie krótkie.
Polecam "Niebieskiego ptaka", zarówno tym Czytelnikom, którzy żyli w tamtym okresie, a także tym nieco młodszym, którzy tamte czasy znają tylko z opowieści. Warto się przekonać, jak wówczas się żyło i nie wszystko było takie ponure i szare. Dla niebieskich ptaków... świat miał na pewno inny wymiar i o wiele szerszą paletę barw. Zachęcam i polecam.
"Osobiście uważam, że nie ma nic bardziej śmiesznego niż mina "bojka", gdy po wyjęciu przy barze "rolady" odkrywa, że został oszukany. Tej miny nie odda żaden, najlepszy nawet komik. Można z niej wyczytac bardzo dużo. Wściekłość, wstyd i na końcu smutek. Uważam, że Polacy są wybitnie uzdolnionym narodem. Sytuacja ekonomiczna i ustrój nas tak ukształtowały. Z drugiej strony, aż trudno jest pojąć, jak można być tak głupim, naiwnym, łatwowiernym jak turyści, i, co ciekawe, biznesmeni z Zachodu. Doszedłem do wniosku, że nie ma "bojka" nie do zrobienia. Nawet ten, który już "padł", padnie drugi raz, tylko na bardziej wyrafinowany numer. Pomysłowość Polaków przechodziła ludzkie pojęcie. Nieraz zastanawialismy się, czy zachodniacy na pewno wszystko opowiadają po powrocie do ojczystego kraju. Jeżeli tak, to na zapewne w wersjach dla siebie korzystniejszych i mocno okrojonych. Czy śmieją się z tego, czy opowiadają jako niemiły fakt? Zawsze mnie zastanawiało, jak to wyglądało z drugiej strony. W naszych opowieściach zachodniak był raczej przedmiotem kpin i szyderstw."1
1) Str. 223
http://agnesscorpio.blogspot.com/2011/11/piotr-wojasz-niebieski-ptak.html