Liceum - dla niektórych to okres najwspanialszych wspomnień i zabawy z przyjaciółmi, dla innych ciężki czas szukania swojej tożsamości i zmagania się z odrzuceniem przez grupę. Zazwyczaj ci popularni i ci niewidoczni nie trzymają się razem. Burzliwe wydarzenia, które miały miejsce w szkole w Prescott, sprawiły, że królowe piękności i szare myszki zaczęły krzyczeć jednym głosem.
Fabuła
Nastoletnia Grace przeprowadza się do Prescott. Dowiaduje się, że poprzednia lokatorka ich domu została zgwałcona na licealnej imprezie. Ciągnie nowo poznane koleżanki za język i próbuje poznać historię dziewczyny. Ta porusza ją tak bardzo, że zakłada anonimową grupę o nazwie "Dziewczyny znikąd". Licealistki chcą pomścić koleżankę, która nie doczekała się sprawiedliwości; jej traumatyczne przeżycie zostało zignorowane przez lokalne władze, a w końcu musiała opuścić społeczność, która się od niej odwróciła. Z małej grupki zagubionych dziewczyn tworzy się zgrany team, który nie ustanie w dążeniu do swojego celu.
"Nawet drobne zmiany, dzień po dniu, mogą w końcu zsumować się w coś naprawdę znaczącego"[1].
Bohaterki
Poza wspomnianą Grace mamy jeszcze dwie główne bohaterki, Erin i Rosinę. Trzy różne kreacje, trzy bardzo kolorowe postacie.
Grace jest nowa w mieście i trochę wystraszona. Chciałaby dopasować się do innych i niczym się nie wyróżniać. Została wychowana w duchu religii, gdyż jej mama jest pastorem.
Rosina, Meksykanka, wywodzi się z wielkiej, patriarchalnej rodziny. Wszyscy mieszkają w jednej okolicy. Dziewczyna zmuszona jest do opieki nad młodszym kuzynostwem i pracy w rodzinnej restauracji. Nie zna swojego ojca.
Erin, cierpiąca na zespół Aspergera, ma bardzo duże trudności z nawiązywaniem relacji społecznych. Stara się panować nad swoją przypadłością, ale wychodzi jej to z różnym skutkiem.
Ta trójca to założycielki "Dziewczyn znikąd". Szkolne dziwaczki, które znalazły w sobie pokłady siły, żeby próbować coś zmienić.
Amy Reed swoją książką protestuje przeciwko seksizmowi i kulturze gwałtu.
Bardzo podoba mi się, że akcję powieści umieściła wśród licealistek. Obniżający się wiek inicjacji seksualnej jest szokujący, a gdy dorzucimy do tego molestowanie i gwałt, robi się naprawdę mocna rzecz.
Temat jest brutalny, ale autorce udało się go podjąć w subtelny, aczkolwiek dający do myślenia sposób. Amy Reed przez słowa i czyny swoich bohaterek pokazuje, jak można się broić przed molestowaniem i co można zrobić, gdy jesteśmy ofiarą lub świadkiem takiego zachowania. To, że młode dziewczyny walczą z przemocą seksualną, daje promyk nadziei, że kolejne pokolenia są odważne i chcą zmian.
Nadgorliwi pewnie przyczepią się, że bohaterki są nad wyraz elokwentne i czasami rzucają patetycznymi zwrotami. Tak, ale to ma swoje zastosowanie. Książka ma na celu pokazać oburzenie, ale też przeanalizowanie problemu i niesienie otuchy. Czasami ubranie złych myśli w słowa może być pierwszym krokiem ku lepszemu.
"(…) ludzie nie chcą słyszeć niczego, co mogłoby im choć trochę skomplikować życie, nawet jeśli to prawda. Ludzie nie cierpią, kiedy muszą zmienić swoje podejście. No więc zamiast przyznać, że świat jest okropny, wolą obrzucać gównem posłańca, który im o tym mówi"[2].
W "Dziewczynach znikąd", jako efekt uboczny, pojawił się jeszcze jeden temat – szukanie własnego ja i akceptacji grupy.
Na licealnych korytarzach można zobaczyć członków różnych subkultur. Ludzie chcą wyrażać siebie, a przy tym chcą być akceptowani przez ogół. Książka pięknie pokazuje, jaką siłę daje grupa przyjaciół. Niektóre zagubione postacie wspaniale rozkwitły dzięki wsparciu koleżanek. Poza tym znajdziemy przykłady na to, że nie warto płynąć z tłumem, kiedy jest to dla nas niekomfortowe. Nawet kiedy wydaje nam się, że nic nie znaczymy, nasz głos jest ważny i możemy wiele innym zaoferować.
Podsumowanie
Muszę przyznać, że "Dziewczyny znikąd" to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w ciągu ostatnich kilku lat. Powieść niosąca ogromne pokłady wsparcia i siły. Pokazująca, że zawsze można coś zmienić. Bohaterkami są młode dziewczyny i to głównie do nich mówi Amy Reed, ale myślę, że autorka skutecznie dotrze też do innych grup wiekowych. Dorosłe kobiety również zmagają się z seksizmem czy mobbingiem i śmiało mogą brać przykład z "Dziewczyn znikąd". Całym sercem popieram i polecam tę pozycję.
[1] Amy Reed, "Dziewczyny znikąd", przeł. Anna Dzierzgowska, wyd. Poradnia K, Warszawa 2020, s. 415.
[2] Tamże, s. 28.