"(...) Kiedy próbował grać w dzieciństwie (wystarczyło, żeby poznać zasady ruchu bierek i stwierdził, że szachy nie są dla niego), zarówno on, jak i jego agresywni przeciwnicy zaczynali od wyrżnięcia wszystkich pionków, po czym przechodzili do wymiany figur. Nigdy, przenigdy nie ruszali króla z miejsca - poza roszadą (którą zapomniał, jak się robi) lub koniecznością ucieczki przed pościgiem."
Losy świata niczym wielka partia szachów, którą toczą najbardziej wpływowe postaci współczesnego świata. Dan Simmons stworzył jedną z największych alegorii naszej rzeczywistości. Odwołał się w niej do wampiryzmu, postrzegano jednak w inny sposób niż zwykle spotykamy w literaturze fantastycznej. Połączył ludzką skłonność do przemocy zapisaną na kartach historii, z fantastyką, horrorem i chyba trochę literaturą szpiegowską.
Saul Laski to polski Żyd, który przeżył Holocaust. Obecnie jest psychiatrą badającym naturę przemocy. Na jego drodze staje William Borchert, którego Saul pamięta jako Obersta z czasów obozu. Postanawia, że dokona tego co sobie kiedyś obiecał - że go zabije, lecz nie jest to takie proste, gdyż raz William podobno już zginął w wypadku lotniczym, dwa - okazuje się, że był obdarzony Talentem.
Powieść liczy sobie 986 stron. Bohaterów jest multum, losy wszystkich są ze sobą połączone. Narracja jest prowadzona w dwojaki sposób - w osobie trzeciej i w przypadku jednej z “utalentowanych” bohaterek - Melanie Fuller - w osobie pierwszej.
"Utalentowani" to osoby, które w większym i mniejszym stopniu potrafią, wpływać na zachowanie innych ludzi, tworzą z nich swoich umysłowych niewolników, którzy to wykonują, co osoba z Talentem chce, niczym armia Zombie. Dodatkowo "wampiry umysłu" są kompletnie pozbawione moralności:
"Władza jest jedyną prawdziwą moralnością, (..) jedynym nieśmiertelnym bogiem; apetyt na przemoc jest jego jedynym przykazaniem".
Wampiry lubią rozgrywać pewną grę, którą nazywają "wiedeńską", przejmują kontrolę nad ludźmi, kierują nimi tworząc z nich morderców, nakłaniają do samobójstw - niejednokrotnie zmieniając tym losy świata. Grę prowadzą latami i skrzętnie notują punktację. Autor umiejscawia ich jako "zero" w siedmiostopniowej skali rozwoju moralnego Kohlberga. Żerują na ofiarach po to, żeby przetrwać, dodatkowo im częściej to robią - tym młodziej się czują.
"Zapomniałem, że potwory nie umierają. Że trzeba je zabić."
Oczywiście, w świecie wykreowanym przez autora, pojawiają się postaci - rzekomo, odporne na działania obdarzonych Talentem - tzw. neutrale. Właśnie rzekomo odporne.
Im bardziej człowiek zagłębia się w lekturę, tym bardziej dostrzega to jak autor znakomicie wykorzystał rzeczywistość.
"Podobne rzeczy zdarzają się codziennie, ich sprawcami są ludzie nieposiadający nawet cienia tej niedorzecznej zdolności psychicznej; ludzie egzekwujący władzę wynikającą z urodzenia, stanowiska lub głosu większości, pod groźbą kuli lub noża…"
Wielu z nas pada na co dzień ofiarami, różnych wyłudzeń, jesteśmy wykorzystywani przez innych, z większą i mniejszą świadomością. Lubimy płacić innym, za to, że podzielą się swoją receptą na sukces. Mamią nas niespełnionymi obietnicami manny z nieba, jeżeli zakupimy ich poradnik, czy produkt. W pewnym sensie na nas żerują. Podobnie jest z możnymi tego świata. Traktują nas jak te pionki w swojej grze, sądząc, że "Raz pionek, na zawsze pionek."
Żeby nie było, nie jestem entuzjastką teorii spiskowych.