"40. Raków" Agnieszki Peszek to powieść, która zaskakuje już od samego początku, dzięki nietypowej strukturze narracyjnej. Trzy różne perspektywy – komisarza prowadzącego śledztwo, seryjnego mordercy i tajemniczej "Jej" – przenikają się i tworzą fascynującą mozaikę, której pełny obraz wyłania się dopiero stopniowo.
O ile wątki komisarza i mordercy to klasyczne elementy kryminału, to właśnie "Ona" kradnie całe show. Jest jak cichy cień, który mimo swojej niewidoczności wpływa na wszystkie wydarzenia. To postać, która fascynuje od pierwszych stron. Peszek w mistrzowski sposób buduje jej portret – pełen bolesnych wspomnień, traum z dzieciństwa i psychicznych zawirowań. To połączenie krzywdy i nieokiełznanej siły sprawia, że "Ona" wydaje się nie do zatrzymania. Tłumione emocje i przeszłe demony, które ją ukształtowały, wdzierają się do teraźniejszości, prowadząc do nieuchronnych konsekwencji.
Jej postać jest o tyle niezwykła, że, choć pozornie odległa, w swojej cichej grozie urzeka i wciąga. Niewidzialna, a jednocześnie niszczycielska, przemieszcza się przez kolejne wydarzenia niczym taran. Spokojne, niemal wyrachowane zło, które sobą prezentuje, uderza swoją precyzją i chłodem.
Choć fabuła jest pełna zwrotów akcji, to "Ona" okazuje się najważniejszym elementem całej historii. To dzięki niej książka zyskuje głębię, a my jako czytelnicy jesteśmy zmuszeni nie tylko śledzić intrygę, ale też zagłębiać się w psychologię postaci, której cierpienie i złowieszcze urojenia wyznaczają bieg wydarzeń. Peszek stworzyła nieoczywisty portret zła – spokojnego, wyciszonego, a jednocześnie wszechobecnego.
Jej obecność, choć nieuchwytna, działa na nas jak magnes. W przeciwieństwie do typowych antagonistek kryminalnych opowieści, "Ona" nie jest krwawą bestią, ale raczej kimś, kogo zło zakorzenione jest głęboko w psychice, wypływające z bólu i osobistych tragedii. To fascynujący paradoks: im więcej dowiadujemy się o jej przeszłości, tym bardziej zaczynamy ją rozumieć, a nawet współczuć, mimo że jej czyny są niewybaczalne. Ta psychologiczna głębia, którą Agnieszka Peszek zręcznie wplata w fabułę, powoduje, że "Ona" staje się postacią nie tylko niejednoznaczną, ale i hipnotyzującą.
Co więcej, to właśnie przez pryzmat "Jej" odkrywamy, jak cienka granica oddziela ofiarę od oprawcy. Nie jest to klasyczny podział na dobro i zło – autorka zrywa z tym schematem, tworząc postać, która balansuje na granicy obu tych światów. Taki sposób budowania bohaterów sprawia, że książka wyróżnia się wśród typowych kryminałów, oferując coś znacznie głębszego niż standardową intrygę kryminalną.
Mimo że historia jest wielowątkowa i pełna zwrotów akcji, to właśnie emocjonalne napięcie związane z "Nią" nadaje książce rytm. Śledztwo komisarza oraz perspektywa mordercy, choć solidnie poprowadzone, pełnią tu raczej rolę tła, na którym rozgrywa się prawdziwy dramat psychologiczny. Autorka nie spieszy się, pozwalając nam stopniowo odkrywać tę złożoną postać – od jej dziecięcych ran po współczesne demony, które stają się motorem napędowym dla rozwoju fabuły.
"40. Raków" to powieść, która nie tylko wciąga, ale i zmusza do myślenia. Peszek udowadnia, że kryminał nie musi ograniczać się do wartkiej akcji i rozwiązywania zagadek. Może być także pretekstem do refleksji nad tym, co kryje się za fasadą zła, jakie krzywdy kształtują naszą tożsamość i co dzieje się, gdy te krzywdy zaczynają przejmować nad nami kontrolę.