Ten zbiór reportaży mistrza gatunku został wydany po raz pierwszy w 1975 r., przed najlepszymi dziełami Kapuścińskiego: 'Cesarzem' i 'Szachinszachem'. Mamy tu opowieści z Bliskiego Wschodu, Ameryki środkowej i Południowej oraz z Afryki. Lektura budzi mieszane uczucia, poniżej objaśnię dlaczego.
I tak gdy Kapuściński pisze o konflikcie palestyńsko-izraelskim to daje głos jedynie jednej stronie: Palestyńczykom. No cóż, słabe to jest, ale pewnie w tamtych czasach ze względów cenzuralnych i politycznych nie mógł przedstawić racji izraelskich. Niemniej niektóre zdania z tych reportaży porażają aktualnością: „Tak wygląda dziś Palestyna, której połowę zajmuje Izrael, a drugą połowę okupuje. W dzisiejszym Izraelu Arabowie i Żydzi są skazani na siebie, na zatłoczony autobus, w którym codziennie ocierają się łokciami, są skazani na swój pot i swoją nienawiść.” Argumenty Palestyńczyków są jasne: „Jeżeli Żydzi chcą żyć w Palestynie, mogą żyć, oni nie mają nic przeciwko temu. Oni chcą tylko, żeby Izraelczycy oddali ich domy i ich pola. Żeby oddali ich owce oraz krzewy pomarańczowe. I to wszystko. Oni wiedzą, że Palestyna jest ziemią skazaną na dwa narody, ale jeden naród nie może żyć kosztem drugiego narodu, jeden naród nie może osiedlić się za cenę skazania drugiego narodu na włóczęgę.” Dalej pisze autor: „Jeżeli nie wkroczy świat, tej wojny nie zakończy żadna ze stron. Za dużo nienawiści, za dużo śmierci, zbyt wielka przepaść, zbyt dobra pamięć.” No cóż, pisane to było ponad 50 lat temu, a i teraz owe frazy są niepokojąco aktualne, ten konflikt wydaje się być nie do rozwiązania.
Spodziewałem się, że reportaż, który dał tytuł książce będzie o teologii wyzwolenia, ale nie, mamy opowieść o boliwijskich partyzantach walczących z rządem. Są to młodzi inteligenci, którzy idą do lasu (ale to jest specyficzny, boliwijski las), wszyscy zostają wybici, co więcej, spodziewają się swojej śmierci. Reportaż jest szczegółowym opisem ich agonii. Oczywiście jest to bardzo poruszające, ale z drugiej strony dziwne, po co ta straceńcza walka? Po co marnować młodych ludzi? Czy nie ma innych, rozsądniejszych form opozycji? Nie odpowiada Kapuściński na te pytania.
Inny z reportaży, 'śmierć ambasadora', jest skróconą wersją książki 'Dlaczego zginął Carl von Spreti' którą już omawiałem, nie ma tu potrzeby pisać o niej drugi raz. W skrócie: usprawiedliwia w niej autor terror w Ameryce środkowej, mocno to kontrowersyjne.
No niestety, mocno się ta książka zestarzała, jej jednostronność bije po oczach. Z drugiej strony pokazuje parę razy Kapuściński lwi pazur, kilka zdań zapada w pamięć:
„Dyktatura nigdy nie upada stopniowo i po trochu, tylko zawsze momentalnie i całkowicie. Do końca wydaje się silna i dlatego nie można przewidzieć tego dnia, w którym przestanie istnieć.”
„Poczucie misji i szowinizm zawsze chodzą w parze. Można przytoczyć nieskończoną ilość pouczających przykładów. Człowiek z poczuciem misji jest męczący dla otoczenia, a nawet potrafi być niebezpieczny. Lepiej nie graniczyć z narodem, który jest przekonany, że spełnia misję.”
„Mądrze ktoś powiedział, że w polityce nie trzeba nic robić, bo połowy problemów i tak się nie rozwiąże, a połowa rozwiąże się sama. W polityce trzeba umieć czekać. Kto lepiej czeka, ten wygrywa.”