Bohdan Baranowski był polskim historykiem, orientalistą, regionalistą i profesorem nauk humanistycznych. Przez wile lat swojej pracy wydał szereg publikacji, które mają charakter popularnonaukowy.
"Pożegnanie z diabłem i czarownicą" pierwotnie zostało wydane w 1965 roku przez Wydawnictwo Łódzkie. Replika wznawia w pięknej okładce już nieco starą, ale bardzo ciekawą książkę.
Sam autor na zakończenie mówi, że jego publikacja ma charakter pracy popularnonaukowej. Próżno więc szukać fabuły, gdyż jej nie ma. Baranowski próbował poruszyć, a właściwie z analitycznego punktu widzenia opisać, jakie były przyczyny szerzenia się na ziemiach polskich procederu jakim było polowanie na czarownice, oskarżanie ich, czy końcowo palenie na stosie. Mamy więc świetny początek i środek a także koniec tych dywagacji. Baranowski ma rozległą wiedzę, w swojej książce posiłkuje się pracami znanych autorytetów w dziedzinie etnografii, demonologii, religii i wierzeń chrześcijańskich. Ciekawą sprawą jest fakt, że Baranowski "Pożegnaniem z diabłem i czarownicą" staje jakoby w opozycji do "Młota na czarownice" Heinricha Kramera i Jacoba Sprengera. A wspomnieć trzeba, że ów "Młot na czarownice" w średniowieczu był pewnego rodzaju bestsellerem, głównie za sprawa oczytanego kleru, który po lekturze z chęcią opowiadał co ciekawsze smaczki chłopstwu i mieszczaństwu. I głównie z "Młota na czarownice" Baranowski czerpie przykłady do negowania, lub po prostu pokazania siły wymyślonych argumentów w stosunku do ślepej wiary ludzi.
Sporo miejsca w "Pożegnaniu z diabłem i czarownicą" poświęcił Baranowski na rozważania na temat postaci diabła. Mamy więc znaczną ilość legend, fragmentów z gazet, wspomnień informatorów -czyli ludzi z którymi rozmawiał sam Baranowski, zbierając informację do napisania książki. Autor podchodzi do tematu dość klarownie. Skupia się aby przedstawić szatana z tej złej strony, ale także i z dobrej. A to jest dość istotne, gdyż wiara czy też zabobon ludzi nie tylko w średniowieczu, ale również w początkach XX wieku, a nawet jak wspomina autor kilka- kilkanaście lat po wojnie postrzegała diabła jako króla piekieł, ale także jako obrońcę uciśnionych. Dokładniej diabeł miał wymierzać sprawiedliwość ludziom okrutnym na ziemi- porywać ich do piekieł. Rozbieżność jest wielka, sam Baranowski w swoich mini refleksjach dziwi się tak dużemu dysonansowi w postrzeganiu zła przez ludzi.
Oprócz diabła i czarownicy, którzy według społeczność średniowiecznej mocno ze sobą współgrali, nawet jeśli nie byli sprzymierzeni, były również demony, południce, strzygi, wąpierze, zmory, topielce. Łączy ich wiele, czasem opisy z różnych podań, legend czy wypowiedzi informatorów zlewają się w jedno bądź niewiele się od siebie różnią.
Autor prowadził swoje badanie przez 19 lat, głównie na terenach województwa łódzkiego i miejscowościach ściśle do niego przylegających. Podejście do tematu czarownic, diabła, demonów czy innych potworów jest bardzo obiektywne. Nie ma tu niepotrzebnych dygresji na tematy pokrewne. Baranowski ściśle trzyma się swojego założenia. Prze lata prowadzonych badań autor poznał wiele historii z życia ludzi, mieszkańców zarówno miast jak i wsi, których nazywa swoimi informatorami. Opowieści te wykorzystał w swojej książce, głownie jako przykłady zabobonów.
Myślę, że ta pozycja jest warta przeczytania, chociażby dla którzy interesują się demonologią słowiańską, historią i genezą linczu i pogromu niewinnych kobiet, które były, jak się okazuje współcześnie dzięki badaniom i logice, oskarżone niesłusznie. Dla tych, których ciekawi mentalność średniowiecznego ludu, ich zacofanie, ślepa wiara w słowo księży i bardzo często też trudna sytuacja życiowa, która także jest istotnym czynnikiem, który miał wpływ na rzucanie bezpodstawnych oskarżeń. I wreszcie poleciłabym tą książkę tym, których ciekawi zależność diabła od nieba, o bogobojności średniowiecznego i współczesnego ludu przy jednoczesnym drżeniu ze strachu przed szatanem. Fantastycznie pasuje tu powiedzenie: Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek.