Nawet w chwili, kiedy wyłonił się zza osłony drzew ojciec nie mógł dać wiary w to co widzi. Przypuszczał, że to możliwe, ale w głębi serca łudził się, że jego rodziny to nie spotka. A jednak. W drzwiach stanął jego zmarły przed pięćdziesięcioma laty syn Jacob, ten sam ośmioletni chłopiec. Harold wraz z żoną po wielu latach na nowo stają przed rodzicielskim obowiązkiem opieki nad synem. I choć Jacob wydaje się tym samym chłopcem jest w nim coś, co nie daje spokoju Haroldowi...
„Choćbyś się wściekał na świat,on i tak trwa.”
Na całym świecie dawno zmarli powracają do życia. Nie maja żadnych nadprzyrodzonych zdolności, nie wyróżniają się z tłumu. Powracają w wieku, w którym umarli, a ich bliscy zdążyli się już zestarzeć. Można by pomyśleć, ze są normalnymi ludźmi, gdyby nie fakt, że przekroczyli granicę życia i śmierci.
Przywróceni pragną tylko jednego - spokojnego powrotu do dawnego życia, tego sprzed śmierci. Jednak nie będzie to takie proste. Fala powrotów wywołuje wśród ludzi Prawdziwie Żywych falę niosącą ze sobą cały kalejdoskop odczuć. Jedni witają dawno zmarłych z otwartymi rękami, inni pragną by wrócili skąd przyszli.
Niecodzienność zjawiska sprawia, że nikt nie potrafi się odnaleźć w danej sytuacji. Nikt również nie wie, że to dopiero początek zmian - do Arcadii, malowniczym miasteczku, gdzie toczy się akcja powieści, wkracza wojsko z wytyczonymi rozkazami i szeregiem zasad dla Przywróconych. Zaczyna się ich traktować jak zjawisko, nie jak ludzkie jednostki.
„Śmierć to zaledwie początek więzi,której,nie wiedząc o tym,zawsze pragniemy.”
Biuro do spraw przywróconych nie potrafi odpowiednio zająć się problemem. Zaczynają pojawiać się akcje manifestacyjne zarówno na rzecz oddania Przywróconym dawnego życia, jak i zamknięcia ich zdala od normalnych ludzi.
Dawna szkoła w Arcadii zmienia się w rygorystyczne więzienie przetrzymujące Przywróconych i tych, którzy nie chcą na nowo opuścić niedawno odzyskanych krewnych.
Nikt nie zauważa, że nad miasteczko nadciągają ciemne chmury...
Jason Mott poruszył temat tabu, przez co jego powieść wywołała poruszenie zanim jeszcze ukazała się na rynku literackim. Przesiąknięta religijnością i tematem, o którym się nie mówi wprowadza nowy posmak do literackiego świata. "Przywróceni" odwołują się do ludzkiej psychiki i przedstawiają prawdopodobne reakcje na dane zjawisko. Ukazane postawy bohaterów będących w różnych etapach życia stanowią główne odniesienie do zjawiska i fabuł. To na nich czytelnik się opiera analizując ich reakcje an powrót rodzin czy ukochanych.
Dużym plusem książki jest fakt, że Przywróceni nie zmieniają się w zombi, wampiry czy wilkołaki. Są zwykłymi ludźmi, którzy pragną powrotu do życia sprzed śmierci. Nie mają żadnych nadnaturalnych mocy, a jednak jest coś co wyróżnia ich spośród tłumu. Wszystko spowite jest całunem tajemniczości, z powodu Przywróconych, którzy z pozoru normalni przybierają nietypowe postawy i wywołują miejscami nieuzasadniony lęk.
W książce brakowało mi głębszej akcji. Miejscami miałam wrażenie, że fabuła znajduje się na powierzchni jeziora możliwości. Wydaje mi się, że akcje można było pociągnąć mocniej, dodając do niej więcej charakterystycznych scen. Obierając temat powrotu zmarłych liczyłam na coś przedstawiającego prawdziwe emocje. Niestety, powieść nie emanuje tyloma uczuciami za jakie można by ją posądzać.
„Dobrze wiemy,że umiera się raz.Na tym koniec.”
Autor starał się stopniować napięcie i zaciekawić czytelnika. W tym przypadku stosował nietypowe zakończenia rozdziałów, a każdy z nich kończył się wzmianką o losie wybranej przywróconej osoby. Jak na debiutancką powieść Motta dało mu się to w sposób rewelacyjny, co się naprawdę ceni.
Tajemniczość, temat tabu i reakcje bohaterów postawionych w sytuacji o której się nie myślało, to coś co ceni każdy czytelnik.