Powieść "Słone jabłka" Beaty Olejnik zaintrygowała mnie swoim niebanalnym tytułem i zobaczywszy ją w propozycjach Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl skusiłam się dosłownie pod wpływem chwili. Muszę Wam powiedzieć, że był to jeden z najlepszych wyborów książkowych w tym roku. Tak się cieszę, że intuicja co do lektur nadal mnie nie zawodzi...
Czy próbowaliście kiedyś zjeść posolone jabłko? Przyznam, że ja nigdy nie wpadłam na taki pomysł. Ale Dagmara - bohaterka powieści Beaty Olejnik dosłownie delektowała się tym smakiem i to ona zachęciła mnie do eksperymentu z tym posolonym owocem. Musicie koniecznie spróbować zaraz po tym, jak przeczytacie tę przepiękną historię o niesamowitej przyjaźni dwóch kobiet - Dagmary i Kingi, która wystawiana była na wiele prób.
Dagmara jest niespełna trzydziestoletnią agentką nieruchomości, wiedzie poukładane, choć może nie do końca szczęśliwe życie i ogólnie rzecz ujmując jest z niego w miarę zadowolona. Do pełni szczęścia brakuje jej prawdziwej, szczerej miłości i faceta, który będzie chciał i umiał pokochać ją bez reszty. Jej najlepszą przyjaciółką od wielu już lat jest Kinga - bardzo rozrywkowa dziewczyna, która pragnie czerpać z życia garściami i przez to często pakuje się w kłopoty. Jej kontakty z mężczyznami ograniczają się do przygodnych znajomości i zawsze trafia na nieciekawe towarzystwo. Przeszłość Kingi, jej trudne dzieciństwo oraz nieszczęśliwy związek, w którym dziewczyna poczuła się zraniona i oszukana, wywierają wpływ na życie bohaterki. Jedyną dobrą duszą, osobą której może bezgranicznie zaufać jest Daga. To u niej Kinga szuka wsparcia, to ona wyciąga ją z opresji i jest zawsze gotowa do pomocy nawet w najtrudniejszej sytuacji. Dagmara natomiast kocha Kingę jak własną siostrę, może się przed nią otworzyć, ale też miło spędzić czas w jej towarzystwie, zakosztować trochę żywiołowości. Obie kobiety korzystają na tej przyjaźni, choć wydaje się, że to Kinga jest tą, która bierze więcej. Niestety każda z nich jest dorosła i musi ponosić konsekwencje swoich decyzji i zachowań, a jak to się skończy przeczytacie w książce.
Beata Olejnik stworzyła przepiękną, wzruszającą opowieść, która w miarę rozwoju zdarzeń staje się coraz bardziej ciekawa, emocjonująca i... straszna. Nie spodziewałam się zupełnie takiej szerokiej gamy wrażeń. Przyjaźń łącząca Dagmarę i Kingę jest niesamowicie prawdziwa, bezwarunkowa i piękna. Zastanawiałam się czy w dzisiejszym świecie jeszcze w ogóle możliwa. Były momenty zaskoczenia, sytuacje budzące złość, niedowierzanie, zdumienie, ale były też chwile skrajnego wzruszenia, kiedy łzy cisną się pod powieki i trudno je opanować.
Podobał mi się bardzo wątek Szymona - mężczyzny spotkanego przypadkiem na moście, który pojawiał się i znikał budząc zamęt w uczuciach Dagmary. Wprowadzenie takiej rzeczywistej postaci balansującej na granicy jawy i snu urozmaica i dopełnia całą opowieść. Ciekawa byłam dalszego ciągu tej ulotnej znajomości.
Kolejny wątek, który moim zdaniem został bardzo ciekawie rozbudowany to problem wiary. W delikatny i subtelny sposób autorka potrafiła oddać przekonania i ufność pokładaną w świętych. Jestem naprawdę pod wrażeniem!
Podobali mi się bardzo powołani do życia bohaterowie. Autorka stworzyła tak różnorodne charaktery i jednocześnie wyposażyła je w pierwiastek realizmu. Dagmara i Kinga są tak od siebie różne, tak niesamowicie inne, a tak dobrze się ze sobą rozumieją. Mam też mnóstwo sympatii dla Rafała i Ani - brata i bratowej Dagmary, ale Igor jakoś zupełnie mnie do siebie nie przekonał. Nie lubię zaborczych osobowości, które próbują zawłaszczyć sobie drugiego człowieka. Czarne charaktery też całkiem dobrze odegrały swoją rolę, choć trudno mieć choćby cień sympatii do osób odpowiadających za krzywdę innych ludzi.
Sięgając po "Słone jabłka" nie spodziewałam się, że przeczytam tę opowieść za jednym razem, bez przerwy, od pierwszych do ostatnich stron. Nie myślałam też, że będzie to historia, o której długo nie zapomnę. Nie wiedziałam, że trafi ona na półkę moich ulubionych lektur. A teraz wiem na pewno, że będę ją polecać wszystkim, którzy poszukują w powieściach naprawdę dobrych wrażeń. Bo "Słone jabłka" po prostu trzeba przeczytać!