Z jaką książką spędziliście ostatni dzień października? Ja praktycznie zarwałam nockę z “Przyrodnim bratem”. To historia, która z początku nie bardzo mnie zaintrygowała, wydawała się oklepaną wręcz książką młodzieżową z wątkiem miłosnym. Jednak z rozdziału na rozdział, pomysł autorki na historię Raven i Travisa, wciągała mnie coraz mocniej.
Raven to popularna i lubiana uczennica, w pełni korzystająca z życia. Otoczona gronem przyjaciół, ma może nie tyle chłopaka co przyjaciela z bonusem. Jej życie wydaje się wręcz idealne, takie jakiego pragnie wiele nastolatek - na luzie, pełne szaleństwa i zabawy. Jednak przeszłość rzuca cień na ten perfekcyjny obrazek.
Czas też na zmiany w jej życiu. Ojciec Raven się zakochał, przez co przeprowadzają się do domu jego przyszłej żony. Shonda z kolei ma syna, Travisa, z którym Raven łączy pewien epizod z przeszłości, przez który chłopak niekoniecznie pała do niej sympatią. Ponadto obracają się w zupełnie innych kręgach znajomych. On nie jest z tych popularnych, jest tzw nerdem, kujonem, dziwakiem. Ale czy to koniecznie go dyskwalifikuje z życia towarzyskiego?
Z początku myślałam, że Raven będzie taką zarozumiałą, wredną i dokuczliwą gadziną i czeka nas tu wyraźny wątek hate-love pomiędzy nią, a Travisem.Bałam się, że będzie zatruwać mu życie z powodu jego odmienności. Ale podobało mi się to, że autorka wprowadziła na pierwszy plan bohatera “nie idealnego”, nie ociekającego seksem chłopaka, na którego leci dosłownie każda. Choć i Travis do odrzucających w sumie nie należy jak się okazuje, szczególnie przy bliższym poznaniu. I właśnie gdy Raven poświęca mu więcej uwagi, czasu i cierpliwości na przebicie muru jakim chłopak się otoczył, okazuje się, że zarówno on jak i jego przyjaciele, mogą być fajnym towarzystwem.
Nie da się nie dostrzec różnic między tą parą bohaterów, jednak gdy chcą, idealnie się uzupełniają i mają na siebie zbawienny wpływ. On pomaga jej nadrobić szkolne zaległości, motywuje do porzucenia życia imprezowiczki i nadużywania alkoholu czy palenia zioła. Z kolei ona uczy go … całowania ? No w sumie od tego zaczyna się tworzenie innej więzi między nimi. Choć tak naprawdę zaczęło się to wiele lat wcześniej… Ale dopiero po tym jednym, niesamowitym pocałunku, ona zaczyna patrzeć na niego inaczej. I zaczyna być zazdrosna o dziewczynę, która też dostrzegła w Travisie coś wyjątkowego.
Ale nie tylko przeszłość może być dla nich przeszkodą. Także przyszłość, plany studenckie, mogą zniszczyć więcej niż się spodziewają.
Jak często chcemy dla innych dobrze? Uważamy, że wiemy co dla nich najlepsze, że zasługują na coś lub kogoś lepszego i … nasze przekonania okazują się nie mieć zupełnie nic wspólnego z tym co naprawdę uszczęśliwiłoby te osoby ? Tu ta historia jest przykładem jak wiele można zepsuć, jak wiele lat zmarnować i osób zranić, błędnymi przekonaniami.
Raven chciała z pozoru dobrze, zaufała przyjaciółkom, nie chciała pozbawiać Travisa marzeń, życiowych celów. Jedna noc postawiła życie całej tej rodziny na głowie. Pochopne, gwałtowne reakcje, wykrzyczane w nerwach słowa, brak zrozumienia, poczucie odrzucenia i…ucieczka. Kto będzie najbardziej tego żałował ?
“Przyrodni brat” to książka, która mnie zaskoczyła. Mamy tu fundamenty dla pięknej, młodzieńczej miłości, jednak drastyczne momenty bardzo te fundamenty naruszyły. Błędne przekonania, niskie poczucie własnej wartości też tu nie pomogły. Czy po latach rodzina Raven , ona i Travis, będą w stanie to naprawić ? Warto się przekonać.
To nie jest książka idealna. Nieco mnie chwilami drażniły zachowania bohaterów. W pewnych momentach opisy wydarzeń czy dialogi, były na tyle chaotyczne, że gubiłam się w tym co się dzieje. Pod koniec już ta historia wydawała mi się też nieco przeciągana na siłę ale w ogólnej ocenie, robi dobre wrażenie.
Autorka tu nie raz porusza tu wątek samobójstwa, problemów z psychiką i rozsądnie podchodzi do tego tematu. Porusza drastycznymi opisami jak i tym jaki wpływ tego typu wydarzenia mają na innych. Czasem odebranie sobie życia wydaje się najłatwiejszym wyjściem. Ale to tylko pozory i można w ten sposób skrzywdzić nie tylko siebie. Jednak warto umieć dostrzegać sygnały jakie wysyłają osoby czujące, że nie dają rady tego życia udźwignąć.
Podsumowując jest to książka mająca w sobie znacznie więcej niż tylko historię młodzieńczej miłości. Bawi, porusza, wciąga. Ma swoje wady i zalety ale jest warta uwagi. Tak więc polecam jeśli jeszcze jej nie czytaliście.
Dziękuję za egzemplarz Wydawnictwu NieZwykłe.