Świetna część, choć to książka na kilka wieczorów. Ale to plus. Nie wiem czy czytając pierwszą część nie mogłam się skupić. Pewnie tak, bo wtedy miałam kolejkę książek do recenzji, a teraz rzuciłam to wszystko i po prostu przez tydzień podczytywałam 'Dzikie serca' wieczorami'. W każdym razie świetnie się bawiłam.
Schemat powieści jest inny niż w pierwszej części, ale i trochę podobny. Bo mamy akcję główną, tutaj jest to życie Klarusi, córki bohaterki pierwszego tomu i jej zmagania z życiem, poszukiwanie szkoły, kariery. Jest czas popowstaniowy, czas Deotymy i początek ruchu sufrażystek również na ziemiach polskich. Kobiety są zmuszone, żeby wziąć życie w swoje ręce i wyzwolić się z okowów ojców, mężów. Tutaj też tak jest.Ojciec Klarusi to łajza i egoista. Chyba wdał się w tego bawidamka z któregoś pokolenia po Czingis-Chanie. Żona, jak wiemy z tomu pierwszego, wolała sybir niż jego towarzystwo ( o tym był tom pierwszy. Polecam). Teraz Klarusia, córka odkrywa w sobie pociąg do aktorstwa i ma z tym wiele perypetii. Przy okazji autorka pokazała realia życia w Warszawie i cała tą chorą pruderię stolicy.
Co rozdział narracja cofa się w przeszłość rodziny Klarusi i opowiada kolejne miłosne historie. Zaczyna się od Czingis-Chana i leci po kolei przez wieki i połacie Azji oraz Rzeplitej. Mamy kolejne historie miłosne, małżeństwa i porwania, jasyr i wojny, czekanie i wielkie miłości, takie od pierwszego wejrzenia. Piękne i romantyczne, ale i okrutne. Z tym pierwszym przodkiem Czingisem łączyła wszystkich kostka do gry, rodzinny amulet. Klarusia już nie wiedziała o co chodzi, ale to był dar Czingisa dla ukochanej, protoplastki rodu.
Te rozdziały z przeszłości nie są długie, ale to małe całostki, takie pełne historie. Widać, że autorka bardzo dbała o plastyczność wypowiedzi. Odmalowuje więc z zachowaniem terminologii i przepięknie nasyconymi ekspresją dialogami postacie, z ich historycznymi strojami i ze sposobem życia i myślenia takimi jak to musiało kiedyś być. Widać, że łatwo nie było żyć, tak w tych rozdziałach mongolskich, jak i w Polsce. Tutaj potomkowie Klarusi krążą po wschodnich rubieżach, a więc widać, ze tam ciągle były napady, uprowadzenia, wojny. To ziemia, którą ciągle ktoś grabił i palił. A w tym wszystkim była wielka miłość. Przepiękne to było. Takie romantyczne.
Dodatkowo mamy wątek islamu na ziemiach polskich. Jak wiemy, Tatarów w Polsce po napadzie w XIII wieku zostało sporo. Potem ci Tatarzy byli bardzo bitnymi żołnierzami.Jagiellonowie nie oceniali sumień obywateli, natomiast Wazowie tak. Jak przyszedł Zygmunt III Waza to wprowadził kontrreformację. Dodatkowo czasy zrobiły się okrutniejsze. Tutaj widzimy, że przodkowie Klarusi mają problemy z tym, że mają pochodzenie tatarskie. TO nic, że przez stulecia byli dzielnymi obywatelami Rzeczpospolitej. W pewnym momencie okazało się, że pomimo dzielności w boju przeszkodą w awansie jest ich religia. Trochę to przełamywał JAn III Sobieski. Ale to kropla w morzu. Pomimo to, walczyli i w powstaniu listopadowym i w styczniowym, choć w styczniowym jak było, dowiedzieliśmy się w tomie I.
Na pewno była to wciągająca, barwna i pełna emocji powieść. Saga rodzinna.
Pisząc o tomie pierwszym napisałam, że autorka bardzo się wczuwa w epokę. Teraz też miałam takie wrażenie. Ale to dobrze. Czułam emocje i klimat Trylogii, a w wątkach Klarusi mojej ukochanej Rodziewiczówny. Czasy tatarskie to chyba 'Nierządnica"?
Mam w kolejce do czytania książkę o Bizancjum i natchniona powieścią pani Maludy sięgnę do niej.