Skończyłam "Przez moje okno" Ariany Godoy i muszę przyznać, że jestem skołowana. Z jednej strony mam do tej historii milion uwag, wiele rzeczy mi się nie podobało, ale z drugiej okazała się być niesamowicie wciągająca i przeczytałam ją w kilka godzin. Nawet jak odłożyłam na chwilę, to chciałam wrócić i dowiedzieć się, co będzie dalej. Nawet teraz, pisząc recenzję, nie wiem do końca jak tę historię ocenić, bo z jednej strony miałam: "O rany, jakie to jest złe!", a z drugiej: "Muszę widzieć, jak się skończy!".
Poznajemy Raquel, która jest na zabój zakochana w swoim sąsiedzie. Ares - jeden z trzech braci, pochodzący z bajecznie bogatej rodziny - kompletnie zawrócił jej w głowie i dziewczyna stara się znaleźć na jego temat jak najwięcej informacji, jednak nigdy nie zamienili ze sobą nawet słowa. Wszystko się zmienia, gdy Ares bez pytania podkrada głównej bohaterce Wi-Fi. I dowiaduje się przy okazji o jej obsesji.
Czytając "Przez moje okno" wróciłam do 2015 roku, gdy całe dnie spędzałam czytając Wattpada. Mam wrażenie, że każda książka, którą wtedy czytałam na tej platformie miała bardzo podobny klimat do tej historii. Może więc gdybym przeczytała ją kilka lat temu, to bym się zachwyciła. Teraz jednak daleko mi do tego.
Zacznijmy od tego, że cała historia jest napisana bardzo słabym językiem. Prosty, momentami infantylny, ciężko się z nim polubić, a w dodatku mamy tu mnóstwo młodzieżowych wstawek typu: "nope", "drama queen", "szit", "wtf", "BAMBIKI", itp. co po prostu doprowadzało mnie do szału i sprawiało, że nie potrafiłam tej historii traktować poważnie. Czuję, że to nie jest wina tłumaczenia, tylko po prostu stylu Ariany Godoy, który wymaga poprawy. Mamy tu także mnóstwo opisów, które są bardzo nużące, bo głównie dotyczą tego jak wyglądał dany bohater.
Kolejny problem mam z samym poprowadzeniem fabuły i kreacją postaci. Tak naprawdę niewiele się tutaj dzieje, nie mamy wielkich zwrótów akcji i przez drugą część książki się po prostu nudziłam, a samo zachowanie bohaterów przyprawiało mnie o ból głowy. Mamy tu do czynienia z typową teen dramą, jednak nie byłam gotowa na poziom problemów i dramatów. Postacie same nie wiedzą czego chcą i zmieniają zdanie co chwila, ciężko ich także zrozumieć, bo autorka nie wyjaśnia nam dlaczego w danym momencie zachowują się w określony sposób.
Ares jest przedstawiony jako skomplikowany i tajemniczy i dosłownie wszystkie jego żałosne zagrania są tym tłumaczone. Zrobił coś źle, ale przecież jest skomplikowany i tajemniczy, więc trzeba mu wybaczyć. O Raquel to aż nie wiem co napisać. Dawno nie spotkałam tak dziwnej i niezdecydowanej bohaterki.
Jeżeli chodzi natomiast o plusy, to bardzo podobały mi się postacie drugoplanowe. Każdego z paczek Aresa i Raquel polubiłam i chciałabym poznać ich historie lepiej.
Podobało mi się także to, że autorka próbuje poruszać tutaj trudne tematy. Wybieranie drogi na przyszłość, pierwsze razy, rozstania, zdrady, nieodwzajemniona miłość, próba samobójcza. Mogłaby to być dobra książka dla nastoletnich czytelników, jednak mamy tutaj mnóstwo scen +18. Ta pozycja skierowana jest zatem dla dorosłych, co może trochę działać na jej niekorzyść.
Reasumując, na pewno nie mogę napisać, że jest to świetna książka. Ma mnóstwo wad i błędów, jednak mimo wszystko potrafi wciągnąć. Wywracałam oczami co rozdział, a jednak nadal jestem ciekawa historii pozostałych braci Hidalgo i myślę, że sięgnęłabym po kolejny tom i zupełnie nie mogę tego zrozumieć. Wydaje mi się, że tego typu historie trzeba po prostu lubić. Może gdybym miała te "naście lat" i znalazła ją na Wattpadzie, to bym się zachwycała, ale chyba już minął u mnie czas na czytanie takich powieści. Na pewno znajdą się osoby, które się nią zachwycą, jednak ja do tego grona nie trafię.