Dziś mogę się już podzielić wrażeniami z całej historii opisanej przez Agnieszkę Janiszewską w powieści "Aż po horyzont". Chcąc poznać kolejne tajemnice rodziny Reczyńskich po skończeniu pierwszego tomu zaraz sięgnęłam po drugi - ostatni. I tym razem książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Tak jak wcześniej pisałam po pierwszej części tej opowieści pozostał mi spory niedosyt, a zatem z dość dużymi oczekiwaniami zasiadłam do lektury dalszego ciągu. I muszę przyznać, że czuję się w pewnym stopniu usatysfakcjonowana. Choć nie do końca...
Mija kolejnych 11 lat. Weronika postanawia odpuścić nieco w dążeniach do odkrycia tajemnic z przeszłości swojej rodziny.
Wydaje się być bardziej zaradną i ogarniętą, jej synowie wkraczają w dorosłość, a relacje z Jarkiem - byłym mężem, ulegają ociepleniu. Tym niemniej przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Pamiętnik Wandy skrywa sekrety, o których trudno było mówić, ale teraz należy wydostać je z mroków niepamięci. W tej sytuacji Jan i Izabella stają przed koniecznością wyjaśnienia swoim dzieciom prawdy o tym, co wydarzyło się przed laty...
"Aż po horyzont" Agnieszki Janiszewskiej opowiada o ludziach, którzy dorastali w latach międzywojennych, w zupełnie innej epoce. Ich młodość została naznaczona piętnem II wojny światowej, po której wszystko się zmieniło. Dalsze lata zmusiły do zaadoptowania się do zupełnie nowej, straszniej i niesprawiedliwej rzeczywistości, w której wolność wcale nie była wolnością, a nieodpowiednie pochodzeńie, czy wyrażane poglądy mogły sprowadzić nieszczęście na całą rodzinę. Każdy sam musiał nauczyć się żyć w takim zakłamaniu. Każdy sam musiał też dokonać wyborów w imię mniejszego zła. Jedni się na to godzili, inni próbowali walczyć...
W drugim tomie autorka również zastosowała dwie płaszczyzny czasowe. Teraźniejszość wzbogacona o wspomnienia z czasów II wojny światowej przeplata się z zapiskami Wandy - jednak tych jest zdecydowanie mniej. Całość bardzo dobrze współgra ze sobą tworząc obiektywny obraz opisywanych zdarzeń. Akcja nadal rozwija się w ślimaczym tempie, biegnie zdecydowanie zbyt wolno. Natomiast samo zakończenie opowieści było dla mnie prawdziwym zaskoczeniem. I to wcale nie z uwagi na jakiś zwrot akcji, czy niespodziewaną puentę. Tyle emocji, ile spłynęło na czytelnika podczas rozmowy Oskara z Janem Reczyńskim na cmentarzu, nie było chyba przez całą dwutomową opowieść. Tym samym pani Agnieszka udowodniła, że potrafi pisać emocjonująco, umie nadać wydarzeniom odpowiednie tempo, tak aby naprawdę wzbudzić zainteresowanie. Szkoda, że dopiero na samym końcu opowieści.
Jeśli chodzi o bohaterów to muszę przyznać, że Weronika nadal nie przekonała mnie do siebie. Izabella Reczyńska pozostawiła po sobie spory niesmak. Jan pomimo trudnego charakteru zyskał bardzo w moich oczach, współczułam mu i chyba byłabym w stanie rozgrzeszyć go niemal z każdej winy. To Oskar zdobył sobie moją największą sympatię, mimo, iż wcale nie jest głównym bohaterem tej opowieści. Pozostaje jeszcze Wanda, przemawiająca gdzieś zza grobu, ze swojego notatnika... Myślę, że mogłabym się z nią zaprzyjaźnić.
A teraz słów kilka podsumowania:
Bardzo dobry temat na powieść, równie ciekawe czasy, ale jednak całość bez fajerwerków. Historia zbyt rozwleczona, za mało emocji, nijaka główna bohaterka i ten podział na dwa tomy zupełnie zbędny moim zdaniem. Mamy co prawda przeskok o 11 lat, ale spokojnie można było całość zmieścić w jednym, nawet bardziej obszernym tomie.
Przyznaję, że przeczytałam tę opowieść szybko i z zainteresowaniem, jednak nie wiem, czy będę miała ochotę na kolejną książkę autorki. Może za jakiś czas...