Książka traktuje o smartfonach, zdefiniowanych przez Wikipedię jako przenośne urządzenia multimedialne, które w rewolucyjny sposób zmieniły nasze życie w ostatnich dekadach. Rzecz składa się z 15 rozdziałów, z których pierwszy jest wstępem, a każdy z pozostałych 14 opowiada o jednym z negatywnych skutków używania smartfona. Kto nie ma czasu, może jedynie przeczytać rozdział 1, w którym streszczone są pozostałe.
Dane są alarmujące, oto w USA w 2015 r.: „w grupie wiekowej 8–12 lat średni czas korzystania z mediów ekranowych wynosił 6 godzin, w grupie 13–18 zaś aż 9 godzin dziennie”, myślę, że u nas jest podobnie. Nie lepsi są rodzice, spędzają dziennie ponad 9 godzin na korzystaniu z mediów, z tego ponad 7 godzin w czasie wolnym. Podkreśla Spitzer, że ta gwałtowna zmiana sposobu spędzania czasu wpływa szczególnie na młode osoby, których „mózgi (jeszcze) się rozwijają i są szczególnie zdolne do uczenia się – od narodzin do trzeciej dekady życia.” Z tego powodu bardzo niepokoi, że wciąż nie dysponujemy żadną oficjalną oceną długofalowych skutków używania tej nowej, rewolucyjnej technologii.
Niemniej krótkotrwałe skutki są alarmujące: nadmierne korzystanie ze smartfonów zwiększa ryzyko popełnienia samobójstwa lub zapadnięcia na depresję: „W brytyjskim badaniu ponad tysiąca dziewcząt ustalono, że kto w wieku 13 lat korzysta z Facebooka przez ponad 3 godziny dziennie, w wieku lat 18 dwukrotnie częściej cierpi na depresję.”; pojawiają się też zaburzenia koncentracji i nadwaga; obniżają się wyniki w nauce i poziom wykształcenia. Wiele badań pokazuje, że cyfryzacja szkół prowadzi do wyraźnego obniżenia poziomu nauczania, na przykład w krajach skandynawskich: „w minionej dekadzie postawiono na cyfryzację szkół. W rezultacie tych działań w wymienionych państwach wyniki uczniów wyraźnie się pogorszyły.” W ogóle książka jest pełna negatywnych skutków używania smartfonów, w ogóle ma się wrażenie, że Spitzer traktuje te urządzenia jak nieledwie diabelskie, nie ma dla nich ani jednego dobrego słowa, to przesadne podejście nieco irytuje. Z drugiej strony wszystkie stwierdzenia z książki oparte są na solidnych badaniach naukowych.
Szczególnie niepokojące są rozdziały o jutubie i Twitterze. Oto w jutubie od lat sposobem na utrzymanie widza jak najdłużej przy ekranie jest pokazywanie coraz bardziej ekstremalnych filmów: „zaczynamy od joggingu, a kilka filmów później lądujemy na ultramaratonie.” Ta skłonność do radykalizacji jest wyjątkowo widoczna i niebezpieczna przy treściach politycznych. Zaostrzanie treści nie jest celowo zamierzone: po prostu algorytmy wykryły, że ludzie chętniej klikają na coraz ostrzejsze materiały, a wtedy Google zwiększa zyski...
A jeśli chodzi o Twitter, to poważne badania pokazały, że w tym medium: „fałszywe informacje rozpowszechniane są szybciej, szerzej i głębiej niż te prawdziwe”. Dzieje się tak między innymi dlatego, bo fake newsy, typu „Papież jest w ciąży” wywołują dużo częściej zdumienie, a nawet odrazę, czyli bardzo mocne emocje.
Treść książki jest bardzo niepokojąca i ma całkowitą rację Spitzer pisząc: „Bezkrytyczne pozostawienie zdrowia i edukacji młodych ludzi, którzy jeszcze za siebie nie odpowiadają, a także fundamentów naszej demokracji w rękach żądnych zysku najbogatszych światowych koncernów jest nieodpowiedzialne.” Mam nadzieję, że świadomość tych niebezpieczeństw zostanie rychło zrozumiana przez polityków i podjęte zostaną odpowiednie kroki.
Mimo swoich słabości to bardzo poruszająca lektura.