To jest kolejna książka, która udowadnia, że matka zrobi wszystko, żeby uratować swoje dziecko. A jeśli dodatkowo jest komandosem, który zna wszelkie sztuki walki, to już jest bankowo, że dziecko odnajdzie. W kolejnej swojej książce Przemek opisał dokładnie z detalami walkę takiej matki-komandosa o uratowanie ukochanej córeczki. Czekając w bibliotece na swoją kolej do pożyczenia ,,Prawa matki", śledziłam Wasze opinie i komentarze pod adresem tej historii. Większość jest zachwycona, ale znalazłam też inne, mniej przychylne. Stwierdziłam, że skoro jest ich zdecydowanie mniej, książkę warto przeczytać. Doczekałam się i w końcu ją przeczytałam.
Lutosława Karabina jest kobietą, w której płynie polsko-turecka krew. Jej wczesna młodość, w której straciła ojca, doprowadziła do tego, że Luta zaczęła uczyć się różnych sztuk walki. Potem wstąpiła do wojska, a potem została jedną z najlepszych kobiet będących w siłach specjalnych. Ten etap jej życia ma już za sobą. W tej chwili jest przede wszystkim matką dwójki dzieciaczków, Franka i Weroniki. Na co dzień pracuje na platformie wiertniczej u wybrzeży Norwegii.
W trakcie rodzinnego wypadu do wesołego miasteczka dochodzi do tragedii. Weronika zostaje porwana. Oczywiście Luta praktycznie od razu rusza śladem córki. Stawia na nogi wszystkich swoich znajomych, którzy z ogromną determinacją pomagają jej w odnalezieniu dziecka. W wendetę Luty został wciągnięty także policjant Zygmunt Szatan. Kiedy Szatan dowiedział się o sprawie, postanowił pomóc kobiecie, ale nie całkiem bezinteresownie. W całym tym przedsięwzięciu widział szansę na wyrównanie swoich prywatnych porachunków z ludźmi, którzy przetrzymują małą Weronikę. Luta i Szatan rozpoczynają trudną i nierówną walkę, w której tak naprawdę oboje mogą zginąć, nawet nie docierając do Werki.
Wow! To było świetne. W Waszych opiniach czytałam, że jest tu bardzo dużo brutalnych opisów. To prawda, ale nie sprawiły one, że nie chciałam czytać dalej. Wręcz przeciwnie, chciałam czytać więcej i szybciej, żeby tylko dowiedzieć co dalej, dlaczego i jak to się wszystko skończyło. Akcja rozpoczyna się prawie od początku, chociaż tak naprawdę rozkręca się, kiedy Werka zostaje porwana. Następuje potem całe mnóstwo zwrotów akcji, że czytelnik nie może nic innego robić jak czytać i czytać. Zakończenie jest oczywiste, bo sprawa Weroniki jest rozwiązana, a przy okazji wyszło kilka faktów na jaw, które sprawiły, że aż mnie zatkało. Przemek, świetnie to rozegrałeś, po mistrzowsku. Mam nadzieję, że nie dasz nam długo czekać na drugi tom.
Jaki wniosek z tej książki? Nie warto porywać i krzywdzić dzieci, bo ich matki Was dopadną. Zapamiętajcie to sobie!!!! Kobieta jest w stanie wiele znieść by uratować swoje dziecko, a w tej książce jest to bardzo obrazowo opisane. Hmmm może to będzie poradnik dla nas matek? Oczywiście to był żart, ale fakt jest taki, że matka zrobi wszystko by uchronić dziecko przed złem tego świata.
Kto nie czytał książek Przemka, a podejrzewam, że jest tych osób niewiele, to polecam. Seria z Brudnym jest rewelacyjna, ale seria z Lutą też tak się zapowiada. Życzę jej, żeby powtórzyła sukces Brudnego.