Zuzanna jest młodą, ambitną osobą, która gdzieś po drodze zatraciła sens swojego życia. Zagubiona po śmierci ukochanej babci, która odgrywała w jej życiu znaczącą rolę, wciąż nie potrafiąc sobie poradzić ze zdradą jedynego mężczyzny jakiego kiedykolwiek kochała, Zuzanna pozwala by jej życiem rządził strach. W obawie o pieniądze wciąż pracuje w jednym z brukowców, który przecież miał być tylko chwilowym rozwiązaniem. Bojąc się zaangażować, od kilku lat trwa również w związku bez miłości.
Niespodziewanie Zuzanna otrzymuje spadek po nieznanym krewnym. W jej posiadanie wchodzi ziemia na Mazurach. Zaintrygowana zaistniałą sytuacją Zuzanna opuszcza Warszawę by w samotności udać się nad krainę jezior. Przepełniona nadzieją odnalezienia odpowiedzi na nurtujące ją pytania Zuzanna nie przypuszcza nawet jak wielką rolę w jej życiu odegra owa podróż. Pośród malowniczych krajobrazów dziewczyna poznaje dzieje swojej rodziny. Zuzanna nareszcie czuje się szczęśliwa. Na powrót odnajduje także sens życia. Uczucie szczęścia zakłóca jednak poczucie grożącego jej niebezpieczeństwa. Czy historia rodu von Schenków może okazać się prawdziwa? Jaką rolę odgrywa tajemniczy nieznajomy spotkany na Mazurach? I komu tak naprawdę Zuzanna może zaufać?
Do historii autorstwa Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak podeszłam nieco sceptycznie. Zrażona niepowodzeniami, rzadko sięgam po powieści pióra polskich autorów. Przygotowałam się więc na to, że i tym razem będzie podobnie i że po paręnastu stronach poczuję znużenie zarówno bohaterami jak i całą historią. Tymczasem jednak zostałam mile zaskoczona.
"Przebudzenie" to lekka, przyjemna historia, która zdecydowanie odbiega od schematów. Autorka zgrabnie wplotła w życie codzienne zjawiska nadprzyrodzone, sprawiając tym samym, że jej opowieść staje się wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Jest to jednak na tyle subtelny i delikatny zabieg, że osobom znudzonym pojawiającymi się w powieściach tego typu zjawiskom, z pewnością nie powinno to przeszkadzać.
Bohaterami powieści pani Zyskowskiej-Ignaciak są typowi, przeciętni Polacy, którzy w biegu codziennego życia gubią swoje prawdziwe "Ja". Tak jest także i w przypadku Zuzanny. Trochę nieporadna, zagubiona kobieta, która bardzo by chciała, ale jednak nie potrafi. Czytając "Przebudzenie" z łatwością można sobie wyobrazić, że większość z występujących tam bohaterów moglibyśmy spotkać w codziennym życiu. Bo czy mało jest młodych, dotkniętych przez los osób, które dostają jednak od życia drugą szansę?
To co najbardziej ujęło mnie w powieści Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak, to niewątpliwy talent do opisów zarówno przyrody jak i codziennych czynności. Zachwyt głównej bohaterki nad Mazurami sprawił, że poczułam niemal bolesną potrzebę by podążyć jej śladami chociaż mój talent żeglarski jest doprawdy znikomy co w praktyce oznacza, że nie mam o tym absolutnie zielonego pojęcia.
Talent autorki sprawia, że "Przebudzenie" pochłania się od pierwszej do ostatniej strony z wypiekami na twarzy. Akcja nie zwalnia choćby na moment, a intryga i tajemnicze losy von Schenków sprawiają, że książkę trudno odłożyć na bok. Jedyne co irytowało mnie przy lekturze to pojawiające się zamiast tytułów daty. Mam uraz do powieści w których czas jest ściśle określony, zawsze mam bowiem dziwne wrażenie, że wszystko dzieje się wówczas zbyt szybko, a przez to staje się sztuczne.
Podsumowując, "Przebudzenie" jest powieścią wartą przeczytania. Autorka nie raz was zaskoczy przy lekturze, nawet wówczas, gdy wszystko wydaje się już jasne i przejrzyste. Książkę polecam przede wszystkim tym, którzy szukają w lekturze tajemnic, intryg i emocjonującego, zaskakującego zakończenia. Z przyjemnością sięgnę po inną powieść autorki, choćby po to by przekonać się czy jest równie dobra.