Adolf Rudnicki (1909-1990), pisarz, prozaik, eseista a także autor utworów psychologicznych. Reprezentant pokolenia, którego książki zdają się być coraz rzadziej czytane, ustępując miejsca współczesnej literaturze. Mają jednak swój specyficzny, niespotykany dziś klimat i mogą przybliżyć nowym generacjom miniony czas.
„Rogaty warszawiak” to książka, której tytułowym bohaterem jest Antoni Słonimski. Po przeczytaniu nasuwa się jednak pytanie, czy jest to rzeczywiście książka o Słonimskim? I tak, i nie. Nie jest to bowiem typowa biografia pisarza i trudno jest w zasadzie przypisać książce określony gatunek literacki. Specyficzny, piękny język oscyluje pomiędzy prozą i poezją.
Jest to zbiór refleksji i wspomnień, rodzaj pamiętnika, w którym autor porusza wszelkie możliwe tematy. Postać Słonimskiego nie zajmuje centralnego miejsca w tych reminiscencjach. Pojawia się dyskretnie na krótkie chwile, stojąc skromnie z boku, obok tematów poruszanych przez autora. Tych zaledwie kilka czy kilkanaście słów jest jednak na tyle ważnych, że czytelnik jest w stanie z nich stworzyć w sobie obraz pisarza. Tematy te, to niezwykle szerokie spektrum spojrzenia na życie, gdzie autor dzieli się swoimi myślami i wnioskami na otaczający go świat.
Książka przesiąknięta jest klimatem literatury, co nadaje jej specyficzny klimat. Na jej kartach przewijają się obok Słonimskiego pozostali Skamandryci - Tuwim, Iwaszkiewicz, Lechoń, Wierzyński. Są też wspomnienia związane z postaciami Gombrowicza, Baczyńskiego czy Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Jest okres między- i powojenny. Międzywojenna Warszawa, porewolucyjna Rosja i są Niemcy, tonące w powojennym chaosie. Okrucieństwo wojny i Powstania Warszawskiego. Jest o Żydach, ich pozycji w Polsce i sytuacji po roku 1968. Są pośmiertne dywagacje na temat postaci Stalina i są Polacy, którzy wyemigrowali z kraju, aby już nigdy nie wrócić do ojczyzny. Są ciekawe spostrzeżenia na temat literatury europejskiej (szczególnie Rosja i Tołstoj) i miejsce w niej naszej rodzimej. Autor sięga też do historii Polski. Zarzuca Polakom, że nie uczą się na błędach i nie wyciągają z nich wniosków, pozwalając historii kołem się toczyć. Jednocześnie wskazuje na to, jak bolesne doświadczenia sprawiły, że staliśmy się szlachetnym narodem.
Nie ma w książce chronologii - Rudnicki zmienia zarówno miejsca, jak i czas wspomnień. Towarzyszymy mu w podróżach, spotkaniach, spacerach - wszędzie pojawiają się jego rozważania, w których często przemyka postać Antoniego. Poznajemy stosunek Słonimskiego do innych pisarzy, do sztuki nowoczesnej, widzimy go jako przyjaciela, męża i Polaka. Niełatwe to przyswajanie, gdyż z tych wplecionych w inne historie wzmianek o pisarzu, czytelnik sam musi wysupłać obraz jego postaci.
Ze wspomnień Adolfa Rudnickiego Słonimski wyłania się jako mężczyzna elegancki, o nienagannych manierach, kochający kawiarniane klimaty i dokonujący trudnych wyborów w równie trudnych czasach. Postać niezwykle interesująca, jak i kontrowersyjna. Polak żydowskiego pochodzenia, który zawsze czuł się mocno związany z Warszawą, a sercem całkowicie oddany sprawom Polski. Sam o sobie napisał w felietonie z 1924 roku: „Zazdroszczę Żydom poczucia tożsamości, bo sam nie wiem kim jestem”. Nie zawsze zgodny z zapatrywaniami ortodoksyjnych Żydów często o sobie mawiał, że jest osobno „anty” i osobno „semita”. Zawsze niechętny kapitalizmowi i patrzący ze sceptycyzmem na rozwijający się socjalizm.
Słonimski, jakiego autor chciał zachować w pamięci, to człowiek bogaty w barwne szczegóły. Silny fizycznie, o łobuzerskiej, chłopięcej duszy i z dużym poczuciem humoru.
Autor doskonale oddał klimat okresu Polski sprzed ponad stu lat i później. Przybliżył atmosferę życia literackiego w 20-leciu międzywojennym, w którym to czasie odegrało ono niezwykle ważną rolę. Zrobił to po mistrzowsku posługując się przy tym piękną polszczyzną. Język jego jest niezwykle barwny, bogaty, momentami wyszukany, skutecznie oddający sens treści.
Poddając się narracji autora ma się wręcz nieodparte wrażenie, że jest to proza poezją pisana.