Zastanawiałam się, co jest najbardziej trafnym symbolem szczęścia. Idąc dalej — w wyszukiwarkę internetową zaczęłam wpisywać różne wariacje tego słowa . Najpopularniejszą grafiką kojarzoną ze szczęściem okazała się — co przecież oczywiste — czterolistna koniczyna. Szukając nieco głębiej doszukałam się wielu amuletów, czy maskotek, mających owe szczęście przynosić. Kolejne wyniki poszukiwań zaskakiwały mnie coraz bardziej — moim oczom ukazywały się kapsle jednej ze znanych firm produkujących soki, skądinąd ładne buty, a nawet.. bielizna.
Aby jednak zachować zdrową równowagę — znalazłam również cytat — słowa wypowiedziane przez pewnego francuskiego pisarza, który twierdził, że:
Szczęście nie jest rzeczą łatwą: trudno je znaleźć w sobie, a nie sposób gdzie indziej
Trudno nie zgodzić się z tym twierdzeniem — wspomniane przeze mnie ładne buty, czy bielizna (przynajmniej na dłuższą metę) szczęścia nie dają, ponieważ szczęściem lub chociaż jego potencjałem jesteśmy my sami. Wydaje mi się, że mogłoby to stanowić myśl przewodnią nowej książki Gretchen Rubin — Projekt Szczęście.
Pewnego deszczowego dnia autorka książki doszła do wniosku, że jej życie nie jest do końca szczęśliwe. Pozornie posiadając wszystko, o czym przeciętny człowiek może marzyć, zaczęła ona poszukiwać brakującego elementu. Tutaj narodził się pomysł na Projekt Szczęście — drogę mającą prowadzić ją do upragnionego celu — szczęścia. Owy projekt obejmował dwanaście miesięcy, z których każde kolejne cztery tygodnie wiązały się z realizacją kolejnych postanowień. Opisywane postanowienia dotyczyły wielu rozległych kategorii — osiągnięcia witalności (między innymi energicznego działania oraz dbania o kondycję), małżeństwa (uczciwości i okazywania miłości), czy na przykład pracy (założenia bloga oraz większej skuteczności działania).
Chociaż Projekt Szczęście w początkowej części był dla mnie bardzo inspirujący i ciekawy, w części dalszej stał się trochę zbyt przewidywalny i nieciekawy. Sądzę jednak, że był to raczej wynik różnic występujących między życiem moim i autorki.
Nowa książka Gretchen Rubin jest według mnie tylko przykładem źródła, z którego może wypłynąć motywacja do działania i energia ukierunkowana na każdego człowieka. Jak również podkreślała sama autorka — projekt, którego celem jest szczęście — dla każdej osoby zainteresowanej może (a nawet powinien) przybierać formę indywidualną.
Projekt Szczęście to sposób na zmianę życia. Pierwszy etap stanowi przygotowanie, podczas którego ustalamy, co jest dla nas źródłem radości, co daje nam satysfakcję, w co się angażujemy, ale również nazywamy to, co wywołuje poczucie winy, złość, nudę i wyrzuty sumienia. Drugi etap Projektu Szczęście polega na podjęciu decyzji, które przełożą się na konkretne działania umożliwiające osiągnięcie szczęścia. Wreszcie najciekawsza część projektu — realizacja postanowień.
Projekt Szczęście z powodzeniem zastępuje elementy należące do fali zalewających rynek poradników i stanowi interesującą alternatywę dla bezczynności w dążeniu do swoich celów — nie tylko w kontekście roku, ale całego życia.