"Prawo do moralności" to powieść obyczajowa poruszająca okrutnie trudny i bolesny temat gwałtu i ciąży wynikającej z przemocy.
Młoda dziewczyna, Ania zostaje brutalnie zgwałcona. Jej dotychczasowy świat runął, jak domek z kart. Wszelkie plany, marzenia pochłonęła czarna dziura rozpaczy i wydaje się, że nie ma żadnego światęłka, które mogłby choć odrobinę rozjaśnić mrok, w którym się znalazła.
Wkrótce okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży...
W raporcie fundacji STER czytamy, że niemal 90 procent Polek doświadczyło jakiejś formy przemocy seksualnej. Ponad 20 procent – gwałtu. Ale aż 91,8 proc. ofiar gwałtu nie zgłosiło go policji. Z powodu wstydu i braku wiary w realną pomoc.
Ania trafiła do szpitala, a jej sprawa trafiła do policyjnych akt. Tylko, co z tego wyniknie?
Trochę zszokowało mnie, że w szpitalu dziewczyna nie dostała odpowiedniej pomocy.
Gwałt to najokrutniejszy akt przemocy, jaki mężczyzna może zadać kobiecie. To przemoc nie tylko na ciele, ale przede wszystkim na duszy. Przemoc odbierająca poczucie własnej wartości, godności i szacunku. To trauma, która zapisuje się na długo, a upływający czas nie goi ran, bo w każdym momencie powracające wspomnienia mogą uruchomić stany lękowe i zespół stresy pourazowego. A, co jeśli ofiara gwałtu zachodzi w ciążę? Trama po traumie. Dramatyczny wybór.
Temat trudny, dyskusyjny, kontrowersyjny, bo często okazuje się, że nasze stanowiska i postawy muszą zostać kompletnie zweryfikowane, kiedy temat dotyka kogoś nam bliskiego, znajomego lub nas samych.
Według mojej opinii, każdy przypadek gwałtu, który został zgłoszony na policję powinien być rozpatrywany ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb ofiary. Bezsprzecznie powinna być ona otoczona opieką lekarską i psychologiczną. Od razu po zgłoszeniu kobieta powinna być podana "tabletka po", niezależnie czy z aktu zostanie poczęte dziecko, czy nie. Obrońcy praw nienarodzonych mogą podnosić alarm, ale kobieta często zostaje z tym sama.
Każda podjęta decyzja niesie za sobą ogromne obciążenia psychiczne. Każda decyzja to konsekwencje, z którymi chcemy, czy nie chcemy musimy się zmierzyć. A często są to decyzje, które weryfikuje czas.
Ania bohaterka powieści staje przed takim dylematem moralnym i będą to wybory bardzo trudne i obciążające, zwłaszcza, kiedy bliskie osoby od, których oczekiwała wsparcia zawodzą.
W powieści te relacje międzyludzkie są niebywale istotne, to emocjonalny rollercoaster, który nieraz wywoła w czytelniku bardzo skrajne uczucia.
Według badań Elliot Institute, 64 proc. wszystkich aborcji dokonywanych jest nie z wyboru kobiety, lecz pod wpływem presji: rodziców, konkubenta, męża, przyjaciół, pracodawców, pracowników opieki społecznej itd., a więc tych, którzy powinni ciężarną wspierać .
Czy mimo emocjonalnych cierpień dziewczyna będzie w stanie przezwyciężyć uczucie nienawiści i znaleźć w sobie litość, która przerodzi się w coś więcej?
"Prawo do moralności" to ładnie opowiedziana, choć trudna emocjonalnie historia, ale jej najmocniejszą stroną jest to, że została napisana przez mężczyznę.
Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak autor podszedł do tematu, który może wydawać się "sprawą kobiet". Czuć tu wysoką wrażliwość, empatię i ogrom pracy włożoną w kreację bohaterów. Bije z nich prawda, a historia mogłaby być realnym świadectwem dziewczyny po traumatycznych przejściach.
Autor w doskonały sposób uchwycił psychologiczną i społeczną stronę problemu oraz wiarygodnie nakreślił etapy radzenia sobie z traumą oraz zmagania z dylematami moralnymi targającymi bohaterką.
Pokazał, że proces wychodzenia z trudnych przeżyć jest długoczasowy i trwa czasem lata. Demony wychodzą z szafy w najmniej oczekiwanym momencie. A podjęte decyzje często jeszcze bardziej wydłużają ten proces. Autor podkreśla jak istotne jest wsparcie najbliższego otoczenia. Niestety różnie z tym bywa.
Jest w powieści taka scena, która wstrzymała mój oddech na dłuższą chwilę. To było mocne, ale autor nie epatuje brutalnymi scenami tylko umiejętnie potrafi wydobyć z czytelnika całą gamę odczuć, sprawił, że wręcz współodczuwamy to czego doświadcza bohaterka.
Podoba mi się, w jaki sposób ukazane są różne postawy podejścia do tematu, te postawy prezentują bohaterzy powieści, a nie sam autor, który jest narratorem. To duży plus, który pozwala czytelnikowi identyfikować się z bohaterem, lub kompletnie odrzucać ich myślenie. Wyzwala to własne refleksje i przemyślenia.
Satysfakcjonuje mnie, w jaki sposób autor poradził sobie z zakończeniem. Ładnie zamyka wszystkie wątki stosując metodę wybiegania w przyszłość. To przejmująca opowieść, przez którą nie da się przejść bez emocji.
Ważna to lektura i potrzebna szczególnie w tych czasach, kiedy w Polsce odbiera się kobietom stopniowo i konsekwentnie prawa do decydowania o własnym ciele. Ania dostała ten wybór, podjęła własną decyzję i z nią się zmierzyła. Może czasami wyczuwałam pewne stanowisko autora, ale nie było one absolutnie wymuszone. Wybór zawsze pozostaje w rękach osoby, której dotyczy.
Ważne jest to, aby ten wybór nie był nam, kobietom odbierany.
To kobieta będzie mierzyć się z jego konsekwencjami. A pewne prawa moralne są uniwersalne, niezależnie od przekonań, wyznania i kultury.
Ja ze swojej strony ogromnie polecam tę dojrzałą, przejmującą i emocjonalną powieść.
Wielkie brawa dla autora za podjęcie tematu, z którym według mnie poradził sobie bardzo dobrze.
Polecam i zapraszam do lektury.