W listopadowej akcji czytaj pl postanowiłam sięgnąć po powieść autorstwa Nataszy Sochy pod tytułem "Czarne owce. Opowieść o kobietach wiernych sobie."
Od dłuższego czasu miałam na nią chrapkę i nie mogłam przegapić nadarzającej się okazji.
To był doskonały wybór, ponieważ powieść, a właściwe trzy minipowieści w jednej, idealnie trafiły w moje gusta i oczekiwania.
Spodziewałam się historii o nietuzinkowych kobietach, które wymykają się konwenansom, normom i stereotypom podążając za swoimi przekonaniami wbrew wszystkiemu i wszystkim. To historia o kobietach pragnących żyć w zgodzie ze sobą, a nie z tym, co narzuca im społeczeństwo i rodzina. Otrzymałam dokładnie to, czego oczekiwałam - trzy interesujące portrety kobiet.
Emilia, Iwona i Sandra - dzieli je czas i pokolenia, ale każda z nich postrzegana jest, lub postrzega siebie, jako czarną owcę w rodzinie. Jednak czarne owce, takie jak one sprawiają, że świat się kręci, zmienia się, staje się otwarty na odmienność, uczy akceptacji i innego spojrzenia na pewne aspekty życia
„Staropanieństwo to przekleństwo. Ale itak lepiej być starą panną niż rozwódką. Małżeństwo to najważniejszy przystanek wziemskiej podróży. To coś, do czego jesteśmy przygotowywane od urodzenia."
Emilia zmaga się z oczekiwaniami otoczenia,które wymaga od niej, by była przykładną żoną. Jednak, małżeństwo nie spełnia jej oczekiwań - to dla niej łzy, niezrozumienie, obojętność i przemoc. Kobieta postanawia odejść od męża i wnieść pozew o rozwód, ale żyje u schyłku XIX wieku, kiedy to rola kobiety była ściśle określona.
"Jestem czarną owcą wmojej rodzinie. Odrzuciłam wszystko, co moi bliscy szanują iuważają za wartościowe. Stanęłam wpoprzek idostałam za to po głowie, bo ich zdaniem zbrukałam świętość."
Iwona, odważyła się kochać "inaczej", co stało się źródłem wstydu dla rodziny i niezrozumieniem otoczenia. Ile trzeba przejść, by uszanowano prawo do miłości, która wykracza poza schematy, narzucone przez społeczne normy?
„Od dzieciństwa wiedziałam, że nie chcę mieć dzieci. Odrzucałam lalki inie lubiłam prawdziwych bobasów. Rodzina próbowała zachęcić mnie do zmiany przekonań, akiedy weszłam wdorosłość, robili wszystko, żebym wkońcu została matką."
Sandra wychodzi za mąż za swojego przyjaciela i miłość swojego życia. Oczekuje się od niej, że teraz nadszedł czas na powiększenie rodziny, ale Sandra nigdy nie planowała zostać matką.
Wszystkie historie łączy jeden piękny, ale niedoskonały welon. Każda z bohaterek trzymała go w swoich rękach, każda stanęła przed decyzją, która wymagała odwagi, by móc żyć w zgodzie ze sobą, nawet jeśli świat nie chciał współpracować i rzucał kłody pod nogi.
To był dobry czas spędzony z lekturą, uczący otwartości na drugiego człowieka, dający chwilę na refleksję i własne przemyślenia. W świetle własnych przekonań i własnego światopoglądu, zawsze powinno znaleźć się miejsce na szacunek i empatię wobec drugiego człowieka.