Widząc najnowszą książkę Mroza w zapowiedziach, byłam bardzo zaskoczona. Czegoś takiego zupełnie się nie spodziewałam. Autor przenosi nas dwadzieścia lat wstecz, kiedy to hip-hop królował na blokowiskach.
Wczesne lata dwutysięczne. Blokowisko na osiedlu RZNiW żyje w rytmie rapu, oddycha dymem z jointów i nie toleruje obcych. Na dwunastym piętrze jednego z bloków mieszka Deso – wychowujący się bez rodziców chłopak, który na co dzień musi zmagać się z życiem w skrajnej nędzy.
Pewnej nocy otrzymuje esemesa z nieznanego numeru. Nadawca pisze: „Boję się. Chyba ktoś za mną idzie”. Deso po chwili oddzwania, ale w słuchawce słyszy jedynie trzaski. Nazajutrz okazuje się, że zaginęła dziewczyna z jego klasy. Chłopak nie wie, dlaczego próbowała skontaktować się akurat z nim, ale uznaje to za nieprzypadkowe i zaczyna szukać zaginionej.
Osiedle RZNiW to nie tylko fascynująca historia kryminalna, ale także świeże spojrzenie na hip-hopową subkulturę przełomu wieków i wciąż obecny problem ubóstwa w Polsce.
Bardzo lubię twórczość Remigiusza Mroza (szczególnie serię z Chyłką) i z wielką ciekawością sięgnęłam po Osiedle RZNiW. Na początku chciałam przeczytać kilka stron tej powieści, aby wiedzieć mniej więcej, czego się spodziewać i potem wrócić i dokończyć inną książkę, którą wtedy czytałam. Jednak historia tak mnie wciągnęła, że Osiedle RZNiW przeczytałam na raz w ciągu trzech godzin. W maju zachwycałam się inną książką Mroza – Lot 202 (kto jeszcze nie czytał, to polecam!), a lipcu zachwycałam się Osiedlem RZNiW.
Mróz zabiera nas w podróż w przeszłość, gdzie problem ubóstwa zbiera swoje żniwa. Mottem tej książki są utwory Pezeta, Ostrego, Sokoła, Eldoce i Peji. Niestety rap leży poza granicami moich upodobań muzycznych, a większość utworów przesłuchałam dopiero po przeczytaniu tej opowieści (fajnie, że na końcu znajdziemy playlistę piosenek, które tutaj występują i wszystkie są dostępne na stronie autora remigiuszmroz.pl/deso). Historia dzieje się na przełomie wieków, więc z własnego doświadczenia nie mogę stwierdzić czy autor oddał realistycznie te czasy. Slangu młodzieżowego jest tutaj bardzo dużo i czasami czułam się jak Żaba, która też na co dzień się nim w takim stopniu nie posługiwała.
Całość prezentuje się bardzo ciekawie – przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego, jak to wszystko zostanie wytłumaczone. Po tym, czego dowiedziałam się na koniec, prześledziłam jeszcze raz fabułę. Ci, którzy są trochę bardziej zaznajomieni z autorem, zauważą znajomą postać (która została ujawniona na sam koniec, ale można się już wcześniej domyśleć, kim jest). Dla osób trochę starszych Osiedle RZNiW będzie na pewno przypomnieniem dawnych czasów (czy będą to pozytywne wspomnienia, czy też negatywne sami musicie zdecydować).
Ponownie autor zupełnie mnie zaskoczył i przez całą lekturę umiejętnie wodził za nos. Książka jest osobną opowieścią, więc spokojnie możecie ją przeczytać bez znajomości innych powieści Mroza. Coś nowego na naszym rynku książek i jednocześnie ukazanie problemów polskiego społeczeństwa.