Jakieś siedem lat temu zmieniając pracę, jedną z dopuszczalnych przeze mnie dróg była służba w Policji. Odczekałem na najbliższy nabór i poleciało. Zdałem test z wiedzy ogólnej, test sprawnościowy, przeszedłem testy psychologiczne jak i rozmowę z psychologiem. Następne kilka tygodni spędziłem warując pod skrzynką na listy, wypatrując czarno wróżącej koperty lub telefonu zwiastującego dobrą nowinę. Czas ten zmienił się w miesiące, więc postanowiłem o sobie przypomnieć. Okazało się, że wszystko pozytywnie, że mam dalej czekać na kolejny etap rekrutacji. Tak minął rok, a z nim ważność pierwszych testów. W międzyczasie podjąłem alternatywną ścieżkę rozwoju zawodowego i podczas już mniej wyczekiwanego telefonu, podziękowałem, kończąc w ten sposób swój policyjny epizod.
Jakub Gończyk w swoim czasie, z sukcesem przedarł się przez rekrutacyjne sito i zasilił szeregi śląskiej prewencji. Od kilku lat prowadzi stronę Psia Perspektywa, gdzie w charakterystyczny dla siebie sposób odsłania kulisy codziennej rzeczywistości mundurowego. Zwykle bezpośrednio, bez zbędnej gloryfikacji, zachowując przy tym wyraźny dystans i czarny humor. Książka „Pies” to właśnie zbiór tego typu opowieści, anegdot, które ukazują przebieg służby autora lub jego niebieskich kolegów, i których większość odcisnęła swój ślad na autorskiej stronie.
Sięgając po papierową lekturę, już po kilku pierwszych zdaniach rzuca się w oczy surowy język narratora, który mimo swego dosadnego wyrazu zdaje się idealnie wpasowywać w ciąg wydarzeń, do których wzywani są funkcjonariusze. Drugą sprawą, to określenia i skróty charakterystyczne dla tej grupy zawodowej. Żeby uniknąć nieporozumień autor wyciąga pomocną dłoń do czytelnika w postaci słowniczka, w którym krótko i jasno przedstawia znaczenie używanych przez siebie słów.
Kiedy pierwszy rozdział wprowadzi czytelnika na odpowiednie tory, przyzwyczai go do formy i specyficznego uzewnętrzniania emocji, wówczas rozpoczyna się istny festiwal antybohaterów naszego społeczeństwa. „Pies” to właściwie mieszanina około siedemdziesięciu różnego typu interwencji. Od tych najlżejszych, dających się zakończyć pokojowo, aż po zdarzenia, w których niezbędne było zastosowanie środków przymusu bezpośredniego. Autor podczas opisów, dba o zachowanie drogi służbowej, więc często o wezwaniu dowiadujemy się od dyżurnego, który przydzielając zadanie swoim wybrańcom przedstawia jego ogólny zarys. Reszta, odkrywana na miejscu, zwykle daleka jest od wymarzonego finału. W międzyczasie jeszcze kilka komentarzy o biurokracji, sporządzaniu notatek, wyjaśnień, które „dbając” o pomyślne statystyki podkreślają wzorowe działanie systemu. Tak wygląda codzienność, tak wygląda służba w prewencji.
„Pies” to wyjątkowo trzeźwe spojrzenie na służbę w policji. Jakub Gończyk rzetelnie i z pasją przedstawia „zwykły dzień” w niebieskich szeregach. Nie unika trudnych tematów i stawia sprawę jasno – to nie jest praca dla każdego.
”Wiem, że macie nas w dupie. Wiem, że uważacie nas za półgłówków, że opowiadacie sobie dowcipy o nas, że szydzicie z nas i że nas nienawidzicie. Wiem też, że się nas boicie. I wiem, że kiedy ktoś was okradnie, jeśli zdarzy się wam nieszczęście, jeśli coś strasznego zagraża komuś z waszych bliskich, to krzyczycie: „Policja, pomocy!”. I oczekujecie, że wam tej pomocy udzielimy. Bez względu na okoliczności, z całkowitym poświęceniem, z narażeniem życia. A potem czasem czujecie coś w rodzaju wdzięczności. Przez chwilę.”