Czy zastanawiałxś się kiedyś, co składa się na urządzenie, które właśnie trzymasz w rękach? A szczególnie jaki udział w dzisiejszym niewolnictwie za jego pośrednictwem masz?
„Niech pan powie ludziom w swoim kraju, że w Kongu codziennie umiera dziecko, żeby mogli ładować swoje telefony.“
Kobalt. Surowiec, bez którego postęp technologiczny oraz wygodne użytkowanie urządzeń stałoby się niemożliwe. W końcu stanowi główny składnik wszelakich akumulatorów, wszelakich baterii. Używamy go też w farbach, do sterylizacji urządzeń oraz odpadów medycznych, zabiegu radioterapii czy produkcji stopów magnetycznych. Jest wszędzie obok, a szczególną rolę odgrywa w bateriach telefonów oraz innych urządzeń. Spotykamy go każdego dnia, wielkie koncerny chwalą się sprawdzonymi źródłami, ale jaka jest prawda?
I tutaj się zaczyna opowieść o dzisiejszym niewolnictwie. Wyzysku, który nigdy nie przeminął, a tylko regularnie zmieniał formę. Destabilizacji państwa, pracy dzieci, cierpieniu dorosłych, zniszczonym zdrowiu, zanieczyszczeniu środowiska, handlu ludźmi. A wszystko po to, by wielkie firmy mogły się wzbogacić na zabijaniu ludzi za grosze.
Siddhart Kara stworzył tekst na tyle wstrząsający, na tyle wyciągający ze strefy komfotu, że nie musiał nawet celowo manipulować emocjami — fakty wystarczały, by w sercach czytelników zapanował bałagan. Autor postawił na obserwacje, analizy oraz rozmowy, a w narracji starał się odciąć od własnych opinii czy uczuć*, a jednak cały czas był obok, z sercem oraz umysłem otwartym na ludzi oraz obraz, którego stał się świadkiem. Obraz niewolnictwa, które nigdy nie przeminęło, a korzyści z niego czepiemy my wszyscy. I nieważne, co mówią wielkie firmy — nie ma czegoś takiego jak wydobycie kobaltu bez uszczerbku na zdrowiu, cierpienia psychiki czy śmieci. Nie istnieje coś takiego jak czysty łańcuch dostaw. Ani państwo Kongo nie dba o swoich obywateli, ani wielkie korporacje nie dbają o nich bardziej, niż na tyle, by ładnie wyglądało w papierach.
Regularnie trafiam na coś, co uważam za ważne na tyle, że każdy powinien przeczytać, no ale. W tym przypadku naprawdę nie ma innej drogi.
przekł. Hanna Pustuła-Lewicka
*Nie wiem na ile to celowe próby, a na ile jedyna droga opisania cierpienia tak, by emocje go nie pochłonęły. Niezależnie od tego — świetna robota.