Czasem po książkę sięgam tylko dlatego, że jej opis sugeruje lekturę nie tylko dla nastolatków. Właśnie tak było z „Wiecznym pragnieniem”. Nawet notka dotycząca autorki – Laury Wright, sugeruje coś intrygującego „Jej powieści wypełnione są akcją, niebezpieczeństwem i odurzającą namiętnością”. Mam aktualnie przesyt czytadeł, w których scena łóżkowa zaczyna się i kończy na namiętnym pocałunku dwójki nastolatków. Sięgnęłam po ten tytuł pełna nadziei na coś oryginalnego i przepełnionego seksem!
Sara Donahue, po ciężkim dyżurze na oddziale psychiatrycznym, znajduje pod swoimi drzwiami ledwo przytomnego z bólu mężczyznę. Nie zastanawiając się wiele, Sara wprowadza Romana do mieszkania, a później i do swojego życia. Roman sam nie wie, jak znalazł się pod drzwiami Sary. Ogarnięty bólem, który towarzyszy przemianie w dojrzałego wampirzego samca, nie za bardzo panuje nad sobą i własnym głodem krwi. Od tej pory, dwójka nieznajomych musi zaufać sobie i swoim instynktom. Roman obiecuje Sarze ochronę, przed prześladującym ją byłym pacjentem, podczas gdy Sara staje się ukojeniem dla jego samotnego serca i spragnionego, nie tylko krwi, ciała. W tym samym czasie światem wampirów wstrząsają informacje o porwaniach i gwałtach na młodych wampirzycach. Czy ma to coś wspólnego z przyspieszoną o sto lat przemianą Romana? Czy Sara i Roman mogą liczyć na wspólną przyszłość?
Mam ogromny problem z napisaniem tej recenzji. Nie potrafię jednoznacznie określić, które z wymienionych przeze mnie za chwile podpunktów, uznać za minusy a które za plusy. Czytając to, patrzyłam na wszystko przez pryzmat wcześniejszych powieści, które wpadły mi w ręce. I właśnie tutaj nasuwa się jeden z punktów – schematyczność. On – super seksowny wampir, pałający pożądaniem, któremu żadna kobieta nie powinna dać rady się oprzeć. Ona – kobieta po przejściach, gotowa ulec mu jak tylko kiwnie palcem. Gdzie to już przerabiałam?
Kilka tytułów znajdę na swojej półce. Nawet sam fakt, jak dwójka głównych bohaterów się poznaje, zalatuje pomysłem z którejś z wydanych wcześniej powieści. Gdzie tutaj oryginalność i zaskoczenie? Tego tutaj na pewno brakuje. Chociaż, jak wspomniałam, patrzę na powieść przez pryzmat wcześniejszych lektur.
Kolejną rzeczą nie dającą mi spokoju, nawet teraz po kilkudniowym przetrawieniu książki, jest fakt, jak bardzo ta powieść kojarzy mi się z „Bractwem Czarnego Sztyletu” J. R. Ward. Ten sam sposób rozwoju fabuły, taki sam pomysł z wplataniem wampirycznych słówek (szczegółowo o tym później), nawet sam pomysł dotyczący życia i pochodzenia Sary, kojarzy mi się z pierwszą częścią tamtej serii.
Co do tajemniczych, wampirzych słówek – ten sam chwyt zastosowała Ward, z tym że u niej przynajmniej przygotowano słowniczek wyjaśniający pojęcia, do którego w każdej chwili można zajrzeć i rozwiać wątpliwości. Tutaj niestety, zwrot raz użyty i wytłumaczony, po chwili wypada z pamięci, a kiedy czytam je następnym razem –nie kojarzy mi się już z niczym.
Wampiry u Wright tworzą swoje enklawy i kolonie. Są w pewien sposób podzielone na kasty, co znów kojarzy mi się z powieściami Ward. Odnosiłam wrażenie, że autorka „Wiecznego pragnienia” po prostu zmieniła co istotniejsze fakty, resztę pozostawiając w stanie nienaruszonym, co dla mnie aktualnie wygląda nieciekawie. Ba, nawet pomysł z przemianą w dojrzałego wampira, znów nasuwa mi pewne porównania i skojarzenia. Ja nie chcę czytać drugi raz tego, co było już wykorzystane w innej powieści! Przecież w pisaniu nie chodzi o powielanie po raz pięćsetny czyjegoś pomysłu, przez wprowadzanie swoich kosmetycznych zmian.
Z drugiej strony, gdybym nie była zaznajomiona z twórczością innych autorek z tego gatunku, uznałabym to wszystko za oryginalne i ciekawe. Postacie są dobrze wykreowane, autorka skupiła się na szczegółach, dzięki czemu, powoli aczkolwiek dokładnie byłam w stanie je poznać. Chemię miedzy bohaterami można wyczuć już od samego początku, dzięki świetnym opisom sytuacji, w których się znajdują.
I w końcu to, co mnie ucieszyło – SEKS! Nie, nie jestem niewyżytą erotomanką, której ślinka cieknie na widok pikantniejszych scenek. Po prostu lubię, jak w książkach sytuacje erotyczne prowadzone są od początku do końca i nie kończą się na zdawkowym zdaniu typu „I poszli w stronę sypialni”. Na szczęście tutaj pozbawiono nas zdawkowych opisów. Autorka poszła na całość. Seks wisi w powietrzu niemal na każdej stronie. Detale i szczegóły są opisane z taką mocą, że ciężko przerwać czytanie w danym momencie.
Oczywiście, sama akcja również jest ciekawa i wciągająca. Mimo schematyczności, autorce udało się wymyślić ciekawy i przyciągający wątek główny. Sceny walk, opisy miejsc czy też samej kultury wampirów, są dobrze dopracowane. To ważne, biorąc pod uwagę to, że ja często w książkach omijam przydługawe i nudne opisy budynków/przyrody/wnętrz.
Staram się spojrzeć na całą tą historie z dwóch różnych punktów widzenia: osoby, która „już to wszystko gdzieś czytała” i osoby, która nie miała z tym gatunkiem styczności. Podsumowując, wszystkie wymienione przeze mnie minusy książki, mogłabym z drugiej strony nazwać jej plusami. Dla osoby nie zaznajomionej z twórczością Ward, Kenyon czy Lary Adrian, książka będzie czymś nowym i świeżym, co obecnie trudno znaleźć na naszym rynku, szczególnie w tej tematyce.
Dlatego też mam niesamowity problem z jednoznaczną oceną tej książki. Jakaś część mnie chciałaby ją zjechać za banalną fabułę i za jechanie na schematach z innych książek. Natomiast druga cześć mnie wręcz krzyczy, że w końcu dostała coś nowego, oryginalnego i świeżego i w końcu dla ciut starszego czytelnika.
Co teraz zrobić? Jak mam ocenić całość? Mam nadzieje, że nikt z Was nie obrazi się za dwie oceny, które umieszczę na koniec tej recenzji.
Zdecydowanie polecam „Wieczne Pragnienie” starszym czytelniczkom i to głównie przez wątki erotyczne. Cała reszta nie wypada zanadto brutalnie czy wulgarnie mimo to, młodsze czytelniczki mogą poczuć się zniesmaczone samymi scenami łóżkowymi.
Nie jest to oszałamiająca lektura, muszę jednak przyznać, że zapewniła mi rozrywkę na kilka dobrych godzin, a o to w końcu chodzi w czytaniu) dobrej książki. Jednego jestem pewna – będę polować na kolejne części tej trylogii, gdyż jestem ciekawa dalszych rozwiązań fabularnych no i chcę poznać dokładnie historię dotyczących dwóch pozostałych braci Romana – Luciana i Nicolasa.
Ocena pierwsza – 3/6
Ocena druga – 5,5/6
Ogólnie – 4/6