Marcowy strych to kontynuacja powieści Październikowa pralnia. Autorką wymienionych tytułów jest Halina Grochowska. Pani Halina wiedzie szczęśliwe życie na Mazowszu, ale koniecznie trzeba wspomnieć, że jest zielonogórzanką. Do tej pory napisała trylogię: Pokłon, Poklask i Poprawiny oraz wspomnianą Październikową pralnię i Marcowy strych. Za Poprawiny została nagrodzona Lubuskim Wawrzynem Literackim.
Swoją przygodę z dorobkiem literackim zielonogórzanki zacząłem od... ostatniej książki, wydanej przez Warszawską Firmę Wydawniczą. Oczywiście przeczytam wcześniejsze dzieje bohaterów Marcowego strychu, bo historia jest nader interesująca i warta przeczytania. Teraz jednak skupmy się na ostatniej książce pani Haliny.
Okładka. Jakże banalna, a jednak niesamowicie intrygująca. Widzimy na czarnym tle, na czarno-białej fotografii niezwykłej urody młodą kobietę. Kim ona jest? Tego dowiem się wkrótce na spotkaniu autorskim w ochockiej bibliotece. Mogę jedynie mniemać, że na okładce znajduje się sama autorka. Czy się mylę?
Przejdźmy zatem do treści, która jest osnuta na fali wydarzeń, które miały miejsce 30 maja 1960 roku. Wtedy to w Zielonej Górze doszło do jednego z największych wystąpień społecznych tej dekady. Mieszkańcy Winnego Grodu, bo tak potocznie nazywa się to miasto, stanęli w obronie Domu Katolickiego, który chciały przejąć komunistyczne władze. Opór zielonogórzan został brutalnie stłumiony. Wiele lat majowe wydarzenia znad granicy polsko-niemieckiej pokryły się milczeniem....
Dzieci znane z podwórka z pierwszej części książki powoli dorastają i próbują odnaleźć się z codziennej rzeczywistości. Na kartach powieści poznajemy dalsze losy Magdaleny i Małgosi Stawarskiej, Justyny i Krzysztofa Kalety, Bożeny i Grażyny Rodarowskiej, Mariusza i Michała Konieczyńskich, Piotra oraz Kamila Wiktorowskiego. Dzięki autorce zobaczymy oczami wyobraźni ich codzienne życie, rozterki, problemy, ale też i radości, nie tylko przez pryzmat podwórka, na którym przyszło im przebywać, spędzać czas swojej dziecięcości, czy dorastania. To właśnie dzieci są bohaterami tej książki. Chociaż nie można nic nie napisać o szczepie Makusynów, czyli o hufcu i harcerzach, którzy do niego należeli. Makusyny na stałe wpisali się w historię swojego miasta z ich założycielem, druhem Zbigniewem Czarnuchem.
Zapewne wile osób pamięta czasy komunistycznej niewoli. Dzięki powieści możemy przeanalizować swoje dzieciństwo w tym czasie. Dla niektórych, tak jak dla mnie, będzie to schyłek epoki, ale lata. 80. dobrze pamiętam... Dla tych starszych o dekadę czy dwie ode mnie, czasy te nie będą obce. Warto się zagłębić w lekturę i przypomnieć sobie ten okres. A też i słownictwo. Kto pamięta takie słowo, jak: harcówka?
I jeszcze jeden cytat, który bardzo przypomniał mi moje, nieżyjące babcie:
Na słowach babci polegano bardziej niż na słowach księdza i nauczycieli razem wziętych...
Jeśli lubicie tematykę związaną z czasami PRL-u lub macie ochotę powrócić do tych czasów, to Marcowy strych jest idealną powieścią (warto jednak zacząć czytać losy zielonogórzan od Październikowej pralni). A gdybyście chcieli spotkać się z autorką i porozmawiać o jej twórczości i tamtych czasach to zapraszam już 12 grudnia o 17.00 do XI Wypożyczalni i Czytelni Książek Naukowych przy Grójeckiej 77 w Warszawie na spotkanie autorskie z Haliną Grochowską!
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej.