"Nie wiem, czy nasze życie nazwać bajką czy dreszczowcem. Może po trosze jednym i drugim? Mam nadzieję, że dostrzeżesz jego baśniowość"[1].
Życie w odosobnieniu, w ciszy i w zgodzie z naturą ma coś z baśni. Ludzie, którzy żyją w wielkomiejskim pędzie, czasami tęsknią do spokoju. Uciekają poza metropolię,aby odpocząć. A gdyby tak zamieszkać na odludziu na stałe? Czy byłoby to gwarancją szczęścia i równowagi psychicznej?
Fabuła
Rodzina Haarderów mieszka na małej wysepce. Żyją w odosobnieniu. Udaje się im być samowystarczalnymi i nie czują potrzeby kontaktu z innymi ludźmi. Kiedy rodzina pogrąża się w żałobie po śmierci dziewięcioletniej córeczki, kontakty z pobliskim miasteczkiem praktycznie się urywają. Ludzie starają się ich zrozumieć, uszanować i nie wtrącać się w sprawy izolującej się rodziny. Tymczasem w domu ukrytym wśród świerków Jens Haarder pogrąża się w swoim dziwactwie.
"Żywica" to powieść bardzo introwertyczna.
Już samo umieszczenie akcji na wyspie mocno ją izoluje. Głowa, na której mieszka rodzina Haarderów, to wysepka połączona z wyspą główną wąskim przesmykiem. Dorzucamy do tego ścianę lasu i robi się z tego kompletnie inny świat.
W takim świecie przyszło dorastać Jensowi Haarderowi. Kochał las, kochał warsztat, który odziedziczył po ojcu, kochał swoją żonę i dzieci. Do szczęścia nie potrzebował nic innego i nie chciał, żeby ktokolwiek mu w tym szczęściu przeszkadzał.
Ponieważ książce trzeba przypisać jakiś gatunek, tej przypięto łatkę thrillera. Z tym wyborem można polemizować. Thriller zazwyczaj kręci się wokół jakiejś tajemnicy. Ane Riel bardzo szybko odkrywa karty i pozwala poznać najskrytsze sekrety swoich bohaterów. Powieść kręci się raczej wokół opisów ich życia na wyspie, rozmów i przemyśleń. Brak tu dynamicznej akcji, przyspiesza ona zaledwie na końcu. Autorka zamiast tego potęguje atmosferę izolacji i na niej buduje klimat książki. Ja powiedziałabym, że jest to mroczna powieść obyczajowa, może jedynie z elementami thrillera.
Wydarzenia na Głowie poznajemy z kilku perspektyw: Liv (córki), jej matki, ojca, oraz babci, a także dwóch mieszkańców wyspy głównej. Autorka stosuje różne rodzaje narracji. Maria, matka Liv, straciła głos. Jej wspomnienia spisane są w formie listów do córki.
Sama Liv wypowiada się w pierwszej osobie. Są to mrożące krew w żyłach fragmenty. Co myśli i co czuje dziecko, które nie zna innego życia niż w samotności, innych ludzi niż swoi rodzice?
W pozostałych przypadkach zastosowano narrację trzecioosobową, ale perspektywa jest w dalszym ciągu bardzo wąska. Autorka bardzo mocno skupia się na postaci, z punktu widzenia której relacjonuje wydarzenia. Mimo, że mówi w trzeciej osobie, "siedzi w głowie" bohatera i patrzy jego oczami.
Podsumowanie
Kiedy zaczęłam czytać "Żywicę", nie mogłam przestać. Dzięki Ane Riel przeniosłam się na odległą, pachnącą lasem wyspę i ukryta między drzewami oglądałam życie, którego nie znałam, którego nie rozumiałam i które mnie przerażało. Gusta czytelnicze są różne. Ja lubię spokojne, ale mroczne książki. Byłam zachwycona.
[1] Ane Riel, "Żywica", tłum. Joanna Cymbrykiewicz, wyd. Zysk i s-ka, Poznań 2020, s. 18.