Przeklęta rzeźba z Bolonii recenzja

POWALCZMY SOBIE ZE ZŁEM

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Rudolfina ·4 minuty
2023-05-15
5 komentarzy
29 Polubień
Czasami już od pierwszej strony wiem, że książka nie nadaje się do czytania. W przypadku „Przeklętej rzeźby z Bolonii” zdobycie takiej wiedzy zajęło mi więcej czasu. No niby dużo się dzieje, miejsce akcji – Bolonia, Ferrara – super, klimatycznie. A jednak im dalej, tym gorzej. Kolejne kartki przerzucam z coraz mniejszym zainteresowaniem, chociaż co chwila pojawia się coś, co teoretycznie ma przyciągnąć uwagę. Dlaczego nie przyciąga i nie chce mi się tego czytać?

Nie chodzi mi bynajmniej o kiczowatość stylu, bo każdemu według potrzeb, a tu przynajmniej jest to w miarę poprawnie po polsku napisane (chociaż, redaktor, który przepuszcza kiks: „dobrze, że nie ubrała munduru” powinien się smażyć w piekle). Mnie akurat rozśmieszają takie wstawki: „Chryste! - pomyślał Massimo na widok jej drobnych pośladków i szeroko otwartych ud, między którymi dumnie i bezwstydnie otwierała się naga szczelina prowadząca wprost do jej wilgotnego wnętrza. Pochylił się i nie dotykając dziewczyny, zaciągnął się zapachem jej łona. Ukoiło go uczucie spokoju i błogości”. Ale autor kieruje przecież te zdania nie do mnie, lecz do tych czytelników, którzy poczują podobną „błogość” i również wzywają Chrystusa na widok kobiecego łona, więc niech mu będzie.

Mniej więcej w jednej trzeciej książki odkrywam, co jest pierwszą przyczyną mojego oporu: wszystkiego tu mamy za dużo. Za dużo niczym się nie różniących bohaterów (do tego ten, który na początku wydaje się być głównym, nagle znika), za dużo wątków z różnych dziedzin, które się nie łączą, za dużo opisów Bolonii zupełnie niewiązanych z treścią książki (nie, wizyta bohaterów w danym miejscu, to nie jest dobry pretekst, żeby zanudzać czytelnika szczegółowym opisem zabytku, przynajmniej nie w powieści sensacyjnej). Nikt nic nie wie, czeski film.

Poważne ostrzeżenie pojawia się, gdy autor postanawia zdradzić nam motywacje bohaterów. Otóż troje dorosłych, rzekomo inteligentnych ludzi: Diana - policjantka w randze kapitana, dziennikarz Davide i porucznik Giacomo, również policjant, zawiązuje triumwirat (sic!) aby… walczyć ze złem. Tak! Chcą zbawiać świat. Nie zdziwiłoby mnie to, gdyby to była bajka dla dzieci, ale w pewnym wieku, na pewnych stanowiskach należałoby chyba mieć do rzeczywistości trochę bardziej realistyczne podejście niż chłopcy z Placu Broni. Jeśli Greg Krupa tego nie wie, to jak mam mu zaufać, czytając tę książkę? Jak mam uwierzyć, że niesubordynowana policjantka i jej równie infantylni koledzy mogą wpaść na jakikolwiek trop samodzielnie, a nie otrzymując prezent od losu?

Dowód? Proszę. Paradę karnawałową zakłóca niecodzienny incydent. Z nieba spadają pomalowane na pomarańczowo chomiki, przyczepione do pomarańczowych spadochroników. Kapitan Diana, obecna na pochodzie prywatnie, interweniuje u policjanta ochraniającego imprezę, twierdząc, że jest policjantką i nakazując mu kontakt z dowódcą oraz ewakuację uczestników parady z powodu ataku terrorystycznego (tak, Pomarańczowa Alternatywa zdecydowanie w Bolonii się nie przyjęła). Kiedy policjant prosi o podanie numeru legitymacji służbowej, nasza lady Di oburza się: „Kurwa, człowieku, zrozumiałeś, że jestem kapitanem?!” Chyba pójdę na jakiś Marsz Niepodległości i spróbuję go odwołać w trakcie, twierdząc, że jestem generałem. Może poskutkuje. Dla porządku – rzucenie kurwą w policjanta poskutkowało. Pochód został odwołany, a chomiki okazały się prezentem od losu (tak w skrócie, bez spoilerów).

Nie wiem, dlaczego wciąż czytam, bo trudno się połapać w tym chaosie. Kogoś porywają, ktoś się odnajduje w dziwnym miejscu, komuś kradną cenną rzeźbę, ktoś ją odzyskuje i ucieka, chociaż nie powinno mu się to udać, kogoś mordują, brak w tym dramaturgii i związków przyczynowo-skutkowych. W trzech czwartych książki wciąż nie mam pojęcia o co chodzi, i po co to wszystko, po co?

Czytam dwa razy, żeby zrozumieć, w jaki sposób udaje się bohaterom otworzyć wejście do podziemi koło fontanny. To, że otworzyli ciężką kamienną płytę w sąsiednim kościele przepychaczką do kibla (bez komentarza), która pojawiła się w rękach jednego z bohaterów na skutek machnięcia przez autora czarodziejską różdżką (bo oczywiście takie urządzenia są podstawowym elementem wyposażenia każdej świątyni), i że to się jakoś wiąże – jeszcze rozumiem. Ale przecież nie udało im się zamknąć zaworu, bo woda nie została odcięta. Co więc się wydarzyło? Dlaczego jakimś smarkaczom udało się podnieść dekiel, a im nie? Widocznie wystarczy, że autor to wie, czytelnicy już nie muszą. Czytelnicy z gatunku dociekliwych nie muszą również czytać tej książki, panie autorze, do czego ich właśnie serdecznie namawiam.

Powiecie, że może wszystko wyjaśni się na końcu, ale co z tego, kiedy kompletnie nie mam ochoty brnąć dalej przez meandry wybujałej wyobraźni autora, żeby się o tym dowiedzieć. Bohaterowie tak bardzo mnie nie obchodzą, że zupełnie mnie nie ciekawi, co się z nimi stanie. Podejrzewam, że rozwiązanie zagadki będzie równie absurdalne jak pomarańczowe chomiki spadające z nieba. Dlatego kiedy doczytuję do momentu, kiedy policjantka Diana zgłasza zapotrzebowanie: „Teraz musisz zrobić dla mnie jedną ważną rzecz. (…) Przeleć mnie”, korzystam z pretekstu i przelatuję w inne czytelnicze rejony. Czego i wam życzę.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2023-05-15
× 29 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Przeklęta rzeźba z Bolonii
Przeklęta rzeźba z Bolonii
Greg Krupa
6.7/10

Co łączy odnalezioną przypadkiem rzeźbę z Modiglianim, Bolonią i kabałą? Dlaczego osoby, które miały z nią styczność, umierają albo znikają w tajemniczych okolicznościach? Davide Dobravski, znany Czy...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad rok temu
Makabra, ale recenzja świetna.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Dzięki, ale wolałabym czytać lepsze książki 😉
× 1
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad rok temu
Niestety czasami wpada się na takie "arcydzieła".
× 1
@Lorian
@Lorian · ponad rok temu
Borze zielony. Toż to masakra.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu

Niestety…☹️

× 1
@Antytoksyna
@Antytoksyna · ponad rok temu
Dzięki Ci, o dzięki... A ja mam na półce 'Chcę przeczytać' już od jakiegoś czasu, bo Włochy, bo sztuka , bo pozytywne opinie. Wyrzucam w czorty! A kysz!
× 2
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Też się nabrałam. Tak to zachęcająco wyglądało… 😟
× 2
@Vemona
@Vemona · ponad rok temu
O matko szczurko..... Opadło mi wszystko i szczękę zbieram z podłogi. To tak można? I jeszcze ktoś to wydaje???
Cholera, mam w "chcę przeczytać" poprzednią książkę autora - lecę ją wywalić w kosmos.
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
I jeszcze jedna dusza uratowana 😊
@Vemona
@Vemona · ponad rok temu



@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu


× 1
@Airain
@Airain · ponad rok temu
Pomarańczowe chomiki? Nosz kurna, chyba przeczytam.




× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad rok temu
Niestety, to nie jest komedia 🥸
× 1
Przeklęta rzeźba z Bolonii
Przeklęta rzeźba z Bolonii
Greg Krupa
6.7/10
Co łączy odnalezioną przypadkiem rzeźbę z Modiglianim, Bolonią i kabałą? Dlaczego osoby, które miały z nią styczność, umierają albo znikają w tajemniczych okolicznościach? Davide Dobravski, znany Czy...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Do mych rąk trafiło zaproszenie. "Na czarnym tle umieszczono kolorowy wzorek będący artystycznie wykonanym połączeniem czaszki, pejczy i chrześcijańskiego krzyża". To było zaproszenie do czytania – d...

@krzychu_and_buk @krzychu_and_buk

Kolejna fascynująca opowieść autorstwa Grega Krupy. Tym razem pisarz przenosi nas do innego zakątka Włoch – do mglistej i deszczowej Bolonii, położonej na północy kraju. Głównym bohaterem opowiadania...

@natalia_4 @natalia_4

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Łyżeczka
„PRZECZYTAJ, ZANIM ZABIJESZ SWOJĄ MATKĘ” *

Długo broniłam się przed tą książką. Izabela Szylko ani razu nie zawiodła mojego zaufania, więc nie miałam obaw, że powieść będzie słaba. Obawiałam się tematu. Nie lubię...

Recenzja książki Łyżeczka
Blady świt
KAŻDEMU BĘDZIE DANE TO, W CO WIERZY

Bardzo żałuję, że Grzegorzowi Dziedzicowi się nie udało. Skąd ten śmiały wniosek? „Blady świt” miał premierę cztery tygodnie temu, a na największym portalu czytelniczym ...

Recenzja książki Blady świt

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka