Jak większość z Was może wiedzieć, uwielbiam książki, w których występuje różnica wieku między bohaterami. W tym przypadku poznajemy osiemnastoletnią Skylar i o szesnaście lat starszego od niej Jude'a. Poznają się przez przypadek. Czy może jednak los sprawił im niespodziankę? Mimo różnicy wieku, potrafią się doskonale porozumieć. Między nimi rodzi się przyjaźń. Po pierwszym wyciągnięciu pomocnej dłoni, następuje kolejne. To wszystko sprowadza się do momentu, gdy Jude poznaje największy sekret dziewczyny. Sekret, który powoli ją wyniszcza. W głowie mężczyzny, który pragnie pomoc Skylar za wszelką cenę, pojawia się pomysł, aby się pobrali. Dzięki temu, bohaterka mogłaby zacząć żyć w przyzwoitych warunkach.
Ona została porzucona przez rodziców. Dba sama o siebie, bliskość dostaje jedynie od swojej przyjaciółki oraz od swojego zwierzaka. Mężczyzna również jest bardzo samotny. Mimo jego wieku, nie udało mi się ułożyć życia. Wieczorami wraca do domu, w którym czeka na niego tylko pies. Plan jest prosty - dziewczyna z pomocą Juda ma stanąć na nogi, później każde ma pójść w swoją stronę, ich przyjaźń ma przetrwać. Nic trudnego, prawda? Wystarczy żyć, po formalnym ślubie, pod jednym dachem, spędzać ze sobą czas i utrzymać zasadę, aby nie pocałować panny młodej. Cóż... Życie. Nie zawsze można wszystko zaplanować.
Tyle w skrócie o fabule, bo nie chcę zdradzać za wiele. Muszę przyznać, że bardzo liczyłam na to, że ta książka mi się spodoba i nie przeliczyłam się. Zazwyczaj nie lubię zbyt wolnego obrotu spraw, rozwoju fabuły, ale przyznaję, że w tym przypadku wszystko to miało swój urok. Niespieszny rozwój uczuć między bohaterami sprawił, że miałam czas (razem z nimi) na poznanie tego, co czują. Oj, wszystko to docierało do mojego wnętrza, mogę napisać, że przeżywałam to całą sobą. Autorka stworzyła nieidealne postacie, które są bardzo prawdziwe. Chcą walczyć o swoje, ale jednocześnie odgradzają się od szczęścia przez strach, który wywołuje w nich społeczeństwo. Oboje czują, jednak mają problem ze słownym wyrażaniem emocji.
To nie jest lekki romans, o jakim pewnie pomyśli spora część, widząc okładkę, czy nawet tytuł. Ta historia naprawdę mnie urzekła. Nie ma tu tylko "ochów" i "achów", jest trochę słodko, chwilami jeszcze bardziej gorzko. Nie każdy jest w stanie zaakceptować to, co łączy bohaterów. To duży błąd. Nienawiść, zniechęcenie, takie emocje nie powinny towarzyszyć człowiekowi. Jednak nie ma się co oszukiwać - tak łatwo nigdy nie będzie. Nie oceniamy ludzi zbyt pochopnie. Nigdy nie wiemy, przez co musieli przejść, dlaczego są w tym a nie innym miejscu. Ugryźmy się czasami w język, bo nie mamy pojęcia, jak wielkie szkody możemy wyrządzić. Jeśli to my jesteśmy "ofiarami" gnębienia, starajmy się tym nie przejmować, żyjmy zgodnie ze swoją prawdą i nie pozwólmy, aby przez opinie innych uciekło nasze szczęście.
Bardzo chętnie przeczytam inne książki Autorki, więc mam nadzieję, że pojawią się w polskich wydaniach.