Przechwałki nie prowadzą do niczego dobrego. Świetnie mógł przekonać się o tym złodziej Gen, który wszem i wobec ogłaszał: “Potrafię wykraść wszystko.” Swoim zachowaniem zapewnił sobie miejsce w więzieniu króla Sounis, skąd szanse na ucieczkę są raczej niewielkie. Dziwnym zbiegiem okoliczności pewien mag potrzebował akurat świetnego złodzieja, dzięki któremu mógłby zdobyć przedmiot o wielkiej mocy. Postanowił wykorzystać Gena jako użyteczne narzędzie, dzięki któremu mógłby dokonać czegoś, czego nikomu wcześniej się nie udało, choć wielu próbowało. Jednak czy wszystko potoczy się według oczekiwań królewskiego doradcy? Do skarbu prowadzi długa droga, którą trzeba pokonać, a niebezpieczeństwa mogą czyhać na każdym kroku...
Po przeczytaniu pierwszych stron “Złodzieja” moja opinia o książce nie była zbyt pozytywna, gdyż właściwie wiało od niej nudą. Miałam wielką nadzieję, że wreszcie zacznie się dziać coś ciekawego i nie zawiodłam się. Podróż Gena, maga oraz obstawy z każdą chwilą stawała się coraz bardziej interesująca, w wielu miejscach nawet zabawna. W końcu doszło do tego, że nie mogłam oderwać się od książki i niecierpliwie czekałam, aż wszystko się wyjaśni.
Na atrakcyjność dzieła w dużym stopniu wpłynęły legendy wymyślone przez autorkę oraz stworzony przez nią panteon bogów. Gdy mag lub złodziej opowiadali podczas postojów historie o stworzeniu świata, miałam wrażenie, że siedzę koło nich przy ognisku i z zapałem słucham magicznych opowieści. Miejscami były one trochę naciągane, ale myślę, że to celowe - w końcu miały sprawiać wrażenie wymyślonych setki lat wcześniej przez prostych ludzi.
Co się tyczy zaś postaci, to największą uwagę trzeba zwrócić na głównego bohatera, a zarazem narratora powieści - Gena. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek miała do czynienia z taką postacią. Na początku nie przepadałam za nią, gdyż denerwowało mnie ciągłe narzekanie mężczyzny i jego wieczny głód. Z czasem jednak zaczęłam zmieniać do niego stosunek, aż w końcu stał się moim ulubieńcem. Cieszę się, że nie jest to jeden z idealnych bohaterów, posiadających same chwalebne cechy. Wręcz przeciwnie - Gen to typowy złodziej - niechlujny, niewychowany, przy każdej okazji robiący na złość magowi i reszcie. Jednak cechuje go również inteligencja, spryt i przebiegłość. Gen udaje, że zależy mu tylko na sobie i ma gdzieś cały świat, swojego króla i wszystkich innych ludzi, choć prawda wygląda zupełnie inaczej. Nie sposób nie polubić tego bohatera!
Jeśli natomiast mowa o innych postaciach, to widać, że autorka każdej z nich starała się nadawać wyjątkowy charakter. Myślę jednak, że trzysta stron to zbyt mało, aby dobrze je poznać, tym bardziej, że przez dużą część dzieła nie wszyscy byli rozmowni. Szkoda, bo uważam, że gdyby bohaterowie zostali bardziej dopracowani, a czytelnicy poznaliby więcej szczegółów z ich życia, lektura byłaby o wiele przyjemniejsza. Wzrosłaby też jej objętość, ale nie byłoby to zapełnianie stron na siłę.
Zakończenie książki nie jest wielkie i fenomenalne, ale nie skłamię, mówiąc, że w jakimś stopniu zaskakuje. Mam jednak wrażenie, że ta historia mogłaby zostać opisana bardziej szczegółowo. Większa ilość zwrotów akcji również nie zaszkodziłaby dziełu. Mimo wszystko, pozycja przypadła mi do gustu. Można się w niej doszukać również elementów fantastycznych, które ją wzbogacają. Jestem pewna, że kolejne części będą o wiele lepsze i z przyjemnością po nie sięgnę - zrobię to głównie dla Gena.
Podsumowując, “Złodziej” to dzieło idealne dla osób lubiących mity, legendy, a także fantastykę. Klimat tej książki pozwoli na jakiś czas oderwać się czytelnikowi od realnego świata i zapewni przyjemne wrażenia.
Książkę mogłam przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Ars Machina.