Czytałam wiele różnych recenzji, w których chwaliło się Jack'a Ketchuma i jego książki, więc kiedy znalazłam tę książkę w bibliotece postanowiłam sama przekonać się czy wszystkie te pochwały są zasłużone. Liczyłam też na dużo mocnych wrażeń, a jeśli ich nie doznałam to znaczy, że... chyba jestem martwa.
Potomstwo to książka powiązana z Poza sezonem, tego samego autora, nie przeszkadza nam to jednak w czytaniu, gdyż jest to odrębna historia.
Wyobraź sobie, że Twoje dotychczasowe życie to bajka.... Masz kochającego męża, dziecko i duży dom na obrzeżach miasteczka. Pewnego wieczoru w Twoich drzwiach staje dziewczyna. Cała w krwawiących ranach. Zaraz potem do mieszkania wpadają nadzy, obcy ludzie z siekierami i nożami.
Związują Cię i ciągną przez las do jaskini...
Czeka Cię noc pełna cierpień. Nie zapomnisz jej do końca życia. Ale ile to życie jeszcze potrwa?
Na suficie jaskini zauważasz zawieszone odcięte kończyny... Ludzkie kończyny...Kończyny Twojego męża.
Myślisz o dziecku. Małym dziecku, które spało sobie spokojnie w swoim pokoju na piętrze domu. Co się z nim stanie? Czy jeszcze kiedykolwiek je zobaczysz?
Tak mnie więcej, rysuje się fabuła książki. Jest zaledwie jedna czwarta okrucieństwa, które ma miejsce w Potomstwie.
Intrygujące, prawda?
Otóż musicie wiedzieć, że ta pozycja nie jest przeznaczona dla ludzi o słabych nerwach. Jest wstrząsająca. Pełna makabrycznych i brutalnych opisów, a nawet wulgaryzmów. Jak na tak małą objętość - trup ściele się dość gęsto i często. A same drapieżne dzikusy są dość... odrażające. Podobnie zresztą jak ich zachowanie i ich przyzwyczajenia.
No bo czy normalnemu człowiekowi - nie mówię tu o sadystycznych mordercach czy gwałcicielach - radość przynosi odcinanie drugiej osobie rąk i nóg?! Czy normalny człowiek wgryza się w jeszcze ciepłe i bijące ludzkie serce?! Przypuszczam, że odpowiadacie na te pytania nie. Ale zabierając się za tę lekturę, musicie się na takie sceny przygotować.
Jeśli chodzi o samą fabułę, to nie jest ona - bynajmniej dla mnie - zbyt oryginalna, ale też nie jest powieleniem jakiegoś dawno już utartego schematu.
Akcja toczy się dość szybko i trzyma w napięciu. Z mocno zaciśniętymi kciukami kibicujemy głównym bohaterom, żeby tylko udało im się ujść z życiem.
Na szybkość i przyjemność naszego czytania, wpływa między innymi prosty język jakim jest ta powieść napisana. Brak błędów również nam sprzyja.
Co mogę powiedzieć o okładce... Jest dość kontrowersyjna, makabryczna, wstrząsająca, etc. Bo co innego możemy powiedzieć o okładce, na której widzimy umazane krwią dziecko leżące na stosie ludzkich czaszek? Na pewno nie przyjedzie nam do głowy nic przyjemnego.
Trzeba jednak przyznać, że szata graficzna przyciąga naszą uwagę i intryguje, przez co z jeszcze większą ciekawością chcemy sięgnąć po Potomstwo.
Na koniec powiem, że trochę się na tej książce zawiodłam, bo oczekiwałam czegoś mocniejszego. Te wszystkie makabryczne opisy nie wywarły na mnie wrażenia ani nawet nie poczułam obrzydzenia. Nie wiem, może coś ze mną nie tak? Nie śniły mi się również koszmary, a jak głosi okładka A jeśli ta książka nie dostarczy wam sennych koszmarów, to... chyba jesteście martwi. Cóż, chyba nie żyję, a tę recenzję piszę z mojego niebiańskiego laptopa, który stoi na niebiańskim biurku, a ja pisząc leżę sobie na chmurce i zajadam winogrona. Wyobraziłam sobie taki sielski obrazek, a nawet nie wiem gdzie wyląduję po śmierci. I co w ogóle będzie dalej? No ale, to już temat na inną rozmowę.