Dean Koontz to jeden z pisarzy,którzy do tej pory mnie nie zawodzili. Poprzednie jego książki zachwycały osobliwym paranormalnym klimatem i wartką akcją, połączeniem thrillera, przygody i odrobiny nadprzyrodzonego horroru. Kiedy na rynku wydawniczym ukazała się "Poszukiwana", chciałam ją przeczytać, a w końcu udało mi się ją wygrać w konkursie lubimyczytac, co nie było łatwe. Oczekiwałam lektury, która mnie oczaruje, zwłaszcza, że większość opinii była pozytywna. Niektórzy porównywali powieść do najlepszych dzieł pisarza, anonsowali ją jako powrót do korzeni. Jednak wg mnie coś poszło mocno nie tak.
Już pierwsze 100 stron, które zazwyczaj są decydujące o tym, czy książka mi się spodoba, czy nie, nie zapowiadały się najlepiej. Akcja działa się wolno i brakowało tak charakterystycznych dla pisarza "mądrych", filozoficznie napisanych zdań, przekazujących w kunsztowny sposób prawdę na temat życia. Ale została utrzymana akcja i pojawiły się wątki nadprzyrodzone, więc pominęłam ten mankament i brnęłam dalej w opowieść o Bibi Blair.Niestety, dalej nie było lepiej. Książka podzielona na bardzo krótkie tytułowane rozdziały, miała jednak zbyt rozwlekłe tempo rozwoju fabuły. Zdarzenia z teraźniejszości przeplatały retrospekcje, które miały później nabrać kluczowego znaczenia, o czym od połowy książki zaczął zapewniać sam narrator, co było irytujące, bo tego można się było domyślić bez jego komentarzy.
Wątek osnuty wokół Bibi Blair, młodej pisarki, która zapada na nieuleczalną chorobę mózgu ewoluuje w opowieść o traumie dzieciństwa i zapowiadanym przez wróżkę cudownym ozdrowieniu dziewczyny, które ma zapewnić uratowanie tajemniczej Ashley Bell. To wokół niej kręci się kolejna część powieści. Niestety, jak dla mnie starania autora związane z wprowadzeniem elementu niepokoju, czarnych charakterów i wyścigu z czasem, nie odniosły pożądanego efektu. Choć nie brak elementu zaskoczenia, na kilka stron przed końcem, gdy czytelnik powinien nie móc się doczekać rozwiązania zagadki, ja miałam ochotę postawić tomiszcze na półkę, tak się lekturą zmęczyłam. Końcówka rozwaliła mnie w negatywnym tego słowa znaczeniu. Wyobraźnia to potęga, jednak jej rola została w tej powieści daleko przeceniona.
Na plus dla autora, zastosowanie wątku literackiego, cytatów z opowiadań znanych pisarzy, mających doprowadzić do rozwiązania zagadki Ashley Bell i motywu biblioteki pełnej wszystkich książek, jakie kiedykolwiek wyszły spod pióra wszystkich literatów świata - byłoby to spełnienie marzeń każdego książkowego mola:)