„ Ludzie boją się jednak blasku i lepiej się czują w mroku, który zakrywa ich złe uczynki.”
Jan Dobraczyński, „List Nikodema”
Nastaje upragniony przez wszystkich koniec najbardziej krwawej w dziejach ludzkości wojny. Wydawałoby się, że najgorsze już minęło, że położono kres tyranii i gwałtom na ludzkiej godności. Każdy na nowo próbuje odnaleźć siebie i swoje miejsce na ziemi, trudno jednak tego dokonać w atmosferze wrogości i nieufności. Nasz główny bohater, Olgierd Thiel, musi zmierzyć się z nową trudną rzeczywistością oraz piętnem folksdojcza, które bardzo utrudnia mu funkcjonowanie.
Przewracając kolejne karty powieści Daniela Rosołka „Pomrok” czujemy przejmującą obecność śmierci. Tytułowy pomrok pogrąża świat w ciemności i otula ciasno każde ludzkie istnienie. Na samym początku dowiadujemy się, że narrator opowiada historię już jako umarły,zawieszony w tytułowym pomroku na granicy życia i śmierci, wśród jęków i bólu pozostałych czyśćcowych sponiewieranych dusz. Z wypowiadanych przez niego kolejnych słów wyziera wielki smutek i ból, z powodu braku akceptacji i przynależności. Niezależnie co postanowi, kolejne czyny prowadzą go ku samozagładzie, co czyni z niego postać tragiczną.
Pełno w tej historii z jednej strony eterycznych pięknie utkanych metafor (jak choćby porównanie ulatującej ludzkiej duszy do wznoszącego się ku niebu motyla), a z drugiej brutalnych scen mordu dokonanego na niewinnych ludziach. Budowane przez autora opisy i wewnętrzna walka głównego bohatera poruszały mnie do głębi. Fabuła rozwijała się w sposób dynamiczny, a motyw „rzeki czasu”, która wzburzała się i za chwilę płynęła wartkim strumieniem, był jej kołem napędowym, podobnie jak sceny walk na śmierć i życie i pościgów. Poczucie zaszczucia w tej powieści jest dojmujące, nawet przez chwilę nie można czuć się bezpiecznym.
Poruszamy się po świecie pogrążonym w ciemności, w którym niezmiennie panują strach, dzikie żądze i śmierć. Na górze w hierarchii stają Ci, którzy czerpią siłę z najciemniejszych zakamarków swojej duszy i nie litują się nad nikim. Wraz z głównym bohaterem stajemy się świadkami wielu sytuacji budzących grozę, złość i obrzydzenie. I choć wszystko teoretycznie dyktowane było pobudkami narodowościowymi, by oczyścić społeczeństwo z „wrogiego elementu”, to był to jedynie pretekst, by dać upust swojej nienawiści, chciwości i innym negatywnym emocjom. Czy w czasie wojny, czy w okresie powojennym, niezmiennie, homo homini lupus est.
I choć przeczuwałam, że ta książka nie może skończyć się inaczej, przy czytaniu zakończenia popłynęły łzy. „Pomrok”to bardzo dobrze napisana powieść, w której wykorzystane tło historyczne jest pretekstem do refleksji nad ludzką naturą i jej mrocznymi pokładami. Bo choć to czasy minione, pewne rzeczy pozostają niezmienne i uniwersalne. Nie jest to książka, przy której się odprężycie i poczujecie się dobrze, nie da się jej przeczytać na raz.