Co jadali pierwsi Słowianie? Jak posiłki przygotowywali Piastowie? Co gościło na stołach królów i magnaterii a czym zajadali się mieszczanie? Jak wyglądała kuchnia zaborów i czym zapychano wojenny głód? Jak dawniej jadano. Historia kuchni polskiej od czasów najdawniejszych po XX wiek, dostarczy wam odpowiedzi na te i inne kulinarne pytania, zaskoczy kilkoma niesamowitymi przepisami i uświadomi Wam, że gdybyście cofnęli się w czasie, zabiłoby was nie przeziębienie, a rozstrój żołądka!
A tak serio, serio czy wiedzieliście, że bigos naszych przodków nie miał nic wspólnego z naszą potrawą z kapusty? Prawie połowa dni w roku była postna a Polacy jak zwykle i tak umiejętnie je omijali? No tak, tego ostatniego można było się raczej domyśleć.
Jak dawniej jadano, to kompendium wiedzy jedzeniowej. Andrzej Fiedoruk przeprowadza czytelnika krok po kroku przez różne epoki, style i warstwy społeczne. Od biednych stołów chłopskich poprzez ociekające tłuszczem i przepychem stoły szlacheckie. Dzięki wnikliwej analizie dowiadujemy się co jadano, jak często i w jakim towarzystwie, poznajemy przepisy na wymyślne potrawy i naoczne relacje zagranicznych gości, którzy to sławią, to ganią polską kuchnię. I mimo licznych przemian politycznych i społecznych przy Polskim stole wciąż pozostaje niezmienne dwie rzeczy: gościnność i sarmacki rozmach.
Żeby nie było jednak aż tak kolorowo, ta książka posiada również pewne minusy. Zacznijmy od tego, że treść woła o redakcję, na ponad 400 stronach nie raz spotkamy się ze zdaniami o tak dziwnej konstrukcji, że trzeba będzie je przeczytać kilkukrotnie, by wydobyć na wierzch ich sens.
W niektórych miejscach autor sam sobie zaprzecza, np. opisując częstotliwość spożywania mięsa przez Słowian pisze: „Faktem jest jednak, że mięso w tamtym okresie stosunkowo często gościło nawet na mniej zamożnych stołach…” zaś już kilka linijek dalej „Potrawy mięsne były pożądanymi, aczkolwiek rzadkimi na słowiańskim stole.”
A i zdań, które zaczynają się jednym tematem a potem niespodziewanie kończą innym również nie brakuje. Zupełnie jakby autor przechodził już do kolejnego wątku, a potem przypominał sobie jeszcze o czymś ważnym i wpisywał to tam gdzie akurat był, niezależnie od tematu.
Ale z drugiej strony należy podkreślić również plusy. Mnie osobiście bardzo podobały się liczne cytaty, którymi autor popierał swoje tezy, choć może niektóre nie wydawały się najlepszym wyborem, to jednak stanowią one dobitne świadectwo minionych epok i doświadczeń kulinarno stołowych naszych antenatów.
Równie ciekawy był podział i możliwość przyjrzenia się posiłkom różnych dynastii, choć brakowało mi w pierwszych częściach nieco rozwinięcia informacji o kuchni chłopskiej i mieszczańskiej to jednak niezwykle ciekawym doświadczeniem było śledzenie jak zmieniają się upodobania żywieniowe królów i szlachty.
Patrząc na Jak dawniej jadano, nie sposób nie docenić ogromu pracy, którą autor musiał włożyć w research i ogromu wiedzy, który przekazuje swoim czytelnikom. Muszę przyznać, że niezwykle ciekawa to była pozycja. Jedno tylko bym do niej dodała a mianowicie, brakło mi przypisów u dołu stron, które tłumaczyłyby niektóre cytaty, język nie jest konstruktem stałym, przez stulecia zmieniał się i ewoluował, dlatego niekiedy ciężko nam zrozumieć mowę przodków. Myślę, że przypis od autora czy redaktora usprawnił by proces czytania, bo przecież nie każdy studiował filologię polską i nie każdy musiał uczęszczać na zajęcia z mowy staropolskiej.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu RM
#współpracabarterowa
#współpracarecenzencka
#współpracareklamowa