Lukrecja osiąga to, o czym zawsze marzyła, zostaje szefową Specjalnej Agencji Wywiadowczej. Ma władzę, która budzi strach wśród jej nielicznie ocalałych wrogów. Spryt oraz determinacja, jakimi musiała się wykazać, przyniosły jej wszystko, o czym skrycie marzyła. Bycie na piedestale jednak ma swoją bardzo wysoką cenę. Choć Lukrecja pokonała swoich największych rywali, nie jest na tyle naiwna, by nie wiedzieć, że pozostali jeszcze ludzie, którzy mogą jej bardzo zaszkodzić. I zrobią wiele, by Lukrecja odpowiedziała swoją głową za wszystko, co zrobiła. Zdając sobie sprawę z możliwości i determinacji swoich wrogów, kobieta do minimum ogranicza grono swoich najbliższych znajomych, rozbudowując przy tym do niebotycznych rozmiarów osobistą ochronę w Agencji Wywiadowczej. Nie bacząc na finanse i możliwości ludzkie, wymaga oraz więcej i więcej. Powolny obłęd, w jaki wpada, sprawia radość jej przeciwnikom. Wiedzą, że Lukrecja w końcu popełni błąd, a wtedy oni uderzą w najmniej oczekiwanej chwili i ze strony, której agentka na pewno się nie spodziewa.
Reguła Lukrecji od razu wpadła mi w oko, ponieważ praktycznie nie czytam książek szpiegowskich, więc uznałam, że będzie to świetna okazja do tego, aby lepiej poznać ten gatunek. Przez moją nieuwagę nie zwróciłam uwagi na to, że jest to drugi tom, a pierwszego niestety nie czytałam. Na początkowym etapie lektury miałam przez to dość spore problemy z tym, aby połapać się w fabule i postaciach. Miałam wrażenie, że autorka naprawdę starała się pierwsze rozdziały poprowadzić tak, aby przybliżyć, co działo się w tomie pierwszym, ale jeżeli mam być szczera to średnio się to udało. Dopiero w połowie książki umiałam już osadzić pewne zdarzenia i postacie na osi wydarzeń. Podejrzewam, że to przez to, że w pierwszej części po prostu działo się bardzo dużo oraz przewinęło się sporo bohaterów. Pomijając jednak te kwestie, to momentami zgrzytał mi brak większego zagłębienia się w naturę Lukrecji i osób, które w historii się pojawiły. Nawet jeżeli jej i innych charaktery zostały dobrze opisane w poprzedniej części, to jednak w drugim tomie kobieta była na innym etapie życia, więc autorka powinna też to uwzględnić. W Regule Lukrecji dużo uwagi poświęca się wrogom kobiety i ich próbom zemszczenia się na agentce. Myślę, że był to fajny zabieg, aby oddać głos jej przeciwnikom i zobaczyć jak oni zareagowali na sukces Lukrecji. Nie do końca zrozumiałam jednak ideę Specjalnej Agencji Wywiadowczej, pomimo tego, że rządziła nią nasza bohaterka to poza chronieniem swojej osoby oraz poszukiwaniom pewnych osób, praktycznie nie poświęcono miejsca, aby przybliżyć jej działanie i zadania. Myślę, że temat ten powinien być w jakiś sposób bardziej pociągnięty i rozwinięty. Na plus zasługują na pewno ostatnie rozdziały książki, w których działo się naprawdę sporo. Szkoda, że cała historia nie była utrzymana w podobnej dynamice, od powieści szpiegowskiej oczekuję jednak zwrotów akcji częściej niż normalnie, tutaj tego momentami mi brakowało. Relacje między Lukrecją a innymi postaciami były dość mocno spłycone, ciężko mi powiedzieć czy wynikało to z zamysłu, aby pokazać jej społeczne wycofanie czy autorka po prostu nie przywiązała do tego uwagi. Muszę przyznać, że czarny humor, jaki momentami się pojawiał w Regule Lukrecji, przypadł mi do gustu. Żałuję zatem, że nie było go trochę więcej.
Mam problem z tą książką pod tym względem, że z mojej nieuwagi wpadłam trochę w historię już gnającą szybko bez wcześniejszego przygotowania. Nie wiem, czy moje uwagi, gdybym czytała pierwszy tom, byłby takie same. Podejrzewam, że częściowo nie. Dlatego skupiając się wyłącznie na tej historii oraz stylowi, w jakim została opowiedziana, muszę lekko pokiwać głową z dezaprobatą. Zdecydowanie zabrakło mi mocniejszego (nawet chwilowego) skupienia na Lukrecji i jej odczuciach. Pojedyncze, a nawet złożone wypowiedzi, ale bez zagłębiania się w naturę problemu spowodowały u mnie pod tym względem niedosyt. Miałam również problem z tym, jak autorka trochę po macoszemu, opisała agencję, jej zadania. Skoro Lukrecja tak dążyła, żeby stanąć na jej czele, to dlaczego ten wątek tak marginalizowano? Na pewno na plus zasługują, jak już wcześniej wspomniałam ostatnie rozdziały, w których zaczęło coś się dziać. Zbliżające się do kobiety niebezpieczeństwo w końcu przypomniały mi, że mam w rękach książkę szpiegowską. Byłam również mile zaskoczona tym, jak skończyła się główna konfrontacja, cieszę się, że autorka trochę pobawiła się historią i jej postaciami. To dobrze rokuje na kolejne tomy.