Ta tabliczka wydaje się podrobiona. Ale jest tak dobrze wykonana, że mogłaby być oryginałem. A może faktycznie nim jest? A o co chodzi? Ależ o Arkę Przymierza – najbardziej pożądany skarb, jaki tylko człowiek z Bliskiego Wschodu może pragnąć odnaleźć, a jednocześnie artefakt, który ma moc, by wstrząsnąć relacjami międzynarodowymi, a być może nawet zmienić bieg historii.
A Nili, główna bohaterka, twierdzi, że owa inskrypcja ze wskazówkami, jak dotrzeć do Arki Przymierza, jest prawdziwa. Co więcej, sama zamierza Arkę odnaleźć i przywrócić dobre imię jej ojca. Zabiera więc ekipę (oraz swojego wielce irytującego syna) i wyrusza po skarb.
Problem jest tylko taki, że nie jest ona jedyną osobą zainteresowaną skarbem…
Tak mniej więcej można zarysować tło fabularne komiksu pod tytułem „Tunele” autorstwa izraelskiej ilustratorki i autorki Rutu Modan, która w swoim dorobku ma już kilka innych pozycji.
Z pozoru więc mamy przygodówkę, która ma jasno wytyczony cel, taki sam, jak w każdej innej przygodzie – odnalezienie skarbu. Mamy grupkę bohaterów (trzeba także podkreślić: szalenie zróżnicowanych), tutaj głównie wspomniana wyżej Nili oraz jej brat Broszi, którzy w dotarciu do celu napotykają różne przeszkody, czy to w postaci ludzkiej, czy w postaci rzeczy martwych.
Jednakże mówię „z pozoru”, gdyż historia przedstawiona w tej powieści graficznej to znacznie więcej niż prosta historia przygodowa. Całość uwikłana jest w politykę oraz relację między osobami narodowości izraelskiej oraz arabskiej, a także sposób wzajemnego postrzegania przez pryzmat wyznawanej religii. Co więcej, autorka każdego z bohaterów wplata w pomniejszy konflikt, z którym postaci muszą się zmierzyć indywidualnie, niezależnie od wyniku poszukiwań skarbu.
Zarysowane tło polityczne i ekonomiczne dają – choć z pewnością niepełną – możliwość zrozumienia powodów, które kierują bohaterami przy dokonywanych przez nich wyborach. Ale też w drugą stronę – opowiedziana historia daje autorce możliwość rozważań oraz wniknięcia w owe skompilowane kwestie polityki izraelsko-palestyńskiej.
Ale też cała ta otoczka polityczna i społeczna, choć widoczna bardzo dobrze i często wybijająca się na pierwszy plan, nie przytłacza, ponieważ autorce udało się zachować balans między poważnymi poruszonymi tematami a subtelnym humorem – nie tyle słownym, co raczej sytuacyjnym oraz wynikającym z nieraz groteskowych zachowaniach bohaterów, którzy uporczywie i ze wszystkich stron dążą do jasno wyznaczonego sobie celu. Humoru, który tu i ówdzie Modan przemyca i wierzy, że czytelnik wyłapie. Komiks więc nie męczy, daje możliwość wytchnienia po, mówiąc kolokwialnie, napakowanej sprawami politycznymi chwili, a momentami komiczne działania bohaterów stają się też pewnego rodzaju satyrą na fanatyków różnej maści, czy to religijnych, czy to politycznych.
Samej kresce Modan również nie mam nic do zarzucenia – przyjemna dla oka, nie męczy czytelnika i sprawia, że z chęcią zostaje się przy tej powieści graficznej na dobrze nam wszystkim znaną „jeszcze tylko jedną stronę”.
Czy poleciłabym „Tunele”? Z pewnością. Sądzę, że jest to komiks na tyle uniwersalny, że sporo czytelników będzie w stanie znaleźć coś dla siebie. A owej polityki, o której była mowa wyżej, nie trzeba się tutaj bać – w żadnym razie nie trzeba odczytywać tego na płaszczyźnie stricte politycznej. Jeśli ktoś chce, to może to być po prostu, zwykła (choć całkiem niezwykła!) opowieść o przygodzie i o walce z czasem, który nieubłaganie ucieka, gdy przybywa osób chętnych do zagarnięcia skarbu.