Graham Masterton przez lata unikał tematów wampirycznych w swoich pracach. Uszczęśliwiał natomiast czytelników kolejnymi powieściami o najróżniejszych demonach… Ów schemat sprawiał czasem, że czytając utwory Anglika miało się wrażenie déjà vu. Historie te bywały bowiem bardzo podobne, a Masterton ograniczał się często do zastępowania jednego demona innym. Ostatnio ten popularny pisarz postanowił odświeżyć nieco skostniałą formułę swoich książek. W bardzo bliskim odstępie czasu pojawiły się dwie powieści o wampirach, jedną z nich jest czwarty tom jego najsłynniejszej sagi, „Krew Manitou” natomiast drugą „Pogromca Wampirów”.
Tytułowym bohaterem „Pogromcy wampirów” jest James Falcon, syn Amerykanina i Rumunki. Mężczyzna ten posiada nieprzeciętną wiedzę na temat wampirów. Dzięki temu zostaje zauważony przez amerykański kontrwywiad, który podejrzewając obecność wampirów na frontach II wojny światowej, wysyła tam Falcona, by rozprawił się z krwiopijcami. Bohater wraca z tej osobliwej misji zwycięsko, jednak nie oznacza to wcale, że horror się zakończył. Trzynaście lat później James dostaje sygnał od brytyjskich służb bezpieczeństwa, że strzygi powróciły i znowu zbierają krwawe żniwo. Kolejny raz Falcon zostaje zmuszony podjąć walkę z nieumarłymi, a przede wszystkim z Dorinem Ducą, najgroźniejszym wampirem, z którym łączą go prywatne porachunki..
Jak z łatwością można się domyślić, nie jest to klasyczna opowieść o wampirach znanych z utworów Stokera czy Le Fanu. Masterton zaserwował nam w swojej książce, kolejną wariacje, która jest w zupełności obdarta z czaru gotyckich historii. Mamy tutaj nieco inne spojrzenie na wampiry i na sposoby ich eksterminacji. Stary, dobry osinowy kołek i święcona woda na niewiele się w tym przypadku zdadzą… Oto, co mówi bohater do jednej ze strzyg, która nie wierzy, że można ją unicestwić „ To są te same gwoździe, których użyli Rzymianie, żeby przybić do krzyża Jezusa Chrystusa. Wiesz co z nimi zrobię? Wbiję ci je prosto w oczy, prosto w mózg. Przyznaję, to cię nie zabije, ale sparaliżuję i nie będziesz w stanie powstrzymać mnie przed tym, co zamierzam zrobić później. Odetnę ci głowę tą piłą, po czym zawlokę twoje zwłoki do ogrodu Kalwaria przy kościele świętego Pawła i tam je zakopie, ponieważ mam na to specjalne pozwolenie ojców dominikanów. Potem zajmę się twoją głową. Będę ją gotował dopóty, dopóki nie odpadnie z niej całe mięso, a twój mózg nie zamieni się w zupę. W taki sposób zabijam takich jak ty.” Poza tym jak odkrywa James doskonałą bronią przeciwko wampirom jest szczepionka na grypę. Masterton starał się powiązać motywy powieści z faktami historycznymi, co wyszło całkiem ciekawie. Słyszymy więc opowieść o tym jak wampiry na usługach nazistów zabijały w kanałach powstańców warszawskich a posiadanie przez bohatera gwoździ, którymi ukrzyżowano Jezusa, tłumaczy się... powstaniem państwa Izrael. „Pogromca wampirów” jest lekturą bardzo lekką, posiada dynamiczną akcje, która nie pozwala nudzić się nawet przez moment. Jak przystało na Mastertona powieść ta wręcz epatuje brutalnością. Jednak wydaje mi się, że autor przesadził nieco z tym elementem. Wprawdzie opisy zbrodni nie są tak perwersyjne jak chociażby w „Bezsennych” czy w niesławnym opowiadaniu „Eryk pasztet”, lecz ich nagromadzenie sprawia, że z czasem kolejne krwawe opisy zaczynają po prostu nużyć. Elementem, który zawiódł mnie w omawianej pozycji jest brak nastroju, jakiego oczekiwałem po tej historii. Gdyby nie typowa mastertonowska brutalność, seks i wartka akcja powieść ta nie miałaby niczego, czym mogłaby zainteresować. Książka jest po prostu nijaka i nawet interesujące zakończenie nie jest wstanie przysłonić przeciętnej całości..
„Pogromcę wampirów” polecam jedynie zagorzałym miłośnikom twórczości Grahama Mastertona. Powieść, mimo, iż bardzo wciągająca, nie jest wolna od poważnych błędów. Infantylne dialogi czasami po prostu śmieszą a krwawe opisy wywołują tylko i wyłącznie obrzydzenie. Żaden doświadczony miłośnik grozy nie ma szans poczuć ciarek na plecach podczas czytania ów lektury… Mastertonowi należą się brawa za oderwanie się od schematów i podjęcie nowego zagadnienia. Mimo to „Pogromca wampirów” pozostaje kolejnym przeciętnym utworem w dorobku tego pisarza.