Ostatnio jedynym uczuciem, które potrafiłam z siebie wykrzesać, była nostalgia. Napadły mnie refleksje, dotyczące mego życia. W końcu coraz bardziej nie mogłam znieść samej siebie w tym humorze, więc pomyślałam, że jeśli przeczytam coś o podobnej tematyce, to mi przejdzie. Sięgnęłam po „Smutek” C.S. Lewisa. Książkę, która porusza najbardziej zatwardziałe serca. Przeczytawszy książkę z nostalgii przeszłam do uczucia bezdennego żalu. Tym razem już nie ze swojego powodu.
Clive Staples Lewis to brytyjski pisarz, teolog, historyk i filozof, członek grupy Inklingów. Znany z esejów religijno – filozoficznych. W wieku dziewiętnastu lat brał udział w pierwszej wojnie światowej we Francji, potem wrócił do Wielkiej Brytanii i rozpoczął studia nad literaturą angielską. Na uniwersytecie w Oxfordzie poznał J.R.R. Tolkiena. Pod wpływem dyskusji prowadzonych w grupie, rozpoczął się proces powrotu pisarza- ateisty do chrześcijaństwa.
Słynny pisarz książek, który jest rozpoznawany po takich dziełach jak „Opowieści z Narnii”, napisał „Smutek” po śmierci ukochanej osoby. Jest to książka pisana w formie dziennika bez dat. Jest relacją z kolejnych tygodni po odejściu ukochanej kobiety. Pożegnaniem z nią. Opowieścią o wyobcowaniu w środowisku przyjaciół, przygotowaniem na własną śmierć, rozpaczliwą próbą zaakceptowania Boskich wyroków. Autor jako osoba głęboko wierząca, przyznaje się do chwil wahania w momencie największej próby. W niezwykły sposób oddaje na barki czytelnika bezmierną rozpacz, którą niegdyś przelał na kartki papieru, aby ulżyć w cierpieniu nie tylko sobie, ale także bliskim, którzy tragedię jak i rozpacz woleli traktować jako temat tabu.
„Trudno o cierpliwość w stosunku do ludzi, którzy mówią: Śmierci nie ma, albo śmierć nie ma znaczenia. Śmierć istnieje. I jakakolwiek by była, ma znaczenie. Wszystko co się zdarza, ma jakieś następstwa, i zarówno to jak i te następstwa to rzeczy nieodwracalne i nieodwołalne. Tak samo można by powiedzieć, że nie mają znaczenia narodziny. ”
Powiedzenie, że książka mnie wzruszyła, byłoby eufemizmem. Chociaż aktualnie na szczęście nie znajduję się w takim położeniu jak pisarz, dzięki jego operacji słowem i próbie przelania na papier tego, czego nie można określić gestem, potrafiłam to wszystko poczuć. Przejmujący smutek i rozpacz, która targała sercem pana Lewisa. Autor nie szczędził prawdy. Bez zahamowań opisał wszystkie swoje reakcje i próby zaakceptowania nieszczęsnej sytuacji. Jako osoba, która bez wahania oddawała swe życie Bogu, autor pokazał nam swoje wątpliwości, co do wcześniejszych przekonań. Powoli mogłam obserwować etap, w którym zwykły człowiek przestaje wierzyć we wszystko to, przy czym wcześniej, aż do końca broniłby swojego zdania.
Autor skonfrontował czytelników z cierpieniem po utracie bliskiej osoby, z doświadczeniem śmierci i zwątpieniem. Jest to także książka, która unika prostych odpowiedzi i potrafi w nadzwyczajny sposób pomóc czytelnikowi w konfrontacji z własnymi uczuciami. Nie popada w banały, lecz delikatnie naprowadza na ścieżkę pocieszenia i zrozumienia.
„Raz już blisko końca powiedziałem: Jeśli będziesz mogła, jeśli jest to dozwolone, przyjdź do mnie, gdy znajdę się na łożu śmierci. Dozwolone ? – odrzekła – Niebo z trudem by mnie zatrzymało, a jeśli chodzi o piekło, rozwaliłabym je na kawałki. ”
Będąc już po przeczytaniu książki, stwierdzam, że nie jest to powieść dla osób, które straciły bliską osobę. Zgadzam się z opinią, że w różnych stadiach cierpienia, dzieło pana Lewisa potrafi w różnym stopniu troszeczkę ukoić ból, lub pokazać, że nie jesteśmy sami. Jednakże po chwili zastanowienia nie można oprzeć się wrażeniu, iż cała powieść może być wzięta jako duża przenośnia. Wkomponowanie własnych uczuć, gdy pochłania nas obojętność lub depresja. Bez wątpienia przeczytanie tej książki pozwala na poradzenie sobie z własnymi emocjami. Na stanięcie z nimi twarzą w twarz. Bez lęku, ani żalu.
„Musiałem się jeszcze nauczyć, że wszystkie relacje międzyludzkie kończą się cierpieniem – oto cena, jakiej nasza niedoskonałość pozwoliła Szatanowi zażądać za nasze prawo do miłości.”
Jest to także kolejny dowód na to, że pan Lewis to naprawdę niewiarygodnie dobry pisarz. Jego powieść porusza. Filozoficzne refleksje każą na dłużej zagłębić się w omawianym temacie książka jest naprawdę niezwykła. Potrafi wyciągnąć na powierzchnię to co najlepsze w czytelniku, który właśnie trzyma w ręku książkę, ale także to, co najgorsze. „Smutek” potrafi obudzić. Jest jak wyciągnięcie ręki do tonącego w morzu. Jednocześnie pozwala także na chwilę refleksji, gdy tak naprawdę jeszcze nie musimy bądź nie potrafimy stanąć twarzą w twarz z naszym własnym smutkiem.
Ocena: 8/10