Gambit recenzja

POGADANKA NA WIELE TEMATÓW

Autor: @Rudolfina ·3 minuty
2020-01-14
Skomentuj
4 Polubienia
Przeczytałam „Gambit” bez bólu zębów, ale też bez uniesień. Owszem, do pewnego momentu jakoś się to czytało, bo wydarzenie goniło za wydarzeniem, ale emocji zero. W końcu to powieść sensacyjna, szpiegowska, więc o emocje czytelnika autor powinien zadbać przede wszystkim. Nie udało się. Dlaczego?
 
Jest kilka powodów dlaczego moje pierwsze spotkanie z twórczością wypływającego ostatnio na szersze wody Macieja Siembiedy będzie jednocześnie ostatnim.
 
Autor nie potrafi budować wiarygodnych, pełnowymiarowych postaci. Mamy trójkę pozytywnych bohaterów, ale wszyscy są tak nijacy, że gdyby nie „ciekawe czasy”, z którymi muszą się zmierzyć, nikogo by nie zainteresowali tacy nudziarze. Czarny charakter pojawia się na krótko, jest tak samo mdły, jak pozytywni bohaterowie i nie czujemy w związku z tą postacią żadnego zagrożenia. Jest jeszcze rzekomy czarny charakter, ale istnieje tylko w wyobraźni głównej bohaterki i czytelnik od początku dobrze o tym wie, więc suspens nie istnieje.
 
Język powieści przypomina język podręcznika do historii albo artykułu prasowego. Autor beznamiętnie relacjonuje kolejne wydarzenia, jakby pisał życiorys dla drobiazgowego pracodawcy. Ponieważ w życiu głównej bohaterki sporo się wydarzyło, siłą rzeczy musi to być streszczenie. Na jednej stronie dowiadujemy się, że Wanda zimą „wyjeżdżała w pobliskie Alpy (…) wiosną odnalazła w sobie talent malarski (…) latem zaczęła żeglować (…) wcześniej ukończyła kursy kroju i szycia”. Wszystko w tej powieści napisane jest takim właśnie językiem „wyszła, spotkała się, zaczęła żeglować”.
 
W historii tej nie ma żadnej dramaturgii. Czyta się to gładko, bo język prosty i dużo się dzieje, więc nie ma czasu na nudę, ale napięcia nie ma. Ani razu nie mam odruchu, aby pomartwić się o głównych bohaterów, nie trzymam kciuków, żeby im się udało, wszystko mi jedno, co się z nimi stanie. Ponieważ nie mam stosunku emocjonalnego do bohaterów, więc tak od połowy coraz mniej mam ochotę dowiadywać się co będzie dalej. Dzieje się tak również dlatego, że przez cały czas nie wiem, o jaką stawkę toczy się gra.
 
Na samym początku zostaje zawieszona tajemnica: rok 1966 polski inżynier bardzo obawia się, że zostanie zgładzony przez ubecję, która powiąże go z tym, co zrobił jego brat zaraz po wojnie. Obawy inżyniera są ogromne, wręcz umiera ze strachu, co powoduje wrażenie, że przestępstwo brata miało skalę przynajmniej globalną, w rodzaju wykradnięcia formuły na bombę atomową. Balon podsycanej tajemnicy wisi przez cały czas, ale kiedy wreszcie na samym końcu dochodzi do wyjaśnienia, na czym polegało przewinienie brata – balon pęka. Wyjaśnienie jest banalne i od razu budzi niedowierzanie. Naprawdę inżynier tak bardzo się bał, z takiego powodu? W latach sześćdziesiątych, dawno po kilku amnestiach? To czasy gomułkowskiej małej stabilizacji, ubecja owszem działała na pełnych obrotach, ale nie mordowała bezużytecznych z ich punktu widzenia ludzi, z powodu przewinień członków rodziny, które nie różniły się niczym od podobnych przewinień tysięcy rodaków w tym czasie. Bohater tchórz czy ignorant?
 
Kolejny zarzut do autora to brak umiejętności zachowania właściwych proporcji. Akcja toczy się od czasów przedwojennych do upadku berlińskiego muru i autor wcisnął do niej wszystko, co tylko przyszło mu do głowy: zdrada w szeregach AK w okupowanej Warszawie i wystawienie Niemcom generała Grota, losy Brygady Świętokrzyskiej, praca wywiadów angielskiego i amerykańskiego po wojnie, na terenie Niemiec oraz działania polskiej ubecji mieszającej im szyki, wybuch ropy w Karlinie a nawet słynne porwanie izraelskich sportowców na olimpiadzie w Monachium i nieudana próba ich odbicia.
 
Jesteśmy świadkami tak wielu wydarzeń historycznych, jakby celem autora była edukacja społeczeństwa, a nie napisanie „mistrzowskiego thrillera”, jak twierdzi wydawca. Cel zaiste zacny i z tego powodu dorzucam jedną gwiazdkę, chociaż beletrystyce takie zabiegi nie służą. Podobnie jak w przypadku „Fermy blond” Piotra Adamczyka (recenzja z 3 stycznia 2019 na czytacz.pl) podtrzymuję twierdzenie, że powieść powinna przede wszystkim spełniać kryteria powieści (z pełnowymiarowymi bohaterami, dobrze skonstruowaną fabułą i poprawną dramaturgią), a nie pogadanki historycznej na tematy, które fascynują autora.
 
Czytajcie na własne ryzyko w celach edukacyjnych, ale jeśli historia najnowsza nie jest wam obca i trochę słyszeliście o wymienionych wyżej wydarzeniach, spokojnie możecie sobie „Gambit” darować.

Moja ocena:

× 4 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Gambit
Gambit
Maciej Siembieda
7.7/10

Rok 1966. Jerzy Ostrowski, konstruktor samochodów i mistrz szachowy, zostaje uprowadzony przez tajniaków. Jest przekonany, że czeka go egzekucja z zemsty za brata, ułana AK, który naraził się nowym ...

Komentarze
Gambit
Gambit
Maciej Siembieda
7.7/10
Rok 1966. Jerzy Ostrowski, konstruktor samochodów i mistrz szachowy, zostaje uprowadzony przez tajniaków. Jest przekonany, że czeka go egzekucja z zemsty za brata, ułana AK, który naraził się nowym ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Sięgnąłem po książkę Siembiedy zaintrygowany jej wysoką oceną na kanapie i innych portalach książkowych. Po lekturze nie podzielam zachwytu pozostałych czytelników. Może zacznę od pozytywów, akcja t...

@almos @almos

Maciej Siembieda "Gambit", Powiedziałabym, że mam dość niespiesznie w porównaniu do wielu innych czytelników i czytelniczek tempo czytania kolejnych książek Macieja Siembiedy. Chociaż wszystkie st...

@toptangram @toptangram

Pozostałe recenzje @Rudolfina

Nikczemny narrator
RAKI NA BEZRYBIU

To bez dwóch zdań jest powieść z kluczem. Jeśli ktoś ten klucz zna, będzie mieć dużą frajdę z lektury. Tylko niektóre z występujących w książce postaci, co do zasady już...

Recenzja książki Nikczemny narrator
Błękitna godzina
ARS LONGA, VITA BREVIS

ARS LONGA, VITA BREVIS Mojemu pokoleniu nie trzeba było tłumaczyć tej łacińskiej sentencji (mówię o osobach z maturą). Dziś wydawca tej książki decyduje się przełożyć t...

Recenzja książki Błękitna godzina

Nowe recenzje

Duch na rozstaju dróg
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
@spirit:

Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po pro...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Masło
:)
@book_matula:

Historia, którą poznacie, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co skusiło mnie do lektury. Przyznam, że pierwsza my...

Recenzja książki Masło
Gniew Smoka
KING BRUCE LEE KARATE MISTRZ...
@maciejek7:

Książka „Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” dla mnie była tak wciągającą lekturą, jakbym ponownie oglądała film z Lee ...

Recenzja książki Gniew Smoka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl