Mówi się, że to polski Rimbaud i na pewno coś w tym jest. Wiele elementów biografii obu poetów jest zadziwiająco zbieżnych, także w odniesieniu do samej twórczości: „Sezon w piekle” – Rimbaud, „Sezon” – Wojaczek. „Bal wisielców” – Rimbaud, „Powieszony” – Wojaczek. „Modlitwa wieczorna” – Rimbaud”, „Modlitwa bohaterów” – Wojaczek. I tak dalej, i tak dalej. Są jednak i znaczące różnice. Swój najlepszy wiersz, "Le bateau ivre", "Statek pijany", Arthur Rimbaud napisał w wieku lat siedemnastu, był homoseksualistą, w pewnym momencie porzucił poezję i zajął się przemytem broni i ponoć handlem niewolnikami.
Czy Wojaczek świadomie naśladował Rimbauda? Kto wie? Ja wolę określenie – twórcza inspiracja. Zwłaszcza że kiedy porównuje się Wojaczka i Hłaskę, a także kilku innych „wielkich” z tamtego okresu, choćby najlepszego przedstawiciela poezji lingwistycznej, Tymoteusza Karpowicza, to też ujawniają się zbieżności.
Jaki naprawdę był Rafał Wojaczek? Z tej mieszaniny błazeństwa i grozy, dramatu i groteski, jakim było życie poety, Srokowski stara się utworzyć odpowiedź na to pytanie i robi to całkiem udatnie – na tyle, na ile to możliwe. W końcu w aktach Ossolineum nadal znaleźć można dokumenty, w których niedwuznacznie stwierdza się u Wojaczka chorobę psychiczną. To jednak nigdy chyba nie budziło wątpliwości – próby samobójcze (z tą udaną w nocy z 10 na 11 maja 1971 we Wrocławiu), dziesiątki albo setki samookaleczeń, manifestacyjna konsumpcja spirytusu salicylowego raczej nie znamionują człowieka psychicznie zdrowego w najprostszym znaczeniu tego słowa. Czy jednak faktycznie był schizofrenikiem? To już inna sprawa. A jeśli nawet, to czy schizofrenicy nie są w stanie tworzyć poezji?
Za trzy rzeczy cenię Srokowskiego i jego „Skandalistę Wojaczka”:
1. Potrafił powiązać, odnieść i porównać życie i poezję Wojaczka z innymi twórcami - nie tylko poetami.
2. Zdobył wspomnienia o Wojaczku różnych ludzi, którzy go znali lub się z nim w jakiś sposób zetknęli.
3. Potrafił osadzić Wojaczka w cudownie opisanym czasie i miejscu. Lata sześćdziesiąte i częściowo siedemdziesiąte we Wrocławiu to czas niezwykły. Kresowe korzenie środowiska inteligenckiego (Lwowska Szkoła Matematyczna Hugona Steinhausa), Teatr Laboratorium Grotowskiego (następca opolskiego Teatru 13 Rzędów), Picasso, Tomaszewski, Karpowicz, Has, Młodnicki, Cybulski, Kawalerowicz, Polański, Kieślowski, Munk i wielu innych - stworzyli tam klimat, atmosferę, która nie powtórzyła się już w Polsce nigdy i nigdzie.
I na jedno tylko pytanie nie potrafię jeszcze znaleźć odpowiedzi. Czy poezje Wojaczka byłyby tym, czym są, gdyby nie prowokacje, skandale, pijaństwo, awantury i samobójstwo autora?
Biografia warta uwagi!