Z twórczością pani Joanny M. Chmielewskiej do tej pory skutecznie się mijałam. W zasadzie nie wiele interesowałam się tą autorką. W ostatnim jednak czasie znalazłam w sieci nieco recenzji jednej z jej książek i pozytywnie nastawiona postanowiłam poszukać jakichś informacji na temat samej pisarki. Niestety wiele tego wbrew pozorom nie znalazłam, albo też jestem mało skuteczna w poszukiwaniu danych. Mogę jednak napomknąć, że jest ona autorką m.in. takich opowiadań jak "Kaczucha" czy "Brosza". Poza tym napisała kilka powieści dla dzieci, jak np. "Historia srebrnego talizmanu" oraz "Neska i srebrny talizman". Oprócz tego jej autorstwa jest seria wierszy pt "Zaczarowane rymowanki". Jak wspomniałam prędzej, zainteresowała mnie jedna z jej książek wydana całkiem nie tak dawno temu, a mianowicie "Poduszka w różowe słonie". Sięgnęłam po tę książkę zachęcona przeczytanymi uprzednio recenzjami i liczyłam na dobrą lekturę. Czy moje debiutanckie spotkanie z twórczością pani Chmielewskiej zakończyło się pozytywnie? Czytajcie dalej, to się dowiecie...
Poznajemy trzydziestoletnią Hanię Jankowską, na co dzień pracującą w firmie zajmującej się produkcją czekoladowych słodkości. Hania wiedzie samotniczy tryb życia, bez żadnego mężczyzny u swego boku. W firmie, wśród męskiej części kadry pracowniczej, nazywana jest często Modliszką... Z kobiecą częścią załogi również nie jest zbytnio zżyta. Można powiedzieć, że skutecznie wzbrania się przed nawiązywaniem jakichkolwiek bliższych kontaktów - czy to w rodzinie, czy też z obcymi jej ludźmi. Niestety któregoś dnia dołącza do zespołu Łukasz, który staje się początkiem problemów w uporządkowanym do tej pory życiu Hanki. Chłopak zdaje się być zainteresowany dziewczyną, jednak nie potrafi zrozumieć jej zachowania... Nikt, poza Hanią, nie ma niestety pojęcia, jaki mroczny sekret od wielu lat nosi w sobie dziewczyna, a który sprawił, że stała się taką, a nie inną kobietą. Jakby tego było mało, umiera najbliższa i jedyna przyjaciółka Hani, którą poznała będąc jeszcze małą dziewczynką. Zanim kobieta zmarła, wymogła na Hance obietnicę, że zajmie się jej jedynym dzieckiem - ukochaną córeczką Anią, która ma zaledwie pięć lat i nikogo poza mamą na świecie... Życie Hani od tego momentu przewraca się do góry nogami. Na jej barkach spoczął obowiązek zajęcia się dzieckiem, do którego nikt nie dołączył żadnej instrukcji obsługi, a które po śmierci mamy popadło w depresję i stało się nie lada wyzwaniem dla żyjącej do tej pory samotnie kobiety. Hania będzie musiała jakoś poradzić sobie z opieką nad dziewczynką, a do tego uporać się z upiorami własnej przeszłości. Czy jej się to uda? Czy Hania zdoła nawiązać kontakt z Anią i pomóc dziewczynce po stracie matki? Co wspólnego z całą historią ma tytułowa poduszka w różowe słonie? Cóż takiego uczynił Łukasz, że zachwiał uporządkowanym do tej pory życiem Hani? I dlaczego właściwie w pracy nazywana jest Modliszką? Wszelkie odpowiedzi znajdziecie w powieści pani Chmielewskiej!
Książka podzielona jest jakby na części. Teraźniejszość miesza się ze wspomnieniami bohaterki z przeszłości Z zakamarków pamięci wyciąga na światło dzienne historie z okresu swojego dzieciństwa oraz przybliża nam przebieg swojej przyjaźni ze zmarłą przyjaciółką - mamą Ani. To właśnie dzięki tym wspomnieniom czytelnik z czasem jest w stanie dowiedzieć się, co też takiego przez prawie całe swoje życie tak uparcie skrywa przed wszystkimi Hania i dlaczego jej postawa jest taka, a nie inna w stosunku do napotykanych ludzi. Bynajmniej nie tylko w stosunku do Hani został zastosowany ten zabieg, gdyż podobnie sytuacja przedstawia się, jeśli chodzi o Łukasza - sporo dowiadujemy się o nim dzięki jego własnym wspomnieniom wplecionym w opowiadaną historię. Jedynie samą Anię poznajemy na bieżąco - może dlatego, że to zaledwie pięcioletnie dziecko, więc trudno byłoby w tym wypadku zastosować podobny sposób kreowania jej rzeczywistości.
Autorka z całą pewnością porusza w swej powieści trudne tematy życia codziennego - skrywane sekrety, problemy rodzinne, pracoholizm, brak porozumienia z najbliższymi, uczucia po stracie najbliższej osoby i ból z tym związany, z którym nie tak łatwo sobie poradzić - zwłaszcza w pojedynkę, gdzie człowiek walczy z kotłującymi się w głowie myślami. Sama tematyka utraty przez dziecko matki, jej jedynej życiowej podpory i najbliższej osoby na całym świecie, jest szeroko rozwinięta. Autorka nie szczędzi nam opisów dotyczących wspomnianych zagadnień. Niestety często miałam wrażenie, że za dużo tego... autorka za bardzo starała się to wszystko rozpisać, ciągle wracając do wspomnianych już kwestii, przez co momentami lektura mnie zwyczajnie nużyła. Osobiście odjęłabym tej książce z dobre sto stron i wówczas czytałoby się całą historię z prawdziwą przyjemnością, w której czytelnik nie miałby ochoty odłożyć lektury.
Jeśli chodzi o język powieści, to jest on jak najbardziej zrozumiały i wyrazisty, bardzo plastyczny. Wszelkie uczucia, których doświadczają nasi bohaterowie, są doskonale opisane i przez to dokładnie wiemy, co w danej chwili nimi targa, z jaką intensywnością i w jaki sposób co odczuwają. Pozwala to na dokładniejsze poznanie każdego z nich. W tej kwestii nie mogę się do niczego przyczepić, gdyż tu pisarka wykazała się prawdziwym talentem. Czytając historię niemal odczuwamy wszystko to, co w danej chwili czują bohaterowie. Chociaż momentami wolelibyśmy aż tak bardzo nie wczuwać się w role.. gdyż nie wszystko jest tak różowe, jak tytułowe słonie na dziecinnej poduszeczce.
Na samym końcu należałoby podsumować lekturę i wystawić ostateczną ocenę książce. Na samym początku postawiłam pytanie, czy moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Joanny okazało się pozytywne. Hmm... Jeśli mam być zupełnie szczera, książka mnie nie zachwyciła - nie wgniotła w fotel i z pewnością na długo nie zapadnie w mojej pamięci. Może dlatego, że zbyt szeroko w niektórych kwestiach pisarka się rozpisywała, co zwyczajnie mnie męczyło. Sama bowiem historia jest ciekawa i warta uwagi. Bynajmniej powinnam być obiektywna w mojej recenzji, dlatego nie mogę napisać, że jest to bardzo dobra książka. Gdyby nie poruszana trudna tematyka w powieści i nie moja słabość do tematu dziecka w książce, pewnie dałabym jej jeszcze niższą ocenę. A tak uznajmy, że książka jest po prostu dobra. Czy po nią sięgniecie? To już zależy tylko od Was. Sama nie zamierzam nikogo odstraszać od tej powieści, gdyż może komuś przypadnie ona do gustu i stwierdzi, że to przecież świetna książka i czego się czepiam. Dlatego najlepiej sami oceńcie - sięgnijcie, przeczytajcie, a potem wydajcie ostateczny wyrok.