''Dostała to dziecko bez instrukcji obsługi i zupełnie nie wiedziała, jak sobie z nim poradzić''
Bardzo lubię lektury które wywołują emocje, jeszcze bardziej je lubię kiedy wywołują emocje pozytywne, a najbardziej lubię kiedy wywołują wspomnienia które generują pozytywne emocje. Ta książka jest właśnie taka. Nie jest to literatura wielkich lotów, żadne objawienie literackie nad którym krytycy by wzdychali ochy i achy, ale czyta się naprawdę świetnie.
Tak, jest lekko schematyczna, tak, można przewidzieć co będzie dalej i w jakim kierunku zmierza akcja. Jednak w tym wypadku w niczym mi to nie przeszkadzało. W moim odczuciu pani Chmielewska (ta inna Joanna) bardzo dobrze oddała zachowanie dziecka przeżywającego traumę spowodowaną odejściem matki. Jak również zachowanie osoby dorosłej po przeżytym w dzieciństwie wstrząsie traumatycznym.
Reasumując , książka podobała mi się, nawet bardzo, zaczynając od samej okładki. Szara okładka, nieodparcie kojarząca się z szarymi latami PRL - u, które jednak nie przeszkodziły prawdziwej przyjaźni. W tej szarości dwie dziewczynki z warkoczami objęte w geście przyjaźni, takiej prawdziwej przez duże '' P '' . Takiej do przysłowiowej ''grobowej deski'' . Niestety w przypadku przyjaźni Hanki i Ewy, przysłowie o grobowej desce okazało się straszną mroczną rzeczywistością. Ewa umiera na raka pozostawiając Hance ''w spadku'' swoją pięcioletnią córeczkę o imieniu Ania.
Cóż, dziewczyńskiej przysiędze, przypieczęt...