Podrzutek recenzja

Londyn, 1754 rok. Mroczna dzielnica skrywa przytułek dla dzieci niechcianych. Niemowlęta pozawijane jak prezenty, czekają by trafić w ręce rodziny zastępczej. Gdy minie kilka lat można dziecko wykupić, jeśli nie trafi do nowego domu. Do przytułku trafia Clara – córka Bess, handlarki krewetkami. To jest moment kiedy poznajemy główną bohaterkę powieści „Podrzutek” Stacey Halls.

Oddanie dziecka do sierocińca samo w sobie jest momentem trudnym, jednak czytelnik nie może się spodziewać jaką lawinę wydarzeń wywoła. Fabuła podzielona jest na dwa tory narracyjne – historia Bess, która nie będzie w stanie zdusić w sobie instynktu matki oraz Aleksandry i jej posągowej córeczki Charlotte. Obie kobiety dzieli wiele – Bess pochodzi z ubogiej rodziny, zamieszkuje biedne przedmieścia, niezaprzeczalnie chce odzyskać córkę, choć los nie jest dla niej przychylny. Aleksandra żyje jak w bańce mydlanej, dosłownie bo rzadko opuszcza dom. Darzy córeczkę dość chłodnym i specyficznym uczuciem. Co łączy obie kobiety? Do czego zdolna jest matka by odzyskać swoje dziecko?

„Podrzutek” to bardzo klimatyczna historia. Przeważa tu rozważanie na temat relacji matka-dziecko i siły miłości. Wszystkiemu towarzyszy sieć zagmatwanych kłamstw, szczerze i prawdziwe kreacje bohaterów oraz umiejętnie stopniowane napięcie. Na kilkuset stronach Halls prezentuje przemianę kobiet: Bess poprzez walkę o córkę wychodzi ze swojej społecznej roli, Aleksandra łamiąc konwenanse uchyla drzwi złotej klatki.

Historia Bess i Aleksandry chwyta za serce i skłania do refleksji. Mimo, że akcja dzieje się w czasach odległych porusza uniwersalne tematy. Na uwagę zasługuje też obraz Londynu i warstwy społecznej XVIII wieku, na wskroś prawdziwy. Jeśli lubicie historie osadzone w dawnych czasach, gdzie główną bohaterką jest kobieta, a dominującym tematem miłość matki do dziecka, to sięgnijcie koniecznie po „Podrzutka” Stacey Halls. Dodatkowo wieloelementowa i barwna, pięknie wydana, tłoczona okładka przyciągnie Waszą uwagę i będzie zdobiła półki.