Nigdy nie czytałam czegoś podobnego. Nie interesowałam się walkami w kosmosie czy ,,Gwiezdnymi Wojnami". Co mnie skłoniło do sięgnięcia po tę książkę? Nie mam pojęcia, ale dobrze, że coś mnie jednak skłoniło, bo ,,Piekło kosmosu" Artura Tojzy okazało się całkiem przyjemną lekturą i odskocznią od szarej rzeczywistości. Kolejny dobry, polski debiut, o którym dzisiaj wam opowiem.
Wszystko zaczęło się od ataku, niespodziewanego wroga, raczej nieznajomego w kosmosie.
,,Było coś dziwnego w atakach nieprzyjaciela. Normalnie można było wyśledzić statki w podprzestrzeni co najmniej na dziesięć minut, a niekiedy nawet i na godzinę przed wyjściem z tunelu, jeśli dysponowały napędami starego typu. Jednak kiedy spotkali tajemnicze okręty przeciwnika, niemal do samego starcia nie było ich widać na radarze podprzestrzeni. Zupełnie jakby te błękitne diabły czekały gdzieś przyczajone w cieniu, by zaatakować z zaskoczenia"
Spędziłam z tą historią ponad tydzień przez brak czasu i długi początek, który aczkolwiek jest potrzebnym wprowadzeniem do powieści. Bohaterowie ciągle się zmieniali, zapominałam, kto kim jest, co robił i totalnie nie potrafiłam się wciągnąć w historię. To był totalny chaos, taki sam, jak ten obecny na stacjach kosmicznych, kiedy próbowały odkryć, kto jest tym tajemniczym wrogiem, a przy tym pozyskać sojuszników. Ale wiecie co? On był potrzebny, trzeba przez niego przebrnąć około 1/5 e-booka, aby potem dostać coś niesamowitego. Gdy przez weekend, siadłam do czytania nie chciałam wypuścić jej z rąk i wprost nie mogłam się oderwać. Zostałam wciągnięta w wir akcji. Powodzeń i niepowodzeń bohaterów. Walki kosmiczne, czyli coś co nigdy mnie nie interesowało, ale Artur Tojza sprawił, że pochłonęło mnie to. A lekki i przyjemny styl pisania sprawił, że czytanie o tym wszystkim było przyjemnością.
Walki kosmiczne, stacje kosmiczne zostały ciekawie i dobrze przedstawione, że czytelnik spokojnie wszystko zobrazuje sobie w pamięci. A wpleciona w to wszystko mitologia grecka jest niczym najlepsza wisienka na torcie! Totalnie się nie spodziewałam, że się pojawi, ale jak się pojawiła, byłam zachwycona jej wykorzystaniem, i czytałam z zapartym tchem. Widać, że autor miał dużo pomysłów i można by to rozłożyć na kilka książek, a to, że pracował 16 lat nad pierwszym tomem trylogii Hellspace dobrze przysłużyło, i wszystko zostało dopracowane oraz dopieszczone, zadbane zostały nawet najdrobniejsze szczegóły, że jestem pod niemałym wrażeniem. Na kartach lektury znajdziecie również czarny humor, który osobiście uwielbiam, dlatego często się uśmiechałam przy czytaniu.
Bohaterowie, jak wspominałam jest ich na pęczki i łatwo się pogubić, bo jeszcze giną w wyniku ataków od wrogów. Z czasem jednak się przyzwyczaiłam i przestałam gubić. A to, że było ich dużo, nie oznacza, że byli słabo wykreowani, ku mojemu zaskoczeniu, bardzo dobrze. Każdy miał swoje tajemnice, każdy był inny, każdy chciał czegoś innego, niektórzy uciekali przed przeszłością, a inni próbowali ją odkryć. Mnie najbardziej zainteresował wątek Dark Hurricane - Alana i spółki oraz Lany, i jakiś jeszcze, ale to spoiler!
Reasumując ,,Piekło kosmosu" to bardzo dobry debiut, polskiego autora Artura Tojzy, z którym dobrze spędziłam czas. Przyjemna rozrywka i uczta dla wyobraźni. Miałam przyjemność podróżować po wielu stacjach kosmicznych i czuję się z tej podróży usatysfakcjonowana. Mnie już jedynie pozostało czekać na 2 tom, ale wy jeśli nie czytaliście, dużo straciliście, i koniecznie musicie to nadrobić! Polecam.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.